menu

Radomiak zdobył tylko jeden punkt w Wejherowie

21 maja 2017, 13:09 | WŁ

Gdy w 62 minucie Kamil Cupriak podwyższył wynik na 3:1 (asysta Bartosza Sulkowskiego) chyba nikt nie przewidywał, że Radomiak nie wywiezie w Wejherowa wygranej i trzech punktów. Ostatni kwadrans meczu podopieczni trenera Roberta Podolińskiego rozegrali jak bardzo źle. Opadli całkowicie z sił i dali sobie odebrać trzy pewne punkty.

Robert Podoliński (z lewej) trener Radomiaka i Jarosław Kotas, szkoleniowiec Gryfa.
fot. Tomasz Smuga Dziennik Bałtycki

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.
1 / 31

Gryf - Radomiak 3:3 (1:1)
Bramki:
0:1 Rossi Leandro 10 z rzutu karnego,
1:1 Przemysław Mońka 34,
1:2 Mateusz Stąporski 57,
1:3 Kamil Cupriak 62,
2:3 Przemysław Mońka 81,
3:3 Maciej Dampc 90.

Gryf: Ferra - Chwastek, Dampc (90’ Georke), Kołc, KamińskiI, Nadolski, Wicki, WicońI (65’ Łuszak), Mońka, Marczak, Klimczak (59’ Tomczak).
Radomiak: Szady - Spychała, Grudniewski, Kościelny, Sulkowski - Stąporski (90’ Szpak), Bemba, Kwiek, Cupriak (74’ Brągiel) - Leandro (72’ Agu), Stanisławski.

- Radomiak był chyba najlepszym zespołem, jaki w tym sezonie tu przyjechał. A jeśli grasz o utrzymanie to każdy punkt cieszy. Drużyna pokazała charakter - mówił po meczu Jarosław Kotas, trener Gryfa.

- Tak doświadczony zespół, nie może dać sobie odebrać wygranej, prowadząc 3:1 - mówił z kolei Robert Podoliński, szkoleniowiec radomskiego zespołu.

Ciekawy rywal, ważny moment sezonu i doskonała pogoda przyciągnęły na Wzgórze Wolności sporo kibiców, a także skautów i trenerów - na trybunach był między innymi Leszek Ojrzyński, trener Arki Gdynia.

Robert Podoliński, trener zielonych dokonał trzech zmian w porównaniu do ostatniego wygranego meczu z GKS Bełchatów. W ogóle do Wejherowa nie pojechali, Paweł Tarnowski i Simon Colina. Za tych piłkarzy zagrali, Szymon Stanisławski i David Kwiek. Za Chinonso Agu - Rossi Leandro.

Od pierwszych minut, to Radomiak dominował na boisku. W 10 minucie szybką akcję prawą stroną przeprowadzili radomianie. Mateusz Stąporski zagrał do Rossi Leandro, który w polu karnym został powalony przez jednego z piłkarzy gospodarzy. Sędzia wskazał na jedenasty metr. Do rzutu karnego podszedł sam poszkodowany i pewnie strzelił swoją 15 bramkę w sezonie.
Dziesięć minut później Brazylijczyk znów znalazł się w dobrej sytuacji pomimo spychania przez obrońcę Gryfa zdołał potężnie uderzyć ze skraju pola karnego, ale futbolówka uderzyła w słupek i wyleciała poza boisko. Dominacja Radomiaka trwała, chwilę później po sprytnym rozegraniu rzutu rożnego potężnie uderzył Bartosz Sulkowski, ale zabrakło kilkudziesięciu centymetrów, aby piłka zmieściła się pod poprzeczką.

W 34. minucie gospodarze wyrównali. Adriana Szadego strzałem zza pola karnego zaskoczył Przemysław Mońka.

Za kilka chwil, po akcji Kamila Cupriak i jego strzale, bramkarz Gryfa odbił piłkę przed siebie, a stojący tam Szymon Stanisławski skierował ją do siatki. Sędzia asystent podniósł chorągiewkę i pokazał spalonego naszego zawodnika.

Po kilkunastu bezbarwnych minutach drugiej połowy, Radomiak zadał dwa celne ciosy. W 57 minucie Bartosz Sulkowski dośrodkował na głowę Szymona Stanisławskiego, którego strzał obronił Wiesław Ferra, ale przy dobitce Mateusza Stąporskiego nie miał już szans.
Po sześciu minutach było 3:1 dla Radomiaka. Krótkie rozegranie rzutu rożnego przyniosło dośrodkowanie Bartosza Sulkowskiego, w polu karnym najwyżej wyskoczył Kamil Cupriak i głową wpakował piłkę do siatki.

Radomiak zaczął szanować piłkę, ale zaczął też opadać z sił i zaczął odawać inicjatywę gospodarzom.
W 81. minucie oblężenie bramki Radomiaka przyniosło efekt. Gryf szybko wymieniał podania przed zatłoczonym polem karnym Radomiaka, piłkę w okolicy linii pola karnego dostał Przemysław Mońka, który potężnym strzałem po raz drugi wpisał się na listę strzelców. Po tej bramce Gryf przeszedł do prawdziwego szturmu. Ataki non stop przyniosły wyrównującą bramkę.
W 90 minucie, Gryf wykonywał rzut rożny, piłka dobiła się od słupka po strzale jednego z piłkarzy wejherowskiej drużyny i spadła pod nogi Macieja Dampca, który z kilku metrów wpakował futbolówkę do siatki.

Po końcowym gwizdku arbitra, nasi piłkarze padli na murawę boiska i jakby nie bardzo wiedzieli, co się stało.
Tak było w Poznaniu, w meczu z Wartą, kiedy w doliczonym czasie gry stracili dwa punkty. Teraz w Wejherowie, także strata dwóch punktów. Gdyby tylko te cztery punkty doliczyć, dziś Radomiak byłby na trzecim miejscu w tabeli z przewagą jednego punktu nad Puszczą Niepołomice.

A tak, to trzeba już powoli przygotowywać się do gry w barażu o awans do pierwszej ligi. Cud chyba już się nie wydarzy i Puszcza nagle nie przegra dwóch meczów.


Polecamy