menu

Jarosław Kotas, trener Gryfa Wejherowo: Przed rozpoczęciem rundy mówiłem, że się utrzymamy i słowa dotrzymam [ROZMOWA]

28 kwietnia 2018, 15:23 | Artur Baran

Rozmowa z Jarosławem Kotasem, trenerem Gryfa Wejherowo, który odmienił wiosną tą drużynę.


fot. Przemyslaw Swiderski

Pięć zwycięstw i dwa remisy w siedmiu meczach. Tak udanego początku rundy piłkarze Gryfa Wejherowo nie mieli. Czy spodziewał się Pan aż tak dobrej postawy swoich zawodników?
Pewnie zdziwi się pan, ale spodziewałem się po zawodnikach właśnie takiej postawy w wiosennych meczach. Bardzo dobrze przepracowaliśmy okres przygotowawczy. Większość meczów kontrolnych piłkarze rozegrali w taki sposób, jakbym sobie tego życzył. Co więcej, widać było, że wygrywając każdy kolejny mecz sparingowy, zawodnicy nabierali coraz większej pewności siebie. Przypomnę, że dwa ostatnie sparingi wygraliśmy z zespołami z pierwszej ligi i to w niezłym stylu, zarówno z Chojniczanką, jak i Olimpią Grudziądz. Wprowadziło to spokój w nasze szeregi, co musiało przynieść pożądane efekty w postaci późniejszych zwycięstw.

Co sprawiło, że Gryf w II lidze jeszcze nie przegrał?
Tak jak wspomniałem, na pewno wpływ miały mecze sparingowe. Po drugie, zawodnicy którzy zasilili nasz zespół w okienku transferowym, m.in. Gulczyński, Ciarkowski, Sobociński, czy choćby Wojowski, wnieśli świeżość i jakość w grę całego zespołu. Ponadto Dawid Leleń zaczął grać pewniej w bramce, Krzysztof Wicki ma życiową formę, a reszta piłkarzy również poczyniła spore postępy. Nie bez znaczenia jest także atmosfera w zespole. Cały czas staram się motywować zespół, także od strony mentalnej i dbam, aby w ekipie panowała rodzinna, przyjacielska atmosfera. Staram się być dla zespołu jak taki „starszy brat”, który dzieli się swoim doświadczeniem, a gdy trzeba to potrafi także użyć mocnych słów, ale przede wszystkim umie dotrzeć do piłkarzy. W końcu otrzymałem też do pomocy osoby, które bardzo zaangażowały się w zajęcia treningowe. Chodzi mi o Piotra Kołca i Łukasza Nadolskiego, którzy pomagają mi w przeprowadzaniu treningów i pełnią funkcję poniekąd moich asystentów, takich przez duże „A”.

Utrzymacie się?
Cały czas zdajemy sobie sprawę, że walka o utrzymanie tak naprawdę dopiero się rozpoczęła. Rywale już nas nie lekceważą, tak jak to było wcześniej, dlatego gra nam się co raz trudniej. Jednak wierzę w naszych zawodników, tak samo jak i oni wierzą w siebie i we własne umiejętności. Jak na razie nasze metody treningowe się sprawdzają, a zespół jest coraz bardziej zgrany.

Peszko: Jesteśmy coraz mocniejszym zespołem