menu

Greenkeeper zna się na trawie. Cztery śląskie stadiony czeka wymiana muraw

10 marca 2016, 08:12 | Piotr Grela/Dziennik Zachodni

Popisy umiejętności piłkarzy nie byłyby możliwe, gdyby nie dobrze przygotowane boiska. Już niebawem cztery śląskie stadiony czeka wymiana muraw - pierwsza od wielu lat.

Wymiany muraw towarzyszą także stadionowi w Poznaniu - na zdjęciu jedna z archiwalnych prac przy Bułgarskiej
fot. Andrzej Szozda
Ruch Chorzów - Zagłębie Lubin
fot. Maciej Gapiński / Polska Press
Wielkie Derby Śląska. Górnik Zabrze - Ruch Chorzów
fot. Arkadiusz Gola, Bartosz Pudełko, Jacek Sroka/Dziennik Zachodn
Podbeskidzie Bielsko-Biała - Korona Kielce
fot. Jakub Ziemianin/Polska Press
Piast Gliwice - Śląsk Wrocław
fot. Maciej Gapiński/Polska Press
1 / 5

Mrozy, gęste opady śniegu i deszczu oraz wreszcie przełożone mecze ekstraklasy wysunęły na pierwszy plan osoby, które w normalnych warunkach pogodowych pozostają niezauważone. Mowa o greenkeeperach, czyli osobach dbających o murawę na stadionach.

Trwająca obecnie zima długo nie dawała się we znaki. Ostatnio pokazała jednak swoje pazury. W tym sezonie ekstraklasy zespoły delegatów i sędziów już trzykrotnie były zmuszone odwołać mecze: w listopadzie przełożony był mecz Termaliki z Jagiellonią, oraz dwa mecze w marcu - Korony z Wisłą oraz meczu Piasta przeciwko Śląskowi Wrocław, którzy we wtorek odrobili meczowe zaległości.

- Pogody się nie przeskoczy. Są warunki, przy których człowiek pozostaje bezradny. Takie są uroki lutego i marca, bo z samym deszczem spokojnie byśmy sobie poradzili, ale w połączeni ze śniegiem, który zalegał na powierzchni, nie moglibyśmy nic zrobić. Próba jego zdjęcia skończyłaby się wyrwaniem jednocześnie trawy - tłumaczy Tadeusz Stańko, kierownik obiektu przy ulicy Okrzei w Gliwicach.

Pan Tadeusz, który z Piastem jest związany od ponad dwudziestu lat, w nieoficjalnej hierarchii klubu Piasta, to pierwsza najważniejsza osoba po prezesie. Bez jego wiedzy nikt nie ma prawa wejść na płytę stadionu.

- Nie ma w tym zawodzie człowieka, który nie dba o obiekty. Jeżeli taki się trafi, co nie dba, to znaczy, że mu nie zależy na pracy - przekonuje Stańko.

- Są ludzie, którzy połowę swojego życia zajmują się trawą i wciąż uważają, że nie są specjalistami w tej dziedzinie - tłumaczy kierownik Dariusz Pegzaz Działu Administracji Stadionów w Bielsku-Białej.

- Przede wszystkim trzeba wkładać serce w to co się robi. To jest podstawa. Poza tym baczna obserwacja i reagowanie na to, co się dzieje z murawą. Na przykład na zjawiska chorobowe, które występują wszędzie. Trawa to życie, a życie to zależy od trzech podstawowych czynników - woda, światło i powietrze - dodaje Dariusz Pegza.

Na Śląsku obiekty sportowe są oczkiem w głowie ośrodków miejskich. Stadion Górnika Zabrze znajduje się pod opieką spółki Stadion w Zabrzu. - Najważniejsza jest wiedza, konieczna do podejmowania słusznych decyzji. Zdarza się, że słuchając wypowiedzi naszego greenkeepera, który zarządza zespołem, jesteśmy zadziwieni ile można powiedzieć o trawie. Trzeba jednak pamiętać, że to nie jest zwykła trawa, lecz jedna z najlepszych muraw piłkarskich w kraju - podkreśla Ludmiła Hernik ze spółki Stadion w Zabrzu.

Na każdym stadionie o stan murawy, i nie tylko, dbają zespoły ludzi. Obiektem przy Okrzei zajmują się trzy osoby. Zabrzański zespół greenkeeperów składa się z jednej osoby zarządzającej i dwóch doświadczonych pracowników. Murawą w Gliwicach opiekują się trzy osoby, w Chorzowie cztery. O całość obiektu w Bielsku-Białej troszczy się siedmioosobowa ekipa.

Wraz z przyjściem nowoczesności i budową nowych stadionów, pojawiły się paradoksalnie większe trudności dla pracy greenkeeperów. Zadaszone, zamkniętę obiekty zmniejszają dostęp promieni słonecznych do trawy. Jedynym śląskim stadionem w ekstraklasie, który nie posiada pełnego zadaszenia jest obiekt Ruchu Chorzów.

- Dzięki temu, że nie mamy pełnej zabudowy, cyrkulacja powietrza przebiega bez żadnych przeszkód - opisuje Mariusz Schmidt, kierownik Zespołu Obiektów Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji w Chorzowie.

- Przyjmuje się zasadę, że całość murawy powinna być wymieniana raz na trzy lata. Koszt takiego przedsięwzięcia oscyluje od 700 tys. do 1,2 miliona złotych. Jak się okazuje, żywotność trawy na Śląsku jest znacznie dłuższa.

W Gliwicach ostatnia wymiana nawierzchni nastąpiła pięć lat temu. W Zabrzu od czasu modernizacji płyty boiska stadionu w 2007 roku, trawa nigdy nie była wymieniana. Podobna “wiekiem” jest murawa w Chorzowie, gdzie jak się dowiadujemy w tej chwili trwają przygotowania pod uruchomienie przetargu na wymianę nawierzchni stadionu przy Cichej. Weteranką wśród muraw jest trawa na stadionie w Bielsku, która liczy już sobie dziewięć wiosen. Lecz i na nią przyjdzie czas. W Bielsku na połowę czerwca zaplanowano wymianę murawy.

Dziennik Zachodni


Polecamy