menu

Grające w osłabieniu Zagłębie Sosnowiec nie sprostało GKS-owi Bełchatów (RELACJA)

11 września 2015, 20:55 | Adam Bochenek, psz

Niespodzianka w Sosnowcu. Podopieczni Artura Derbina ulegli na własnym terenie GKS-owi Bełchatów. Zwycięską bramkę dla spadkowicza z Ekstraklasy zdobył z rzutu karnego Bartłomiej Bartosiak.

GKS Bełchatów wygrał w Sosnowcu z Zagłębiem
GKS Bełchatów wygrał w Sosnowcu z Zagłębiem
fot. Dariusz Śmigielski/Polska Press

Przymusową pauzę w rozgrywkach w ostatniej kolejce piłkarze Zagłębia wykorzystali na uzupełnienie energii. Od pierwszego gwizdka spotkania przeciwko GKS-owi Bełchatów ruszyli na rywala z impetem i zadziornością beniaminka. W pierwszych dziesięciu minutach regularnie meldowali się przed „szesnastką” drużyny przyjezdnych, próbując natychmiastowo zdemolować plan taktyczny trenera Rafała Ulatowskiego. Na lewej stronie szarpał Martin Pribula, a z dystansu swoich sił próbował Łukasz Matusiak.

Sosnowiczanie w pierwszej odsłonie, poza 10-minutową cezurą dobrej gry bełchatowian, absolutnie zawładnęli murawą stadionu Ludowego. Jednak to właśnie między 15. a 25. minutą zespół GKS-u przeprowadził dwie najgroźniejsze akcje tej części gry. Najpierw w wyniku zamieszania po rzucie różnym, Lukas Klemenz z dwóch metrów przed bramką trafił w bramkarza Zagłębia, a po kilku minutach świetną akcję przeprowadził Łukasz Wroński, lecz jego uderzenie w kapitalnym stylu obronił Wojciech Fabisiak.

Po wznowieniu gry, jak to w województwie śląskim bywa, nastąpiły dwa tąpnięcia. W 49. minucie spotkania drugą żółtą kartkę i wcześniejszą wizytę pod prysznicem zaliczył stoper Zagłębia – Łukasz Sołowiej. Sześć minut później w starciu Matusiaka z Demaniukiem w polu karnym sosnowiczan sędzia Idzik dopatrzył się faulu. Pewny strzał z jedenastu metrów Bartłomieja Bartosiaka wysunął zespół przyjezdnych na niezasłużone, będące działalnością filantropijną od losu, prowadzenie.

Mimo gry w osłabieniu piłkarze Zagłębia nie ustawali w atakach. Podopieczni Ulatowskiego konsekwentnie bunkrowali własną połowę. Raz po raz, raz lewą, raz prawą stroną, sosnowiczanie nie zamierzali oddać trzech punktów, wyraźnie słabszym dziś bełchatowianom. Pod bramką Lenarcika kotłowało się i kotłowało. Zabrakło odrobiny szczęścia, które dziś było po stronie GKS-u.


Polecamy