menu

Trener Sanjuan-Szklarz z Górnika Zabrze: W Polsce problemem jest zima

10 września 2022, 12:31 | Piotr Girczys

- Pogoda zimą w Polsce jest w problemem. To zimno trzeba przetrwać – powiedział trener przygotowania motorycznego piłkarzy Górnika Zabrze, Cesar Sanjuan-Szklarz. Urodzony w Polsce, wychowany w Meksyku, pracował najpierw w Legii Warszawa, potem przeniósł się do Zabrza.


fot. gornikzabrze.pl, Lucyna Nenow / Polska Press

- Tak naprawdę to jestem Cesar Manuel Sanjuan-Szklarz. Dwa pierwsze człony to imiona, potem nazwisko ojca i na końcu – matki. W Meksyku nie potrafili go wypowiedzieć, a tu jest problem z Sanjuanem – wyjaśnił ze śmiechem trener.

Współpracownik najpierw Jana Urbana, a od czerwca Bartoscha Gaula dzieciństwo i młodość spędził w Meksyku. - Grałem do trzeciej ligi, ale kiedy trafiłem na testy do klubu ekstraklasowego orzekli, że jestem za stary. Miałem wtedy 18 lat. Potem przyjechałem do Polski. Najpierw na rok na kurs językowy w Łodzi dla cudzoziemców, potem na warszawski AWF. Miały być tylko studia, jestem tu do dziś – opowiadał Szklarz.

Podczas studiów trafił na staż do Legii, potem ściągnięto go tam jako asystenta i tłumacza dla hiszpańskiego trenera przygotowania motorycznego w klubowej akademii i zespole Młodej Ekstraklasy. - Potrzebowali kogoś, kto zna polski, hiszpański i jest po AWF. Zadzwonili do mnie. Potem trener zrezygnował, ja zostałem. Mam taki bardziej ścisły umysł, zawsze było mi łatwiej robić różne obliczenia dotyczące obciążeń zawodników, pewnie dlatego, że ojciec zajmował się matematyką, mama – chemią – stwierdził.

W Legii czasem pomagał sztabowi pierwszego zespołu, potem trener Urban wziął go tam na stałe. Kiedy były reprezentant Polski objął Górnika, razem z nim w klubie pojawił się Szklarz, który przyznaje, że stanowi mieszankę polsko-meksykańską. - 20 lat mieszkałem w Meksyku, kolejne 20 – w Polsce. Lubię przygotowywać meksykańskie potrawy, kiedy mam na to czas. Tacos, ryż, fasolę, jakieś mięso. Teraz wszystko, co potrzebne można w Polsce kupić, kiedyś było z tym trudniej – powiedział.

Jego zdaniem w polskiej kuchni jest za dużo potraw mącznych. - Kluski, pierogi, leniwe… tego nie lubię. Mama w miarę możliwości gotowała mi polskie jedzenie. Żurek i ogórkowa smakowały najbardziej. W Meksyku ziemniaki są mało popularne, podstawą jest ryż – dodał.

Nie ukrywał, że w miarę możliwości spędza wakacje na południu Meksyku, w okolicach Cancun. - Podróż jest co prawda długa i męcząca, ale za to jakie plaże i warunki do wypoczynku… – rozmarzył się trener. Zaznaczył, że kiedy po tylu latach spędzonych w Europie wraca do Meksyku, pewne rzeczy – na przykład w kwestii punktualności - go tam denerwują, a z kolei w Polsce największym problemem jest dla niego zima.

Szklarz przez półtora roku zdobywał w Hiszpanii uprawnienia trenera motorycznego w futbolu. - Zawodnicy to cenią, że jestem nie tylko od biegania, skakania i siły, tylko łączę to z piłką nożną. Dzięki temu, że mam kursy trenerskie, mogę dużo więcej zrobić motorycznie korzystając z futbolu. To w krótkim czasie daje lepszy efekt – wyjaśnił.

Ocenił, że piłkarze zwracają obecnie dużą uwagę na przygotowanie motoryczne. - Są świadomi tego, że ważne jest nie tylko to, co się dzieje na boisku, ale też to, co wcześniej i potem. Pilnują się, pytają, ćwiczą, dbają o siebie – stwierdził.

Zaznaczył, że po podpisaniu umowy z klubem przez nowego gracza, sprawdza go przez trzy dni, żeby ocenić, ile potrzebuje czasu, by osiągnąć parametry, przy jakich trenuje drużyna. - Ten czas zależy od indywidualnych predyspozycji piłkarza, od tego, z jakiej przychodzi ligi, zespołu – powiedział.

Pytany o to, dlaczego meksykańscy piłkarze rzadko decydują się na przenosiny do europejskich klubów, odpowiedział krótko: bo w Meksyku dobrze płacą.

Autor: Piotr Girczys (PAP)

EKSTRAKLASA w GOL24


Więcej o EKSTRAKLASIE - newsy, wyniki, terminarz, tabela, strzelcy


Polecamy