Górnik wyeliminował Legię w 1/8 finału Pucharu Polski! Wojskowi nie obronią trofeum
Legia nie zdobędzie czwartego z rzędu Pucharu Polski. Podopieczni Jana Urbana polegli w Zabrzu z miejscowym Górnikiem (1:3) i odpadli już w 1/8 finału. W rolach głównych wystąpili zawodnicy rezerwowi.
Zobacz więcej zdjęć z meczu Górnik Zabrze - Legia Warszawa!
Obaj szkoleniowcy poważnie potraktowali to spotkanie i wystawili najmocniejsze składy, na jakie było ich w tym momencie stać. Jan Urban postawił na prawie identyczną jedenastkę, która rozbiła w niedzielę Cracovię. Prawie, bo Helio Pinto wylądował jednak na ławce, a w jego miejsce na boisko wyszedł Radović. Taka sama sytuacja w Zabrzu – trener dokonał jednej zmiany, słabego w meczu z Lechią Iwana zastąpił Sobolewski. Wszyscy w Zabrzu mieli nadzieję na świetne widowisko.
Mocne były pierwsze minuty tego meczu w wykonaniu obu zespołów. Mieliśmy kilka ostrych starć w środku pola, potem Dwaliszwili uderzał z okolic szesnastki, lecz Steinbors był na postarunku. To jednak Górnik wyszedł na prowadzenie. W 4. minucie z kontratakiem popędził Nakoulma, wycofał piłkę przed pole karne do Mączyńskiego – kapitan Górnika uderzył ładnie, po ziemi, trafił jednak w słupek. Na miejscu był jednak Zachara, który nie miał problemów ze zdobyciem gola z najbliższej odległości.
Mecz nie zwalniał jednak tempa nawet na sekundę – szybko chciała odpowiedzieć Legia, jednak cudowne uderzenie z dystansu Furmana przeszło minimalnie nad poprzeczką bramki Górnika. Momentalnie odgryzł się jednak zabrzański zespół, którego akcję faulem na Nakoulmie przerwał Wawrzyniak, za co otrzymał żółtą kartkę. Z rzutu wolnego nic jednak nie wynikło, po chwili jednak przed szansą stanął „Sobol”, któremu piłka przy uderzeniu nieco zeszła i w efekcie nie trafił w bramkę.
Po chwili przestoju mieliśmy naprawdę kapitalną akcję zabrzan, Mączyński w sobie tylko znany sposób przedryblował trzech rywali i zagrał do Zachary. Napastnik Górnika świetnie urwał się defensorom Legii, przegrał jednak pojedynek sam na sam z Kuciakiem. Minutę później w pole karne gości indywidualnym rajdem wjechał Nakoulma. Reprezentant Burkina Faso uderzał z bardzo ostrego kąta i bramkarz ekipy Jana Urbana znów był na posterunku.
W tym momencie to gospodarze osiągnęli przewagę w tym spotkaniu, nie tylko psychologiczną, ale i piłkarską. Tempo narzucane przez podopiecznych Wieczorka momentami było tak szybkie, że aż nie przystające do naszej ligi. Nie wiadomo było jednak, jak długo górnicy zniosą je fizycznie. W 22. minucie w końcu obudzili się goście - Kucharczyk ładnie wypatrzył wbiegającego w pobliże bramki Steinborsa Bereszyńskiego, ale piłka po jego strzale zatrzymała się na bocznej siatce. Gospodarze nie wiedzieć czemu lekko się cofnęli, przez co posiadanie piłki zaczęło rosnąć na korzyść legionistów. Na ten moment jednak ich atak pozycyjny nie przynosił rezultatów.
Zabrzanie grali z niesamowitą determinacją, przyjemnie było oglądać Sobolewskiego, który praktycznie w pojedynkę opanował dla Górnika środek pola. Gospodarze mądrze się bronili, ciągle wybijali z rytu rywali, przez co ich gra nie potrafiła nabrać płynności. W 36. minucie stało się coś, co mogło odwrócić losy meczu – z boiska trzymając się za mięsień uda zszedł właśnie Sobolewski. W jego miejsce wszedł Łuczak, ale to właśnie 37-letni weteran był najjaśniejszym punktem w zabrzańskiej drużynie.
Walczący o transfer zagraniczny Nakoulma partaczył sytuację za sytuacją, a Górnik zebrał już w tym sezonie bogate doświadczenie, jeśli chodzi o niewykorzystywanie swoich sytuacji. Nie byłoby zatem dziwne, gdyby zawodnikom schodzącym do szatni z prowadzeniem 1:0 towarzyszył niedosyt. Górnik miał już Legię na patelni, spokojnie mógł pokusić się jeszcze o dwie bramki. Ani na moment nie można było odnieść wrażenia, że zawodnicy Wieczorka są słabsi od podopiecznych Urbana. Ci mieli za to o czym myśleć, bo na pewno nie tak miała wyglądać ich gra w tym spotkaniu.
Puchar Polski 2013/2014 [DRABINKA, PARY]
Początek drugiej połowy w niczym nie przypominał pierwszych minut tego spotkania. Mało mieliśmy składnych akcji, znacznie więcej chaosu. Obrońcy Górnika nie patyczkowali się i gdy tylko piłka do nich docierała, ekspediowali ją z dala od własnej bramki. Ogólnie jednak inicjatywą znajdowała się dalej w posiadaniu podopiecznych Wieczorka, to oni częściej zagrażali bramkarzowi rywali. Zawodnikom Legii widocznie brakowało sił, mała ich ilość wracała do obrony przy kontrach Górnika. Naprawdę spora liczba meczów rozegranych tej jesieni odbijała się na ich dzisiejszej postawie.
W końcu Górnik zadał rywalom drugi cios. W 60. minucie, po kolejnym szybkim ataku piłka dotarła na dwudziesty metr do Łuczaka, który bez zastanowienia kropnął na bramkę Kuciaka. Golkiper legionistów próbował interweniować, ale futbolówka po jego rękach wpadła do siatki.
Górnik kontrolował spotkanie, ale Legia mimo wszystko zdobyła kontaktową bramkę. Gola zdobył z okolic dwudziestego piątego metra z rzutu wolnego Helio Pinto. Legionista pięknie przymierzył, przy okazji kompletnie zmylił Steinborsa, który spodziewał się uderzenia nad murem. Fakt, że piłka wpadła w róg, w którym powinien stać bramkarz, na pewno obciąża jego konto.
Zabrzanie na pewno znajdowali się w lekkim szoku – jeszcze minutę przed bramką w zamieszaniu w polu karnym gości tylko cud uratował Kuciaka przed wyciągnięciem piłki z siatki po raz trzeci. Zawodnicy Wieczorka jakby momentalnie stracili pewność siebie, którą imponowali od pierwszego gwizdka sędziego. Defensywa gospodarzy pod naporem rywali zaczynała się mylić, a legioniści w niebezpiecznym dla Górników tempie przybliżali się do wyrównania.
Minuty jednak płynęły, a nieśmiałe ataki legionistów nie przynosiły rezultatów. Za to atak Górnika z 90. minuty – jak najbardziej. Przybylski wrzucił piłkę w pole karne warszawiaków, piłka po wygranej główce Szeweluchina trafiła do Oziębały, który przerzucił futbolówkę nad Kuciakiem i z bliska wbił ją do siatki. Zawodnicy Wieczorka przetrwali chwilowy kryzys i wyrzucili obrońców tytułu poza burtę Pucharu Polski. Jak najbardziej zasłużenie, trzeba dodać. W Zabrzu wielka radość, zawodnicy odkupili część win za przegrane derby z Ruchem. W ćwierćfinale Górnik zmierzy się z Zawiszą Bydgoszcz.
Tak właśnie zakończył się rok 2013 na piłkarskich boiskach w Polsce - wicelider pokonał lidera!