Górnik Wałbrzych skromnie pokonał Zagłębie. Przesądził gol szesnastolatka [WIDEO]
Zagłębie Sosnowiec przegrało mecz w Wałbrzychu w ramach 3. kolejki 2. ligi. Zadecydowała jedna bramka strzelona przez Michała Bartkowiaka po świetnej indywidualnej akcji. Gospodarze kończyli to spotkanie grając w dziesięciu. Zagłębie przegrało drugie spotkanie w tym sezonie, a Górnik dopisał drugie zwycięstwo do swojego konta.
fot. Marcin Musiał
Piłkarze i kibice w Wałbrzychu od samego rana nerwowo spoglądali w bardzo pochmurne niebo, ale do rozpoczęcia meczu słońce świeciło już z pełną mocą co z chłodnym powietrzem dało idealne warunki do rozgrywania zawodów. Kibice dosyć licznie zjawili się na trybunach by obejrzeć pierwszy mecz Górnika w tym sezonie na własnym obiekcie. Nie zabrakło również kibiców gości, którzy w ponad połowie zapełnili obiekt w Wałbrzychu.
Od pierwszej minuty aktywniejsi byli gospodarze. W 4. minucie Daniel Zinke znakomicie urwał się na skrzydle, ale po dobrej interwencji obrońcy gości udało się wybić piłkę na rzut rożny. Na trybunach, przynajmniej na początku, głośniejsi byli goście. Po chwili budzić do życia zaczęło się Zagłębie. Szczególnie dużo problemów sprawiał Rafał Jankowski, kiedy schodził na prawe skrzydło. Wszystko jednak się psuło kiedy trzeba było wprowadzić piłkę do środka. Jedyne co z tego wynikało to lekkie strzały lub strata futbolówki. Raz udało się wyjść Jankowskiemu sam na sam, ale sędzia odgwizdał pozycję spaloną. Niestrudzony piłkarz Zagłębia parł jednak do przodu i nadział się na nogę Damiana Jaroszewskiego co skończyło się opatrywaniem napastnika za linią końcową. Po 17 minutach przed znakomitą szansą stanął Daniel Zinke. Z ok. 11 metrów uderzył piłkę z woleja, ale poleciała ona ponad bramką.
Piłkarze obu zespołów mieli sporo problemów z wejściem w pole karne rywali. Górnik próbował strzałów z dystansu. Kilka razy się oczywiście nie powiodło, ale to nie zrażało piłkarzy gospodarzy. Do piłki w 24. minucie dopadł Bartkowski. Minął jednego rywala i zdecydował się na uderzenie. Strzał poleciał w okienko obok zdezorientowanego Mateusza Wieczorka a trybuny wpadły w ekstazę.
Po tej bramce gra się uspokoiła. Najbliższa klarowna sytuacja wynikła dopiero w 37. minucie, kiedy skrzydłowy Górnika znakomicie dośrodkował piłkę, gdzie czekał już na nią Grzegorz Michalak. Uprzedził go jednak bramkarz Zagłębia i kibice gości mogli odetchnąć z ulgą. Gra ich ulubieńców nie wyglądała jednak optymistycznie. Górnik znakomicie się bronił przez co nie widzieliśmy praktycznie żadnych akcji gości. Do czasu. W samej końcówce pierwszej połowy drużyna Zagłębia Sosnowiec zaczęła się budzić i coraz śmielej atakować bramkę rywali. To było jednak na nic i pierwsza połowa skończyła się prowadzeniem gospodarzy.
Drugą część meczu bardzo aktywnie rozpoczął Górnik. Po strzale z ok. 20 metrów piłka zrykoszetowała i leciała w nieprzyjemne dla bramkarza miejsce, przez co interweniujący Mateusz Wieczorek wpadł na słupek. Udało mu się jednak "wyciągnąć" ten groźny strzał. Zagłębie nie pozostało dłużne i po kilku minutach odpowiedziało groźną akcją lewym skrzydłem zakończoną dośrodkowaniem i strzałem w światło bramki głową. Damian Jaroszewski nie miał jednak problemów z wyłapaniem tego uderzenia.
W 55. minucie Górnik miał znakomitą szansę na wyprowadzenie kontrataku. Wojciech Szuba prowadził piłkę i miał przynajmniej trzy możliwości groźnego rozprowadzenia piłki. Zdecydował się przerzucić piłkę na drugą stronę, ale to było na nic bo sędzia odgwizdał pozycję spaloną. Dosłownie chwilę później Zagłębie wyprowadziło groźną akcję zakończoną celnym strzałem na bramkę. Piłka zatrzepotała w siatce, ale wszystkie emocje szybko wystudził arbiter odgwizdując pozycję spaloną.
Gra bardzo się wyrównała i toczyła głównie w środkowej strefie boiska. Najciekawsze okazje były ze stałych fragmentów gry. Raz strzału bezpośredniego z rzutu wolnego spróbował Jovan Ninković, ale minimalnie przestrzelił. Górnik długo nie mógł odpowiedzieć, ale w końcu się udało. Do dośrodkowania Sławomira Orzecha zdołał wyskoczyć jeden z piłkarzy, ale oddał głową zbyt lekki strzał i Wieczorek nie miał żadnych problemów z wyłapaniem futbolówki.
Przez długi czas nie mieliśmy żadnej ciekawej sytuacji. Bardziej interesująca była walka kibiców na przyśpiewki niż rozgrywana przez zawodników piłka. Przez ostatnie dziesięć minut Górnik próbował dowieźć skromne prowadzenie. Mirosław Kmieć popędzał natomiast swoich piłkarzy i zachęcał ich do ruszenia do przodu, w efekcie czego mieliśmy przez moment grę na jedną bramkę. Zagłębie co chwila odbijało się jednak od szczelnej defensywy gospodarzy.
Na 7 minut przed końcem z boiska zszedł strzelec jedynej bramki w tym spotkaniu Michał Bartkowiak. Szesnastoletni piłkarz rozegrał bardzo dobre zawody i nie bez powodu był żegnany brawami. Na taki aplauz nie mógł liczyć natomiast arbiter główny. Popełnił kilka rażących błędów, które nie powinny mu się przytrafić. W międzyczasie Zagłębie wywierało na Górniku coraz większą presję. Sędzia doliczył trzy minuty, a kibice krzyczeli z całych sił: „Wygraj to dla nas! Górniku wygraj to dla nas!”
Po jednym kontrataku Zagłębia wydawało się, że może być to coś groźnego, ale Sławomir Orzech poświęcił się dla zespołu i popełnił faul taktyczny w środku boiska. Jako, że było to drugie upomnienie musiał on opuścić boisko. Został oczywiście pożegnany brawami. Goście atakowali w dalszym ciągu i przy jednej akcji mogli wyrównać, ale zimnej krwi nie zachował napastnik Zagłębia i kibice przyjezdnych mogli jedynie głośno jęknąć.
Chwilę później sędzia zakończył mecz i kibice Górnika Wałbrzych mogli się cieszyć z kolejnych trzech punktów. Pokonani musieli wracać do domu ze spuszczonymi głowami. Po meczu doszło jeszcze do ostrej wymiany zdań pomiędzy dwoma piłkarzami Zagłębia. Obaj skoczyli sobie do gardeł, ale rozdzielali ich koledzy z zespołu i po chwili wszyscy wrócili do szatni.