menu

Górnik skutecznie wypunktował Lechię i został wiceliderem

8 grudnia 2012, 19:51 | Marcin Szczepański

Rozgrywany przy kilkunastostopniowym mrozie mecz w Zabrzu zakończył się pewną wygraną Górnika. Podopieczni Adama Nawałki zwycięstwo z Lechią zapewnili sobie już w pierwszej połowie, w której dwukrotnie znaleźli sposób na defensywę biało-zielonych.

Zobacz więcej zdjęć z meczu Górnik Zabrze - Lechia Gdańsk

W prawdziwie zimowej aurze przyszło zagrać w spotkaniu ostatniej kolejki Górnikowi Zabrze i Lechii Gdańsk. Wspólnym mianownikiem obu zespołów były postacie czarnoskórych gwiazd, znajomych z reprezentacji Burkina Faso – Prejuca Nakoulmy i Abdou Razacka Traore, których przyszłość w obecnych zespołach stoi pod znakiem zapytania. Dla obu mógł to być ostatni mecz w swoich zespołach, a nawet na polskich boiskach.

W składzie Górnika zabrakło zawieszonego za czerwoną kartkę Arkadiusza Milika, którego zastąpił Mateusz Zachara. To właśnie były piłkarz GKS Katowice wyprowadził zabrzan na prowadzenie już w 15. minucie, strzelając gola głową, po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Mariusza Magiery. Do tego momentu żadna z drużyn nie porywała swoją grą, a piłkarzom wyraźnie wdawał się we znaki panujący mróz.
Po straconym golu Lechia nie miała za bardzo pomysłu na odrabianie strat. Więcej z gry ciągle miał Górnik, który starał się stwarzać zagrożenie głównie prawą stroną, gdzie często do przodu zapędzał się grający dzisiaj na pozycji bocznego obrońcy Paweł Olkowski. Wespół z Nakoulmą kilka razy próbowali rozmontować obronę rywali, ale reprezentantowi Burkina Faso przy panującym mrozie brakowało dzisiaj wyraźnie szybkości, przez co kilka razy przegrał pojedynki z Piotrem Brożkiem.

Nakoulma popisał się w pierwszej połowie kilkoma niezłymi zagraniami i prezentował się wyraźnie korzystniej niż Traore, któremu mało co wychodziło. W pierwszej połowie zapamiętany został z pewnością z sytuacji z około 30. minuty, kiedy z bliska posłał piłkę ponad bramką. Pechowcem w pierwszej połowie okazał się Bieniuk, który już w 33. minucie musiał opuścić boisko z powodu kontuzji.

Gdy wydawało się, że pierwsza połowa zakończy się skromnym prowadzeniem Górnika, gola do szatni po kolejne asyście Magiery zdobył Wojciech Łuczak. Brawa należą się szczególnie pomocnikowi zabrzan, który poszedł z piłką pod linię końcową i dograł w pole karne do Łuczaka, który strzałem z pierwszej piłki zaskoczył Michała Buchalika.

Bogusław Kaczmarek po przerwie starał się odmienić oblicze zespołu, szybko przeprowadzając dwie pozostałe zmiany. Trochę ożywienia do gry Lechii wniósł zwłaszcza Andreu. Początkowo to Górnik jednak atakował i stwarzał sobie kolejne okazje. Gdańszczanie obudzili się około 60. minuty i przeprowadzili kilka ciekawych ataków, które jednak nie przyniosły efektu. Groźnie zrobiło się w 71. minucie, kiedy po dośrodkowaniu Deleu z prawej strony strzałem z pierwszej piłki popisał się aktywniejszy po przerwie Traore. Kilka minut później Piotr Wiśniewski miał szanse pokonać Skorupskiego. Skrzydłowy biało-zielonych minimalnie niecelnie uderzył przy bliższym słupku. Następnie strzał Marcina Pietrowskiego z 25 metrów trafił w poprzeczkę. Tuż przed końcowym gwizdkiem arbitra Prejuce Nakoulma mógł podwyższyć wynik meczu, ale nie wykorzystał sytuacji sam na sam z Michałem Buchalikiem. Do końca spotkania wynik nie uległ już zmianie i podopieczni Adama Nawałki mogli cieszyć się z kompletu punktów.