menu

Wojciech Małecki (Górnik Łęczna): Między bramkarzami panuje zdrowa rywalizacja

8 maja 2017, 20:33 | Karol Kurzępa

- Sergiusz Prusak mocno naciska na mnie na treningach, ale między nami panuje zdrowa rywalizacja. Nikt nie kopie pod drugą osobą dołków - przyznaje Wojciech Małecki, bramkarz Górnika, który w ostatnich tygodniach wskoczył do składu zielono-czarnych.


fot. Szymon Starnawski /Polska Press

Jak ocenia Pan wasze ostatnie spotkanie przeciwko Wiśle Płock?
Na początku mecz ułożył się nam fajnie. Szybko strzeliliśmy bramkę, ale później nagle został podyktowany rzut karny i można powiedzieć, że na chwilę straciliśmy kontrolę nad meczem. To sprawiło, że przegrywaliśmy 1:2. Później odzyskaliśmy swój rytm i wydaje mi się, że graliśmy lepiej. Jednak po przerwie dostaliśmy trzecią bramkę i trzeba było gonić wynik. W końcówce zdobyliśmy kontaktowego gola, co dało nam chwilowe emocje. Stworzyliśmy dużo więcej sytuacji, ale to Wisła Płock zdobywała bramki, gdy zbliżała się pod nasze pole karne.

Trener Smuda powiedział na konferencji prasowej, że sędzia wypaczył wynik meczu.
Jeżeli trener tak powiedział, to chyba trzeba się pod tym podpisać. Czasu nie cofniemy. Przegraliśmy mecz i tyle.

Natomiast Paweł Sasin stwierdził przed kamerami nc+ w przerwie, że za bardzo „zagotowaliście się” po błędach sędziowskich.
W ten mecz wdarł się wówczas chaos. Tak jak powiedziałem, straciliśmy kontrolę. Potem prowadziliśmy grę i byliśmy lepszym zespołem, ale co z tego skoro to płocczanie strzelili więcej goli i zgarnęli komplet punktów. Wygląda na to, że zabrakło nam skuteczności. Czasami jest tak, że piłka nie chce wpaść do bramki i na nasze nieszczęście, tak było ostatnio. Mam nadzieję, że w następnym meczu się to odwróci.

Panu też zabrakło szczęścia, bo praktycznie nie miał Pan szans przy żadnym z goli.
Takie mecze są trudne dla bramkarza. Mój zespół naciera, a od czasu do czasu pojawi się sytuacja ze strony przeciwnika i wtedy jestem w ciężkim położeniu. Jestem po to, żeby pomóc, ale ostatnio się nie udało. Nie ma co rozpaczać, to już jest za nami. Mamy przed sobą jeszcze kilka meczów i zrobimy wszystko, żeby jak najszybciej utrzymać się w Lotto Ekstraklasie.

Przerwaliście teraz dobrą passę. To może wpłynąć na zespół demobilizująco?
Wydaje mi się, że nie. Tym bardziej, że byliśmy w stanie do końca naciskać Wisłę. To nie jest tak, że po jednej przegranej cała ta praca, którą wkładamy na treningach pójdzie na marne. Trzeba po prostu wszystko sobie przeanalizować, zregenerować się i zdobyć w kolejnym meczu trzy punkty.

Przed wami wyjazdowy mecz z Arką Gdynia. Skoro przeciwko Wiśle Płock powtórzyliście wynik z rundy zasadniczej i przegraliście 2:3, to w najbliższym meczu też jest szansa na powtórkę z rozrywki? W kwietniu zwyciężyliście na Pomorzu 4:2.
Mamy nadzieję, że tak. Tym bardziej, że nasza gra może napawać optymizmem. To nie jest tak, że zaczynamy mecz i czekamy na wyrok, tylko prowadzimy grę i wyglądamy dobrze pod względem piłkarskim i fizycznym. Pojedziemy do Gdyni po zwycięstwo.

Praktycznie w każdym meczu gra przed Panem inny duet środkowych obrońców. To nie jest łatwa sytuacja dla bramkarza.
Ogólnie w tym sezonie sytuacja ze stoperami jest nietypowa, ale trzeba się do niej dostosować. Wydaje mi się, że mimo wszystko wygląda to dobrze. Nie ma różnicy kto zagra, bo niezależnie od tego kto pojawi się na boisku, da z siebie wszystko.

Przez długi okres niepodważalną pozycję w bramce miał Sergiusz Prusak. Były chwile zwątpienia, że to miejsce jest tak silnie obsadzone, że będzie trudno przebić się do pierwszej jedenastki?
Nie ma co się dziwić, że „Serek” miał mocną pozycję. Był kapitanem i najstarszym zawodnikiem w drużynie. To w pełni zrozumiałe. Tym bardziej, że jest już tym w klubie tyle lat i można go określić jako „żywą legendę”. Przychodząc tutaj, wiedziałem, że nie będę miał łatwo i mogę od razu nie bronić, tylko czeka mnie kawał ciężkiej roboty do wykonania. W każdym tygodniu sumiennie pracowałem i czekałem na swoją szansę. Wiedziałem, że jak ją dostanę, to będę chciał ją wykorzystać.

Teraz Prusak mocno naciska na Pana na treningach?
Pewnie, że tak. Jest o tyle fajnie, że między nami panuje zdrowa rywalizacja. Nikt nie kopie pod drugą osobą dołków. Dopingujemy się wzajemnie po to, by drużyna wygrywała, a z tyłu było najczęściej zero.

Pod Ostrzałem GOL24


[wideo_iframe]http://get.x-link.pl/05515b9c-bbe8-ce48-c5db-a96469a113e3,266b5421-aea0-ef67-a5d3-8bfdd7d16fd0,embed.html[/wideo_iframe]
WIĘCEJ odcinków Pod Ostrzałem GOL24;nf


Polecamy