menu

Łukasz Tymiński (Górnik Łęczna): Nie jesteśmy w miejscu, w którym chcielibyśmy być

12 października 2017, 16:40 | Karol Kurzępa

Rozmawiamy z Łukaszem Tymińskim, pomocnikiem broniącym barw Górnika Łęczna, który w najbliższą sobotę zagra przed własną publicznością z Pogonią Siedlce.


fot. Fot. Górnik Łęczna

W ostatnim meczu pauzował pan za żółte kartki, a drużyna zremisowała 0:0 na boisku lidera w Chojnicach. Koledzy byli zadowoleni z tego wyniku?
Myślę, że tak. O to chodzi w zespole, że jeżeli ktoś wypada ze składu, to są gracze, którzy godnie potrafią tych zawodników zastąpić. To działa na plus dla całej drużyny.

Przed wami potyczka z Pogonią Siedlce. Jaki to jest przeciwnik?
Patrząc na ich dotychczasową zdobycz punktową, to są na podobnym poziomie do nas. W starciach z bezpośrednimi rywalami w tabeli trzeba punktować , żeby od nich odskakiwać. Jesteśmy w trakcie analizy tego przeciwnika.

Graliście latem sparing z Pogonią, więc chyba macie o tym rywalu większą wiedzą niż o pozostałych przeciwnikach?
Oni przyjechali wówczas z grupą zawodników testowanych i na pewno nie wystąpili w optymalnym ustawieniu. U nas też trochę się zmieniło od tego czasu, szczególnie pod względem personaliów. Nie ma co się zatem odnosić do tego meczu. Niejednokrotnie już życie pokazywało, że wyniki w okresie przygotowawczym nie współgrają z tym, co potem dzieje się w lidze.

W ostatnich tygodniach głównie skupiacie się na obronie i możecie być z siebie zadowoleni , bo dwa gole stracone w pięciu kolejkach to bardzo dobry rezultat.
Zawsze gdy gra się na zero „z tyłu”, to w ataku stworzy się jakaś sytuacja i można jednym golem przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. Natomiast w pierwszej części sezonu pozwalaliśmy rywalom strzelać zdecydowanie za dużo bramek i zdobywaliśmy mało punktów. Kiedy przestaliśmy tracić gole w sporych ilościach, to punkty zaczęły się pojawiać. Dlatego myślę, że to jest droga, którą trzeba nadal podążać.

Jakby pan ocenił dotychczasową rundę wykonaniu Górnika?
Nie jesteśmy w miejscu, w którym chcielibyśmy być. Na pewno mamy ambicje, by znaleźć się wyżej w tabeli. Myślę, że krok po kroku będziemy tę sytuację zmieniać i iść do przodu, a nie w dół.

Biorąc pod uwagę letnie zawirowania wokół klubu, to chyba są powody do zadowolenia?
Wiadomo, że początek sezonu był ciężki. Zaczęliśmy okres przygotowawczy bez trenera i na pewno to odbiło się na wynikach. Nie mieliśmy dużo czasu na to, żeby razem popracować i wdrożyć wizję nowego szkoleniowca. Teraz wspólna praca zaczyna przynosić efekty i idziemy w dobrym kierunku. Jeśli chodzi o zawirowania, to takowe były, ale to nie jest sprawa, która dotyczy nas zawodników i nie powinniśmy się w ogóle wypowiadać w tej kwestii. Jesteśmy związani z klubem kontraktami, więc mamy robić to, co się nam karze i tyle.

Przyswoiliście już dobrze myśl taktyczną trenera i znaleźliście z nim wspólny język?
Patrząc na wyniki ostatnich meczów, na pewno widać progres. Gra jest coraz lepsza, zwłaszcza w stosunku do początku sezonu. Jednak nie jestem osobą, która powinna oceniać trenera i zawsze jestem od tego daleki. Generalnie, jak coś nie idzie, to zawsze można wszystko zwalić na trenera. Ale jak zagramy słabszy mecz, to przede wszystkim my powinniśmy się uderzyć w pierś, bo jak przegrywamy to wszyscy i jak wygrywamy to też wspólnie. Taką zasadę trzeba przyjąć.

A jak ocenia pan swoją dotychczasową dyspozycję? Na początku miał pan trochę problemów zdrowotnych, ale później zdobył dwie bramki, w tym ważne trafienie z Ruchem Chorzów.
Z obecnej dyspozycji strzeleckiej mogę być zadowolony, bo jeszcze w mojej przygodzie z piłką nie zdarzyło mi się zdobyć dwóch bramek w jednej rundzie. Myślę, że na tym jeszcze się nie skończy i uda się zdobyć więcej goli. Jestem desygnowany do stałych fragmentów, więc okazje ku temu na pewno będą.


Polecamy