menu

Kamil Kiereś (trener Górnika Łęczna): To były ciężko zdobyte trzy punkty

6 października 2019, 22:48 | KK

Po zwycięstwie 1:0 nad Błękitnymi Stargard, trener Górnika Łęczna Kamil Kiereś spotkał się z dziennikarzami na pomeczowej konferencji prasowej w dobrym nastroju. Prezentujemy wypowiedzi szkoleniowca po siódmej wygranie zielono-czarnych w sezonie 2019/2020.


fot. fot. KK

Jak pan ocenia mecz z Błękitnymi?
Tydzień przegraliśmy w Bytowie, a wcześniej zanotowaliśmy pięć kolejnych zwycięstw. Była w nas sportowa złość po ostatnim spotkaniu. Zdawaliśmy też sobie sprawę, że Błękitni to drużyna, która ma na koncie dobre mecze, chociażby pucharowy z Wisłą Kraków. Podeszliśmy z szacunkiem do rywala. Co prawda, wiedzieliśmy również, że fragmenty pierwszej połowy mogą być takie, że będziemy atakować, a przeciwnik będzie się bronił i tak właśnie było. W fazie obronnej mieliśmy grać agresywniej i w strefie odbioru udało nam się przechwycić dwie piłki, a Dawid Dzięgielewski miał dogodne sytuacje, w tym sam na sam, ale bramkarz był wtedy skuteczniejszy. W tej fazie strzelenie bramki mogło zmienić oblicze spotkania. Próbowaliśmy do końca pierwszej połowy coś strzelić, ale gra obronna rywali była taka, że ciężko było skonstruować stuprocentowe sytuacje. Każdy, kto siedzi w piłce, wie, że mecz ma przede wszystkim swoje fazy. A kiedy w przerwie jest 0:0, to nie możesz sobie mówić, że jesteśmy lepsi, tylko trzeba pamiętać, że przed nami druga połowa, a mecz może zawsze odmienić swoje oblicze. Po zmianach rywala, może i była dominacja w posiadaniu piłki, ale nie byliśmy już tacy rozpędzeni i nie mieliśmy takiej mocy na skrzydłach oraz w ataku. Wydawało się, że będzie ciężko strzelić bramkę, ale jednak zmiana Kuby Zagórskiego przyniosła gola. Wszyscy wiedzą, że mamy kłopoty kadrowe i brakowało nam Pawła Wojciechowskiego oraz Przemka Banaszaka, ale rozwiązaliśmy je bramką Kuby. Przede wszystkim, w końcówce często przegrywa po kontrze przeciwnika, pomimo tego, że cały mecz się atakuje. Brawa dla zespołu, że nie straciliśmy koncentracji oraz graliśmy cierpliwie. To były ciężko zdobyte trzy punkty.

Ostatnie mecze pokazały, jak ważną postacią dla pańskiego zespołu jest Paweł Wojciechowski...
Na pewno tak, ale każdy zespół ma swoje kłopoty. Wiadomo, że Paweł pauzował za kartki, a w między czasie doznał kontuzji w Pucharze Polski. Myślę, że Przemek Banaszak jest taką postacią, która mogłaby w większym stopniu zastąpić Pawła. Może Aron Stasiak i Dawid Dzięgielewski nie do końca spełnili przeciwko Błękitnym oczekiwania kibiców, ale załóżmy, że to nowe doświadczenia i niech wyciągają wnioski.

Czy Wojciechowski nadal jest kontuzjowany po meczu pucharowym w Słupsku? Jak wygląda sytuacja zdrowotna Banaszaka?
Na szczęście, Paweł doznał niegroźnego urazu i już w poniedziałek przeprowadzi indywidualny trening, a we wtorek powinien już w pełni pracować z zespołem. Wydaje się, że niegroźna kontuzja zbiegła się z kartką, ale zobaczymy po poniedziałkowym treningu jak reaguje kostka zawodnika. Patrzymy na powrót Pawła z optymizmem. Natomiast Przemek Banaszak chodzi teraz w bucie ortopedycznym. Po niedzieli zostanie on zdjęty i będzie wykonane badanie USG, także dowiemy się kiedy powróci nie do treningów, lecz do rehabilitacyjnej pracy. Myślę, że nie zobaczymy go na boisku przynajmniej trzy tygodnie, w zależności od wyników badań.

ZOBACZ TAKŻE:


Polecamy