menu

Górnik Łęczna - Elana Toruń 1:1. Remis, który pozostawił duży niedosyt

17 marca 2019, 18:06 | KK

W swoim trzecim meczu rundy wiosennej, Górnik Łęczna tylko podzielił się punktami z Elaną Toruń. Z takiego wyniku nie była zadowolona żadna ze stron.


fot. Mirosław Trembecki

fot. Mirosław Trembecki

fot. Mirosław Trembecki

fot. Mirosław Trembecki

fot. Mirosław Trembecki

fot. Mirosław Trembecki

fot. Mirosław Trembecki

fot. Mirosław Trembecki

fot. Mirosław Trembecki

fot. Mirosław Trembecki

fot. Mirosław Trembecki

fot. Mirosław Trembecki

fot. Mirosław Trembecki

fot. Mirosław Trembecki

fot. Mirosław Trembecki

fot. Mirosław Trembecki

fot. Mirosław Trembecki

fot. Mirosław Trembecki

fot. Mirosław Trembecki

fot. Mirosław Trembecki

fot. Mirosław Trembecki

fot. Mirosław Trembecki

fot. Mirosław Trembecki

fot. Mirosław Trembecki

fot. Mirosław Trembecki

fot. Mirosław Trembecki
1 / 26

Piłkarze z Łęcznej mają za sobą kolejne ważne spotkanie w kontekście walki o awans na szczebel pierwszoligowy. Tym razem “Górnicy” zmierzyli się z sąsiadem z tabeli - Elaną Toruń. I już trzeci weekend z rzędu kibice zielono-czarnych mogą mówić o niedosycie. Po szczęśliwym zwycięstwie nad Resovią i porażce w Bełchatowie, teraz przyszedł czas na podział punktów. A niedzielny remis na łęczyńskim stadionie nie zadowalał żadnej ze stron.

Mecz od pierwszych minut był rozgrywany w szybkim tempie, a obie drużyny starały się grać ofensywnie. Najpierw zaatakować spróbowali gospodarze, lecz z uderzeniami Arona Stasiaka i Jakuba Kowalskiego poradził sobie bramkarz gości, Michał Nowak. Górnik próbował atakować głównie prawą stroną boiska, gdzie aktywny był Kowalski, ale żadne z jego wielu dośrodkowań nie znalazło adresata w polu karnym.

Swoje szanse mieli także przyjezdni. I to oni wyszli na prowadzenie w 32. minucie gry, gdy Filip Kozłowski zbiegł z lewego skrzydła do środka pola i przymierzył z około 16 metrów, tuż przy słupku. Gospodarze chcieli odpowiedzieć na to trafienie jeszcze przed przerwą, ale ich próby były nieskuteczne. Najbliższy powodzenia był po jednym ze stałych fragmentów Donatas Nakrošius, jednak jego strzał poszybował nad poprzeczką bramki rywali.

Jak się okazało, litewski obrońca ostatecznie wpisał się w tym spotkaniu na listę strzelców i zapewnił Górnikowi punkt, ale dopiero na kwadrans przed końcem meczu. Po rzucie rożnym, 28-latek zmienił tor lotu piłki po uderzeniu Olega Borodaia i doprowadził do remisu.

“Górnicy” usilnie dążyli jeszcze do zdobycia zwycięskiego gola i nawet mieli ku temu znakomitą okazję, której nie wykorzystał jednak Krystian Wójcik. Tym samym, łęcznianie musieli pogodzić się z remisem, który nie przybliżył ich do miejsca premiowanego awansem na koniec sezonu.

- To spotkanie mógł wygrać zarówno mój zespół, jak i rywal - przyznaje Franciszek Smuda, trener Górnika. - Przede wszystkim, mecze w II lidze nie są porywające. W tych rozgrywkach mamy dużo walki i nie ogrywa się tutaj łatwo przeciwników. Widzimy zresztą, że teraz cała czołówka ma trudności ze zwyciężaniem. A żeby zdobyć trzy punkty trzeba naprawdę się natrudzić i napracować. W pierwszej połowie piłkarze myśleli, że mając trochę techniki mogą ograć na stojąco każdego rywala. Niestety, teraz bez walki nie ma nic. Po przerwie wyglądało to trochę lepiej, bo byli bardziej agresywni i waleczni - dodaje.

Górnik Łęczna - Elana Toruń 1:1 (0:1)
Bramki: Nakrošius 74 - Kozłowski 32

Górnik: Rojek - Borodai, Nakrosius, Rogala (68 Wójcik), Szewczyk, Sasin, Łuszkiewicz, Kowalski, Pisarczuk, Cetnarski (88 Dzięgielewski), Stasiak. Trener: Franciszek Smuda

Elana: Nowak - Andrzejewski, Onsorge, Kołodziejski, Górka, Kryszak (83 Lenartowski), Stefanowicz (84 Zagórski), Kościelniak, Stryjewski (80 Ciechański), Wołkowicz, Kozłowski. Trener: Rafał Górak

Żółte kartki: Nakrošius, Łuszkiewicz – Stryjewski, Wołkowicz.

Sędziowali: Marcin Bielawski (Katowice)

Widzów: 2096