Górnik Łęczna - Zawisza LIVE!
Starcie z Zawiszą to trzeci domowy mecz Górnika Łęczna w Ekstraklasie i drugi z klubem skonfliktowanym z kibicami. Najpierw na Lubelszczyznę przyjechała Wisła, której fani zwrócili się przeciw swej drużynie przez prezesa Jacka Bednarza. Teraz przyszedł czas na Zawiszę i wojnę na linii kibice - prezes Radosław Osuch.
fot. sylwester wojtas
Gdy Górnik grał w 1. lidze, jednym z problemów w trakcie meczy na stadionie w Łęcznej był jednostronny doping. Wszyscy sympatycy piłki nożnej dobrze wiedzą, że mecz rozgrywa się nie tylko na boisku, ale i na trybunach. Na poziomie zaplecza Ekstraklasy jednak mało kto jeździ na wyjazdy, poza tym rozgrywki drąży rak zakazów i ograniczeń. Nie wchodźmy w dyskusję, czy walka jest zasadna lub nie - każda ze stron ma pewnie trochę racji. Wszyscy są chyba jednak zgodni, że cierpi na tym przede wszystkim sam futbol.
W Krakowie i w Bydgoszczy kością niezgody są osoby prezesów. W Wiśle fani zagięli parol na byłego piłkarza Legii Warszawa, Jacka Bednarza. W Zawiszy problem widzą w Dariuszu Osuchu, znanym menadżerze, w którego ślady idzie teraz syn, Kajetan - jeden z "ojców" portugalskiego zaciągu w T-Mobile Ekstraklasie. Nie ma co wchodzić w szczegóły obu wojen, najistotniejsze są skutki. "Biała Gwiazda" i "Rycerze Pomorza" pozostają bez dopingu.
Temat protestów jest wyjątkowo bliski gospodarzom sobotniego pojedynku. Górnik Łęczna pozbawiony wsparcia kibiców funkcjonował przez ponad dwa sezony. Pardon - nie Górnik Łęczna, a GKS Bogdanka. Sponsor strategiczny łęczyńskiego zespołu, kopalna Lubelski Węgiel "Bogdanka", w pewnym momencie zdecydowała się na zmianę nazwy lokalnego klubu. Fanom nie spodobał się ten pomysł, a liczne protesty nie skutkowały. Ci odwrócili się więc od drużyny i założyli nowy klub, Górnik 1979 Łęczna, wokół którego skupili swoje działania.
Zespół przez dwa lata pozostawał bez wsparcia. Frekwencja diametralnie zmalała, klub podupadł i tylko wyniki sportowe ratowały łęczyński futbol od upadku totalnego. Na szczęście w odpowiednim momencie na kopalni ktoś poszedł po rozum do głowy i na mapie futbolowej Polski ponownie zawitał kultowy "Górnik". Kopniak dodatniej energii był na tyle duży, że już w pierwszym sezonie po pozytywnej rewolucji futbol w Grodzie Dzika okazał się być wystarczająca na T-Mobile Ekstraklasę.
Co jest dalej, wszyscy widzimy. Lubelski beniaminek póki co nie daje "dmuchać sobie w kaszę" i prezentuje całkiem ciekawy futbol. Wprawdzie Górnik w ubiegłym tygodniu dotkliwie przegrał z Legią w Warszawie 0:5, ale jak powiedział po końcowym gwizdku Veljko Nikitović: "Przegrać z mistrzem kraju to żaden wstyd". Trochę wstydu najedli się za to łęcznianie po środowym blamażu w Pucharze Polski. Piłkarze Jurija Szatałowa przegrali z trzecioligową Stalą Rzeszów 1:2 po bramce Piotra Prędoty w ostatniej akcji spotkania.
Teraz będą mieli okazji do totalnej rehabilitacji. Portugalsko-brazylijski eksperyment w Bydgoszczy póki co nie daje pozytywnych wyników. Zawisza z trzema porażkami i jednym zwycięstwem zajmuje 12. miejsce w tabeli. Do klubu ściągnięto portugalskiego szkoleniowca Jorge Paixao, a także szereg zawodników z naprawdę solidnymi papierami na grę, takich jak Wagner, David Fleurival czy Mica. Jak na razie żaden z "wynalazków" nie zdołał strzelić w bieżącym sezonie nawet jednej bramki...