Górnik Łęczna rzutem na taśmę wygrywa z Sandecją
W Nowym Sączu miejscowa Sandecja przegrała z Górnikiem Łęczna 1:2. Pierwsi na prowadzenie wyszli gospodarze po golu Adama Mójty. Do wyrównania na kilka minut przed zakończeniem meczu doprowadził Arkadiusz Woźniak, a drużynę Ryszarda Kuźmy w doliczonym czasie gry dobił Nikolajs Kozacuks.
fot. Wojciech Czekała
W pierwszej połowie dominowała gra górą i niedokładność, zarówno ze strony jednych, jak i drugich. Mało było podbramkowych sytuacji, a gra toczyła się głownie w środku pola. Minimalnie większą przewagę optyczną mieli goście, którzy kilka razy zagrozili bramce Cabaja, lecz ten imponował pewnością siebie. Piłkarze Sandecji uparli się w początkowych fragmentach meczu, by strzelać z dystansu. W 9. minucie indywidualną akcją popisał się Łukasz Grzeszczyk, minął na dużej szybkości kilku obrońców, jednak ostatecznie został zablokowany przez ostatniego stopera Bogdanki. Mimo, że początek spotkania wzbudził apetyt na ciekawy mecz, pierwsza połowa rozczarowała. Wiele akcji kończonych było strzałami z dystansu, które albo lądowały w odległości kilku metrów od bramki, albo w rękach bramkarzy.
Mecz był bezbarwny i... nudny aż do 28. minuty, kiedy to Niedziela w dziecinny sposób ograł Cicmana i oddał strzał w słupek. Piłka spadła jeszcze pod nogi Zwolińskiego, który wpakował ją do siatki, ale bramka nie została uznana przez sędziego, ponieważ gracz z Łęcznej pomagał sobie ręką. W 45. minucie mieliśmy największą kontrowersje tego spotkaniu. Szczepański łatwo odzyskał piłkę, popędził skrzydłem i zdecydował się na dośrodkowanie. Obrońca gości próbując zablokować dośrodkowanie zagrał ręką, ale sędzie nie dopatrzył się tego ewidentnego przewinienia. Później zakotłowało się pod polem karnym, najpierw strzelał Frańczak, ale bramkarz odbił piłkę, która wylądowała pod nogami Szczepańskiego, ten wycofał ją do Nathera, którego strzał z największym trudem ponownie obronił Prusak. Problemem było to, że sędzia nie zauważył wcześniejszego zagrania ręką obrońcy przyjezdnych. Tym nie miłym akcentem zakończyła się pierwsza połowa, a piłkarze schodzili do szatni przy stanie 0:0.
Od początku drugiej połowy widać było efekty pracy szkoleniowców w przerwie, którzy nakazali swoim podopiecznym atakować. Więcej dokładnych, ciekawych rozwiązań zdecydowanie podniosło standard dzisiejszego meczu. Rzut różny dla Sandecji w 58. minucie meczu zagroził bramce Prusaka, kiedy to Cicman strzelił z główki w słupek, po dośrodkowaniu Mójty z narożnika boiska. Postraszeni goście zaczęli jeszcze bardziej atakować skrzydłami i angażować w akcje jeszcze więcej zawodników, niż do tej pory. W 65. minucie na zmiany zdecydowali się obaj szkoleniowcy. Ryszard Kuźma zdecydował się zdjąć z placu gry Szczepańskiego, którego zastąpił inny młodzieżowiec Fałowski, natomiast Jurij Szatałow zamienił Niedzielę na Bożoka. Na drugą zmianę w swojej ekipie pierwszy zdecydował się trener gości, wprowadzając na boisko Woźniaka za Zawistowskiego. Niedługo potem Sandecja zaszarżowała skrzydłem, Makuch podał piłkę do środka, tutaj strzelał z pierwszej piłki Górski, lecz jego uderzenie zablokował ręką Szmatiuk. Tym razem sędzia po chwili zastanowienia wskazał na wapno, a pewnym strzałem pod poprzeczkę Mójta wyprowadził swój zespół na prowadzenie.
Objąwszy prowadzenie, Sandecja cofnęła się do defensywy, a naciskający goście tworzyli sobie coraz więcej sytuacji podbramkowych. Napór przyjezdnych przyniósł w końcu efekty. W 88. minucie spotkania strzałem z pół woleja popisał się Woźniak, strzelając ładną bramkę i wyrównując wynik na 1:1. Kiedy wszystkim na stadionie wydawało się, że padnie remis, rzut rożny na bramkę zamienili goście. Po dośrodkowaniu Sasina nastąpiło zamieszanie w polu karnym, a następnie szał radości zawodników z Łęcznej. W całym zamieszaniu najlepiej odnalazł się bowiem dopiero co wprowadzony na boisko Kozacuks, a ostatecznie punkty Górnikowi uratowali więc zmiennicy.
Górnicy z Łęcznej ostatecznie wywożą z Nowego Sącza 3 punkty, dzięki wielkiemu szczęściu w ostatnich minutach spotkania, natomiast piłkarze Sandecji powinni na następny raz pamiętać, że za minimalizm mogą zostać ukarani…