Górnik Łęczna - Podbeskidzie LIVE! O być albo nie być w grupie mistrzowskiej
W zależności od wyniku dzisiejszego meczu, na trzy kolejki przed zakończeniem fazy zasadniczej Górnik Łęczna może tracić do Podbeskidzia Bielsko-Biała dwa punkty lub nawet osiem punktów. Nic dziwnego, że obie drużyny nazywają poniedziałkowe starcie najważniejszym w sezonie. Jego wynik może mieć duży wpływ na układ sił w środkowej części ligowej tabeli.
fot. Lukasz Kaczanowski / Polska Press
Podbeskidzie ma za sobą rozczarowujący dwumecz półfinału Pucharu Polski z warszawską Legią (porażka 1-6), ale w meczach Ekstraklasy, w których trener Leszek Ojrzyński desygnuje do gry mocniejszy skład, radzi sobie bardzo dobrze. Bielszczanie regularnie punktują, choć na finiszu rundy zasadniczej nie mają łatwego terminarza. W ostatnich trzech meczach mierzyli się z zespołami z górnej części tabeli, a mimo to wywalczyli pięć punktów po domowym zwycięstwie z Jagiellonią i remisami w Zabrzu i we Wrocławiu. Dobrą passę chcieliby kontynuować w Łęcznej, gdzie rozegrają jeden z najważniejszych meczów w tym sezonie. Zwycięstwo nad Górnikiem oznaczałoby, że Podbeskidzie zrówna się w tabeli z czwartym Śląskiem, będzie miało na swoim koncie już 40 punktów i niemal pewny awans do czołowej ósemki.
Dla podopiecznych Jurija Szatałowa poniedziałkowe starcie jest równie ważne, bo w przypadku porażki ich szanse na miejsce w grupie mistrzowskiej drastycznie się zmniejszą. Pięć punktów w obliczu bardzo trudnych pojedynków z Lechem Poznań i Lechią Gdańsk może się okazać dystansem nie do odrobienia. – To jest dla nas najważniejszy mecz w sezonie. Od niego zależy, o co będziemy walczyć w dalszej części rozgrywek – przyznaje pomocnik Górnika, Filip Burkhardt. Piłkarz drużyny z Łęcznej jest dobrej myśli przed meczem z Podbeskidziem, choć w jesiennym meczu po bramce Roberta Demjana zwyciężyli „Górale”. – Chcemy wziąć rewanż za tamto spotkanie. Tym bardziej, że powinniśmy wtedy wygrać co najmniej 4-1 – twierdzi.
W Bielsku-Białej Górnik stworzył sobie zdecydowanie więcej sytuacji podbramkowych od przeciwnika, ale mimo tego w końcówce stracił bramkę i komplet punktów. Podobnie wyglądało wiele wyjazdowych meczów łęcznian w tym sezonie, ale drużyna Szatałowa zupełnie inaczej prezentuje się przed własną publicznością, gdzie w dwunastu spotkaniach tylko raz nie wywalczyła żadnego punktu. Atut własnego boiska przemawia za Górnikiem tym bardziej, że w Łęcznej Podbeskidzie jeszcze nigdy nawet nie zremisowało (cztery porażki w I lidze).
Aby utrzymać korzystną passę w meczach z „Góralami” u siebie, Górnik musi przede wszystkim poprawić swoją postawę w ofensywie. Tak twierdzi sztab szkoleniowy ekipy z Łęcznej. – Poprzez dobrą grę w ataku powinniśmy odciążać naszych obrońców. Nie da się cały czas bronić i wychodzić z kontrami – uważa Andrzej Rybarski, asystent Jurija Szatałowa, który w ten sposób wyjaśniał główną przyczynę porażki poniesionej w meczu z Koroną (0:2).
W porównaniu do meczu w Kielcach, trener Górnika nie będzie mógł skorzystać z pauzującego za kartki Marcina Kalkowskiego, ale nie stanowi to większego problemu, bo do gry wraca Tomislav Bożić. W wyjściowej jedenastce prawdopodobnie dojdzie także do zmiany w ofensywie – Miroslav Bożok zastąpi Shpetima Hasaniego, który w spotkaniu z Koroną spisał się poniżej oczekiwań.
Do przeprowadzenia co najmniej jednej roszady w jedenastce będzie zmuszony Leszek Ojrzyński, który nie będzie mógł skorzystać z pauzującego za czwartą żółtą kartkę Marka Sokołowskiego. Niewykluczone, że do składu powróci z kolei Anton Sloboda. Słowak rozegrał ostatnio 90 minut w pucharowym spotkaniu z Legią w Warszawie i w Łęcznej powinien pierwszy raz w tym roku wybiec na boisko w meczu Ekstraklasy.