Górnik Łęczna liczy na graczy wracających po kontuzjach
Górnik Łęczna chce rozpocząć marsz w górę ligowej tabeli. Pomóc w tym mają rekonwalescenci. W składzie zielono-czarnych od początku sezonu brakowało bowiem doświadczonych piłkarzy, którzy zmagali się z urazami.
fot. Fot. Łukasz Kaczanowski
Dotychczas na zapleczu Lotto Ekstraklasy rozegrano sześć kolejek. Łęcznianie zdobyli w nich pięć punktów, notując trzy porażki, dwa remisy i jedną wygraną. Przed następną serią spotkań zielono-czarni plasują się w tabeli tuż nad strefą spadkową, zajmując pozycję, która na koniec sezonu oznaczałaby grę w barażu o pozostanie w lidze. Tylko lepszy bilans bramkowy od mającego identyczny dorobek punktowy Podbeskidzia Bielsko-Biała sprawia, że podopieczni Tomasza Kafarskiego nie są pod „kreską”.
Kibice Górnika mają nadzieję, że wyniki łęczyńskiego zespołu ulegną poprawie dzięki doświadczonym zawodnikom, którzy powracają do składu po kontuzjach. W niedzielnym spotkaniu z Bytovią Bytów, po raz pierwszy w tym sezonie na boisku zaprezentował się Przemysław Pitry.
Napastnik zielono-czarnych poprzedni ligowy mecz rozegrał 29 kwietnia. Następnie przez cztery miesiące zmagał się z ciężkim urazem mięśniowym. - Wchodzę do gry po długiej przerwie - przyznaje Pitry. - Nie jestem zadowolony z ostatniego występu, bo jeszcze wiele pracy przede mną. Muszę bardziej zgrać się z chłopakami, potrzebuję też jeszcze treningu motorycznego i siłowego. Będę nad tym pracować przed następnym spotkaniem - dodaje.
35-latek ma zastrzeżenia do własnej dyspozycji, ale może czuć satysfakcję, gdyż zaliczył w niedzielę asystę przy bramce Łukasza Wiecha na wagę remisu w doliczonym czasie gry. - To było ciężkie spotkanie. Na pewno nie do końca zrealizowaliśmy założenie przedmeczowe, co wpłynęło na fakt, że mieliśmy mniej sytuacji bramkowych. Musimy nad tym pracować. Powoli wracamy do zdrowia po kontuzjach. Nie jest jeszcze tak, jakby się chciało, nie każdy jest jeszcze w stu procentach zdrowy. Na całe szczęście zdominowaliśmy drugą połowę i zrobiliśmy wszystko, żeby ten mecz zremisować i to się nam udało. A przy odrobinie szczęścia można się było pokusić o drugą bramkę. Musimy się wystrzegać błędów indywidualnych. W starciu z Bytovią, sędzia podyktował przeciwko nam karnego, po sytuacji, która zaczęła się tak naprawdę na połowie przeciwnika, gdzie straciliśmy piłkę w okolicznościach, w których nie powinniśmy jej stracić - uważa Pitry.
Podczas niedzielnej potyczki, napastnik Górnika został brutalnie sfaulowany przez jednego z rywali. Na szczęście, doświadczony zawodnik mógł kontynuować grę i nie nabawił się kolejnego urazu. - Muszę podziękować komuś „u góry”, że to nie skończyło się złamaniem nogi, w którą przeciwnik nie trafił czysto. Dlatego poczułem tylko pociągnięcie po kostce - podkreśla Pitry.
W trakcie tego tygodnia 35-latek normalnie trenował z całym zespołem. Do pełni zdrowia powrócił także Łukasz Tymiński, który w niedzielę pojawił się na murawie w końcówce spotkania.
Z kontuzją zmaga się natomiast Robert Pisarczuk. Prawy obrońca doznał urazu stawu skokowego i nie będzie do dyspozycji trenera jeszcze przez około trzy tygodnie. Wciąż z gry jest wykluczony także Aleksander Komor, którego raczej nie zobaczymy na boisku w tym roku.
Coraz bliżej rekonwalescencji są za to Radosław Pruchnik i Dariusz Jarecki. Niewykluczone, że któryś z nich znajdzie się w osiemnastce meczowej na kolejny mecz. Na powrót do gry każdego z tych zawodników mocno liczy trener Kafarski.
Dziś o godzinie 19 łęcznianie zagrają na wyjeździe ze Stomilem Olsztyn. Faworytem tej rywalizacji będą wyżej notowani gospodarze, ale zielono-czarni chcą sprawić niespodziankę.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------