menu

Górnik Łęczna – Lech LIVE!

19 kwietnia 2015, 08:22 | Wojciech Maćczak

Przed tygodniem poznaniacy nie wykorzystali potknięcia Legii Warszawa, zaledwie zmniejszając stratę do dwóch punktów. W niedzielę mogą mieć kolejną okazję, by zamienić się miejscami z głównym rywalem w walce o tytuł mistrza Polski. W tym celu muszą przede wszystkim wygrać wyjazdowy mecz z Górnikiem Łęczna. Relacja NA ŻYWO od 15:30 w Ekstraklasa.net.

Poznański Lech może dzisiaj objąć prowadzenie w lidze
Poznański Lech może dzisiaj objąć prowadzenie w lidze
fot. Roger Gorączniak

Tydzień temu sporą niespodziankę sprawiła poznaniakom Lechia Gdańsk. Zespół Jerzego Brzęczka pokonał na własnym boisku Legię, w związku z czym zwycięstwo z Koroną Kielce dałoby Lechowi awans na pierwsze miejsce w ligowej tabeli. Ostatecznie jednak piłkarze Macieja Skorży nie wykorzystali szansy i tylko zremisowali z niepokonanym na wiosnę zespołem Ryszarda Tarasiewicza. A powinni nawet przegrać, gdyż prowadzący to spotkanie Jarosław Przybył nie uznał bramki, zdobytej prawidłowo przez Rafaela Porcellisa, a następnie ten sam zawodnik nie wykorzystał rzutu karnego.

To jednak już przeszłość, teraz istotne jest spotkanie z Górnikiem. A zwycięstwo w nim może dać poznaniakom kolejną szansę na przetasowanie na szczycie tabeli T-Mobile Ekstraklasy i zdetronizowanie dotychczasowego lidera. Jest to dość prawdopodobne, gdyż piłkarzy Legii czeka ciężka przeprawa z rewelacyjnym wiosną Zawiszą Bydgoszcz. Na osiem spotkań w 2015 roku piłkarze, prowadzeni przez byłego szkoleniowca Lecha Mariusza Rumaka wygrali sześć i dwa zremisowali, a już po najbliższej kolejce mogą opuścić strefę spadkową, a tym samym przysłużyć się poprzedniemu pracodawcy swojego trenera.

Gracze Górnika Łęczna również mają o co walczyć. Na trzy kolejki przed końcem rundy zasadniczej piłkarze Jurija Szatałowa wciąż mają szansę na awans do grupy mistrzowskiej, do zajmującego ósme miejsce Górnika Zabrze tracą cztery punkty. Ich atutem z pewnością będzie własne boisko – w tym sezonie przegrali tu tylko jeden mecz, właśnie z drużyną z Zabrza. Z pozostałych dwunastu sześć wygrali, a sześć zremisowali. Przed tygodniem po nudnym meczu w Łęcznej podzielili się punktami z Podbeskidziem Bielsko-Biała.

Tamten mecz był dobrym podsumowaniem postawy graczy beniaminka Ekstraklasy. Górnik gra wiosną nudną piłkę i w niczym nie przypomina przebojowego zespołu z jesiennej części sezonu. Kompletnie zaciął się Litwin Fedor Cernych, który w poprzedniej części sezonu zdobył dziewięć goli, nie strzela również jego rodak, sprowadzony zimą Evaldas Razulis, a do tego, że ogromne problemy z trafieniem do bramki rywala ma Shpetim Hasani kibice z Lubelszczyzny zdążyli przyzwyczaić się już wcześniej.

Problem z napastnikami ma również Lech, któremu żaden ze snajperów nie gwarantuje seryjnego zdobywania goli. Dawid Kownacki prezentuje się dużo słabiej niż jesienią, Zaur Sadajew gra chimerycznie i po jednym wspaniałym występnie zalicza kilka nędznych, a Vojo Ubiparip został już dawno skreślony i nie zachwyca nawet w trzecioligowych rezerwach. Mimo to poznaniacy mają spore szanse, bo po pięciu latach przerwy ponownie zdobyć mistrzostwo Polski. Siłą Lecha jest przede wszystkim druga linia z Gergo Lovrencsicsem, Szymonem Pawłowskim i Kasperem Hamalainenem. Któregoś z dwóch pierwszych z powodzeniem może zastąpić Dariusz Formella, natomiast o miejsce Fina walczy Darko Jevtić, który stracił mnóstwo czasu z powodu kontuzji i dopiero wraca do optymalnej formy.

W pierwszym meczu z Górnikiem zwycięstwo Lechowi dał inny pomocnik, czarnoskóry Muhamed Keita. Było to typowe spotkanie na remis, a o ostatecznym zwycięstwie poznaniaków zdecydował błysk geniuszu Norwega, który wszedł na boisko w 77. minucie, a już cztery minuty później fantastycznym uderzeniem z dystansu pokonał Sergiusza Prusaka. Szkoda, że był to jeden z nielicznych pozytywnych momentów Keity w tym sezonie. Zazwyczaj gra przeciętnie, nie potrafi odnaleźć się na boisko i przegrywa rywalizację z trzema wymienionymi wyżej skrzydłowymi.

Warto jeszcze chwilę zatrzymać się nad osobą Prusaka. Doświadczony golkiper, który dopiero w wieku 35 lat zadebiutował w Ekstraklasie, prywatnie jest zagorzałym kibicem… Lecha. Jesienią spełnił swoje marzenie, czyli zagrał na Bułgarskiej, a teraz zapowiada, że zamierza zatrzymać „Kolejorza” w Łęcznej, po czym… jechać dopingować go na Stadion Narodowy w finale Pucharu Polski.


AIP


Polecamy