menu

Górnik i Pogoń znów bez zwycięstwa. Zabrzanie remisami ligi nie uratują

1 kwietnia 2016, 19:46 | Sebastian Gladysz

W pierwszym meczu 29. kolejki Ekstraklasy Górnik Zabrze zremisował z Pogonią Szczecin 1:1. Gole w tym spotkaniu strzelali Bartosz Kopacz i Rafał Murawski.

Górnik Zabrze - Pogoń Szczecin
fot. Maciej Gapiński/Polska Press
Górnik Zabrze - Pogoń Szczecin
fot. Maciej Gapiński/Polska Press
Górnik Zabrze - Pogoń Szczecin
fot. Maciej Gapiński/Polska Press
Górnik Zabrze - Pogoń Szczecin
fot. Maciej Gapiński/Polska Press
Górnik Zabrze - Pogoń Szczecin
fot. Maciej Gapiński/Polska Press
Górnik Zabrze - Pogoń Szczecin
fot. Maciej Gapiński/Polska Press
Górnik Zabrze - Pogoń Szczecin
fot. Maciej Gapiński/Polska Press
Górnik Zabrze - Pogoń Szczecin
fot. Maciej Gapiński/Polska Press
Górnik Zabrze - Pogoń Szczecin
fot. Maciej Gapiński/Polska Press
Górnik Zabrze - Pogoń Szczecin
fot. Maciej Gapiński/Polska Press
Górnik Zabrze - Pogoń Szczecin
fot. Maciej Gapiński/Polska Press
Górnik Zabrze - Pogoń Szczecin
fot. Maciej Gapiński/Polska Press
Górnik Zabrze - Pogoń Szczecin
fot. Maciej Gapiński/Polska Press
Górnik Zabrze - Pogoń Szczecin
fot. Maciej Gapiński/Polska Press
Górnik Zabrze - Pogoń Szczecin
fot. Maciej Gapiński/Polska Press
Górnik Zabrze - Pogoń Szczecin
fot. Maciej Gapiński/Polska Press
Górnik Zabrze - Pogoń Szczecin
fot. Maciej Gapiński/Polska Press
Górnik Zabrze - Pogoń Szczecin
fot. Maciej Gapiński/Polska Press
Górnik Zabrze - Pogoń Szczecin
fot. Maciej Gapiński/Polska Press
Górnik Zabrze - Pogoń Szczecin
fot. Maciej Gapiński/Polska Press
1 / 20

Z powodu kontuzji Czerwińskiego i nieobecności Fojuta Czesław Michniewicz musiał całkowicie przemeblować środek defensywy swojego zespołu. Rolę stoperów pełnili w dzisiejszym spotkaniu Rudol i Matras, który został przesunięty do obrony z pozycji defensywnego pomocnika. Ta roszada dała szansę występu osiemnastoletniemu Jakubowi Piotrowskiemu, po raz pierwszy w wyjściowej jedenastce. Jan Żurek dokonał trzech zmian w pierwszym składzie swojego zespołu. Pierwszy raz od dłuższego czasu na prawej obronie pojawił się Golański, w środku pola kontuzjowanego Sobolewskiego zastąpił Kwiek, a za napastnikiem zagrał dziś Steblecki.

Początek meczu to przewaga gości. Już w trzeciej minucie Pogoń mogła objąć prowadzenie, kiedy to uderzał głową tuż przy słupku Murawski po dośrodkowaniu Nunesa, ale na posterunku był Kasprzik. Zdenerwowani zabrzanie szybko tracili piłkę, a przyczyniał się do tego także pressing „Portowców”. Swoją szansę miał Frączczak (uderzył bardzo niecelnie), Piotrowski (podobnie), a świetną kontrę 4 na 3 katastrofalnie zepsuł Przybecki. Po kwadransie obudzili się w końcu gospodarze. Mieli kilka niezłych okazji ze stałych fragmentów gry, ale poza tym sytuacje hurtowo marnował Kante.

W 21. minucie dobry przechwyt w środku pola zaliczył Kwiek i dobrze uruchomił Hiszpana. Ten z ostrego kąta ładnie przymierzył fałszem, ale czujny na krótkim słupku był Kudła. Chwilę później Kante miał najlepszą sytuację w pierwszych trzydziestu minutach – znów dogrywał mu Kwiek, tym razem zaskakująco dla obrońców Pogoni, bo szybko wykonując rzut wolny z czterdziestu metrów. Hiszpan znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem gości i nie trafił w bramkę z doskonałej pozycji. W trzydziestej minucie wrzucał do niego Golański, ale tym razem… nie trafił w piłkę, próbując efektownego woleja.

„Trójkolorowi” uzyskali jednak kontrolę nad meczem i weszli w posiadanie inicjatywy. Zwieńczeniem ich przewagi była bramka z 36 minuty, Kwiek doczekał się w końcu asysty. Tym razem dośrodkował z rzutu rożnego prosto na nogę Kopacza. Stoper Górnika pewnym strzałem pod poprzeczkę umieścił piłkę w siatce obok bezradnego Kudły. Do końca pierwszej połowy nie wydarzyło się nic więcej, Górnik oddał nieco pola rywalom, ale ci nie potrafili przedrzeć się przez odpowiedzialnie grający środek defensywy zabrzan.

Danch i Kopacz trzymali w ryzach całą obronę, bo błędów nie wystrzegali się Kallaste i Golański. W środku pola dobrze funkcjonował duet Przybylski-Kwiek, akcje starał się tworzyć kwartet ofensywny, ale najczęściej na drodze stawała nieskuteczność Kante. W Pogoni można było wyróżnić niebojącego się ryzykownych zagrań Piotrowskiego i aktywnego Gyurcso. Defensywa gości nie wyglądała najgorzej pomimo braku podstawowych środkowych obrońców. Zawodziła natomiast ofensywa, a w szczególności Przybecki i Zwoliński.

Druga połowa rozpoczęła się podobnie jak pierwsza. Inicjatywę przejęli goście, a Górnik pod ich naporem często się gubił. Tym razem jednak gospodarze dali sobie wbić bramkę. Do siatki zabrzan trafił Murawski w 50. minucie spotkania. Grający do tej pory słabo Zwoliński ładnie poklepał z Gyurcso na granicy szesnastki Górnika i wypatrzył w polu karnym Murawskiego. Ten po otrzymaniu futbolówki szybko ją przyjął i uderzył w róg tam, gdzie Kasprzik nie zdążył zainterweniować.

Po golu wyrównującym mecz się jednak uspokoił. Ani Pogoń nie poszła za ciosem, ani zabrzanie się nie położyli, jak to mieli w zwyczaju po straconym golu. Dużo szumu w ataku Górniku robił Kante, ale w akcjach gospodarzy brakowało ostatniego podania. Do pola karnego akcje czasem nawet się kleiły, ale gdy przychodził czas na najważniejsze zagranie, to często na trybunach słychać było tylko jęk niezadowolenia, a piłkarze kryli twarz w dłoniach. W drużynie gości swoją robotę wykonywał Murawski, ale „Portowcy” też nie straszyli siłą ognia.

Oba zespoły weszły w typowy klincz w środku pola. Z rzadka udawało się im stworzyć jakąkolwiek dobrą sytuację do strzelenia gola. W 75. minucie zakotłowało się w polu karnym Górnika i z kilku metrów uderzał Lewandowski, ale Kasprzik ofiarną interwencją uchronił swój zespół przed utratą gola. Chwilę później świetnym strzałem z dystansu (z 30 metrów!) odpowiedział Kante, zmuszając Kudłę to ekwilibrystycznej obrony. Poza tymi przebłyskami mało interesujących zdarzeń miało miejsce po bramce Murawskiego.

W ostatnich minutach Górnik bił głową w mur, próbując długą piłką przedostać się pod pole karne gości. Ci wydawali się zadowoleni remisem. Wynik ten nie dawał nic żadnemu z zespołów, tym ciężej zrozumieć nastawienie „Portowców”. Gdy sędzia zagwizdał po raz ostatni, to szczecinianie wydawali się zadowoleni. „Trójkolorowi” mogli tylko znów spuścić głowy, wysłuchać gwizdów własnych kibiców, przyjąć do siebie wyrażane w bardzo dobitny sposób uwagi fanów i wrócić do szatni. W niej z pewnością było bardzo cicho. Górnik jest bardzo bliski spadku. Takimi meczami przegrywa się utrzymanie.