menu

"Górale" zdobyli Zabrze! Górnik nie sprostał Podbeskidziu. Efektowne trafienie Mójty [ZDJĘCIA]

26 października 2015, 19:52 | Sebastian Gladysz

W meczu kończącym 13. kolejkę Ekstraklasy piłkarze Podbeskidzia Bielsko-Biała pokonali w Zabrzu Górnika 2:0. Gole dla "Górali" strzelili Robert Demjan i Adam Mójta, który popisał się efektownym uderzeniem.

Górnik Zabrze - Podbeskidzie
fot. Maciej Gapiński/Polska Press
Górnik Zabrze - Podbeskidzie
fot. Maciej Gapiński/Polska Press
Górnik Zabrze - Podbeskidzie
fot. Maciej Gapiński/Polska Press
Górnik Zabrze - Podbeskidzie
fot. Maciej Gapiński/Polska Press
Górnik Zabrze - Podbeskidzie
fot. Maciej Gapiński/Polska Press
Górnik Zabrze - Podbeskidzie
fot. Maciej Gapiński/Polska Press
Górnik Zabrze - Podbeskidzie
fot. Maciej Gapiński/Polska Press
Górnik Zabrze - Podbeskidzie
fot. Maciej Gapiński/Polska Press
Górnik Zabrze - Podbeskidzie
fot. Maciej Gapiński/Polska Press
Górnik Zabrze - Podbeskidzie
fot. Maciej Gapiński/Polska Press
Górnik Zabrze - Podbeskidzie
fot. Maciej Gapiński/Polska Press
Górnik Zabrze - Podbeskidzie
fot. Maciej Gapiński/Polska Press
Górnik Zabrze - Podbeskidzie
fot. Maciej Gapiński/Polska Press
Górnik Zabrze - Podbeskidzie
fot. Maciej Gapiński/Polska Press
Górnik Zabrze - Podbeskidzie
fot. Maciej Gapiński/Polska Press
Górnik Zabrze - Podbeskidzie
fot. Maciej Gapiński/Polska Press
Górnik Zabrze - Podbeskidzie
fot. Maciej Gapiński/Polska Press
Górnik Zabrze - Podbeskidzie
fot. Maciej Gapiński/Polska Press
Górnik Zabrze - Podbeskidzie
fot. Maciej Gapiński/Polska Press
1 / 19

Robert Podoliński po zremisowanym spotkaniu z Piastem postanowił dokonać tylko jednej roszady w wyjściowym składzie swojego zespołu. Na ławce usiadł Frank Adu Kwame, a jego miejsce na boisku zajął Robert Demjan. Leszek Ojrzyński zdecydował się na trzy zmiany – kontuzjowanego Szeweluchina zastąpił Kopacz, a Magierę – Przybylski. Największą niespodzianką było jednak posadzenie na ławce Romana Gergela. Najlepszy zawodnik w spotkaniu z Lechią został zluzowany przez Roberta Jeża.

Zabrzanie z animuszem rozpoczęli to bardzo istotne dla nich spotkanie. Mocno atakowali pressingiem swoich przeciwników i spieszyli się tak, jakby przegrywali i był to doliczony czas gry. Widać było, że zależy im tylko i wyłącznie na zwycięstwie. Podopieczni trenera Ojrzyńskiego szybko przejęli inicjatywę, ale w pierwszym kwadransie nie stworzyli sobie żadnej dobrej sytuacji. Niby często gościli na połowie „Górali”, niby ich akcje miały jakiś pomysł, ale zawsze brakowało dokładności albo zrozumienia. Goście natomiast ustawili się dość głęboko i czekali na błędy defensywy zabrzan. Pierwsza pomyłka Dancha i Kopacza nadeszła już w dziesiątej minucie, kiedy to Demjan z łatwością zwiódł młodego stopera Górnika i wbiegł z piłką w pole karne. Nim jednak zdołał oddać strzał, został zablokowany przez wracających obrońców.

Około dwudziestej minuty swoje dwie szanse miał Madej – najpierw przejął piłkę w środku pola i oddał strzał z dwudziestu pięciu metrów, który obronił bez większych problemów Zubas. Chwilę potem z podobnej odległości przeniósł futbolówkę minimalnie nad poprzeczką. W 24 minucie padła pierwsza bramka tego spotkania. Przechwyt w środkowej strefie boiska zaliczył Możdżeń i popędził na bramkę Kasprzika. Przebiegł co najmniej trzydzieści metrów i żaden z piłkarzy Górnika go nie zaatakował, w związku z czym miał czas, aby dokładnie podać prostopadle do Demjana. Napastnik Podbeskidzia nie kombinował i od razu uderzył w długi róg, gdzie Kasprzik nie miał szans na interwencję.

Jeśli ktoś myślał, że Górnik po stracie bramki natychmiast się ocknie i ruszy do odrabiania strat, to grubo się pomylił. Wprost przeciwnie, z gospodarzy zeszło powietrze i gdzieś uleciał ten animusz i wiara w zwycięstwo. Jedna groźna sytuacja miała miejsce w 30 minucie. Znów głównym bohaterem był Madej – skrzydłowy zabrzan ładnie przerzucił sobie piłkę nad Sokołowskim i już w polu karnym uderzył na bramkę. Zubas był jednak na posterunku, kolejny raz. Następne piętnaście minut nie przyniosło niczego ciekawego. Górnikowi wiele brakowało do strzelenia bramki, Podbeskidzie przestawiło zabrzan na swoją nieskomplikowaną grę, w której czuło się najlepiej.

Nie wiadomo, czy taki był plan Leszka Ojrzyńskiego, aby wpuścić Romana Gergela w 46 minucie spotkania, czy było to przyznanie się do błędu. Niemniej jednak Słowak zmienił swojego krajana, Roberta Jeża i miał dać Górnikowi impuls do odrobienia strat. Żółta kartka i groźny strzał dystansu w pierwszych pięciu minutach dawało nadzieję kibicom z Zabrza.

„Trójkolorowi” nie byli w stanie zdominować swoich rywali, a ci z coraz większym luzem zaczynali się odgryzać. Najpierw po wrzutce Mójty niecelnie uderzał głową Demjan, a chwilę potem po kontrze Szczepaniaka blisko gola był Możdżeń – jego strzał z szesnastu metrów okazał się minimalnie niecelny. „Górnikom” spieszyło się coraz bardziej, a to nie sprzyjało poprawie jakości ich akcji. Zniecierpliwienie na trybunach nie pomagało gospodarzom w stwarzaniu sobie sytuacji, goście spod Klimczoka zaryglowali swoje przedpole bramkowe i podopieczni Ojrzyńskiego byli bezradni. Minuty upływały na bezowocnym wymienianiu piłki przez defensorów a to jednej, a to drugiej drużyny. Szkoleniowiec czternastokrotnych mistrzów Polski niebywale frustrował się przy linii bocznej boiska widząc nieudolność kolejnych ataków jego podopiecznych.

Najgorsze dla byłego trenera Podbeskidzia nadeszło w 75 minucie. Wtedy na lewej stronie boiska sporo miejsca miał Mójta. Obrońca „Górali” chciał dośrodkować, ale piłka tak „niefortunnie” mu zeszła, że przelobowała zaskoczonego Kasprzika, odbiła się od słupka i wpadła do siatki! Nieprawdopodobny gol Mójty kompletnie załamał piłkarzy Górnika i wprawił we wściekłość fanów zabrzańskiego zespołu. Ten moment był końcem pozytywnego dopingu w dzisiejszym meczu, trudno jednak dziwić się kibicom, którzy nie potrafili znieść indolencji graczy reprezentujących ich barwy.

Gospodarze mogli jeszcze powalczyć o remis – w 83 minucie doskonałą prostą piłkę do Korzyma zagrał Kwiek, napastnik Górnika układał sobie futbolówkę do strzału i w ostatnim momencie został powstrzymany przez Sokołowskiego. Wydawało się, że obrońca „Górali” faulował zawodnika gospodarzy, lecz sędzia wskazał tylko na rzut rożny. Zawodnicy Ojrzyńskiego do końca próbowali zdobyć kontaktową bramkę, ale to nie był ich dzień. Nic nie wychodziło zabrzanom w końcówce, oprócz niezłego pierwszego kwadransa nie pokazali na boisku nic ciekawego. A Podbeskidzie? Również nie zagrało wielkiego meczu, ale podopieczni trenera Podolińskiego byli skuteczni. To wystarczyło, aby awansować na dwunaste miejsce i zepchnąć Górnika na dno ligowej tabeli, skąd będzie „Trójkolorowym” bardzo ciężko się wydostać.

Więcej o 13. KOLEJCE EKSTRAKLASY