Goncerz bohaterem GieKSy. Katowiczanie wyrwali Stomilowi trzy punkty
Po dwóch golach Grzegorza Goncerza, GKS Katowice pokonał przed własną publicznością Stomil Olsztyn 2:1. Decydującą o zwycięstwie bramkę gospodarze zdobyli już w doliczonym czasie gry. Dzięki tej wygranej, piłkarze z Katowic zrównali się punktami z liderem rozgrywek I ligi - GKS-em Bełchatów. "Twierdza Bukowa" wciąż nie zdobyta.
fot. Lucyna Nenow/Polskapresse
W 4 minucie meczu pierwszy strzał oddali zawodnicy Stomilu Olsztyn. Z lewej strony pola karnego znalazł się Tomasz Bzdęga, ale piłka po jego uderzeniu przeleciała w znacznej odległości od bramki strzeżonej przez Łukasza Budziłka. W 13 minucie gry na strzał z dystansu zdecydował się Grzegorz Lech, ale i tym razem było to bardzo niecelne uderzenie. Pierwsze minuty meczu nie były imponujące w wykonaniu żadnej z drużyn. Gra toczyła się w środkowej strefie boiska i sytuacji podbramkowych było jak na lekarstwo.
W 15 minucie gry stadion przy Bukowej zamarł. Piłkę w polu karnym otrzymał Grzegorz Lech i soczystym uderzeniem z lewej nogi pokonał Budziłka. Piłkarze GKS-u w niczym nie przypominali drużyny, która zajmuje czołową lokatę w tabeli I ligi. W 18 minucie prosty błąd popełnił Marcin Kamiński i tylko dzięki golkiperowi GKS-u, który wygrał pojedynek sam na sam z zawodnikiem Stomilu, piłkarze gospodarzy mogli zawdzięczać to, że nie przegrywali 0:2. Minutę później w dogodnej sytuacji po rzucie rożnym znalazł się Tomasz Bzdęga, ale napastnik Stomilu strzelił tuż nad poprzeczką bramki GieKSy.
Minuty mijały, a GKS nadal nie potrafił skonstruować chociażby jednej dobrej akcji. Po raz pierwszy pod bramką Stomilu zagotowało się w 24 minucie gry. Z prawej strony piłkę dośrodkowywał Rafał Pietrzak, z futbolówką minął się bramkarz Stomilu Dawid Mieczkowski, a głową uderzył ją Sławomir Duda. Na jego nieszczęście w ostatniej chwili piłkę z linii bramkowej wybił Rafał Remisz.
Zupełnie bezproduktywny był Rafał Figiel, który nie radził sobie na prawej stronie linii pomocy w zespole gospodarzy. Po jego kolejnej stracie, nie wytrzymał trener Kazimierz Moskal i w 39 minucie gry w jego miejsce posłał do boju Janusza Gancarczyka. W 41 minucie gry w pole karne dośrodkowywał Rafał Pietrzak. Piłka idealnie trafiła na głowę Sławomira Dudy, ale ten w tylko sobie znany sposób, fatalnie przestrzelił. W doliczonym czasie gry, na strzał zdecydował się Grzegorz Fonfara. Piłka po jego uderzeniu otarła się jeszcze o jednego z zawodników Stomilu i o centymetry minęła bramkę strzeżoną przez Mieczkowskiego. Pierwsza część meczu zakończyła się wynikiem 1:0 dla gości, co było naprawdę sporą niespodzianką.
Drugą połowę od mocnego uderzenia rozpoczął Stomil. W 55 minucie gry prawą stroną urwał się Janusz Buchoic, który jak na tacy wyłożył piłkę Japończykowi – Yasuhiro Kato. Pomocnik gości będąc w znakomitej sytuacji przegrał jednak pojedynek z Łukaszem Budziłkiem.
Pierwsze minuty drugiej połowy, bardzo przypominały to, co działo się w pierwszych minutach pierwszej części gry. Mecz toczył się w środkowej strefie boiska i trudno było doszukać się sytuacji pod jedną, czy pod drugą bramką.
Gospodarze pierwszy raz groźniej zaatakowali w 63 minucie gry. Na strzał zza pola karnego zdecydował się Grzegorz Goncerz, ale piłka poszybowała nad poprzeczką. Dwie minuty później ten sam zawodnik, który na placu gry pojawił się w drugiej połowie, znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem gości Dawidem Mieczkowskim. Po tym strzale pomocnika GieKSy piłka uderzyła w słupek.
W 68 minucie gry wydawało się, że gospodarze doprowadzą do wyrównania. Najpierw z rzutu wolnego strzelał Grzegorz Fonfara, ale bramkarz gości z trudem wybił futbolówkę, która po chwili znowu znalazła się w polu karnym Stomilu. Najwyżej niej wyskoczył Mateusz Kamiński, ale jak struna wyciągnął się Mieczkowski i wybił futbolówkę na rzut rożny.
Co się odwlecze, to nie uciecze. Pięć minut później, w znakomitej sytuacji do zdobycia gola, znalazł się Grzegorz Goncerz. Tym razem zawodnik GieKSy zachował zimną krew i mocnym uderzeniem skierował futbolówkę do bramki gości. Na kwadrans przed końcem na tablicy widniał wynik 1:1.
W 79 minucie gry na strzał z rzutu wolnego zdecydował się Kamil Hempel. Piłka niczym pocisk leciała w kierunku bramki strzeżonej przez Łukasza Budziłka. Bramkarz gospodarzy z trudem sparował to uderzenie na rzut rożny. Minutę później w bardzo dobrej sytuacji znalazł się Janusz Gancarczyk. Pomocnik GieKSy przedryblował dwóch obrońców gości, ale przegrał pojedynek sam na sam z Dawidem Mieczkowskim.
Kiedy wydawało się, że spotkanie zakończy się wynikiem 1:1, piłkarze GKS-u zadali decydujący cios. W doliczonym czasie gry, iście brazylijskim zagraniem popisał się Pitry, który uruchomił na lewym skrzydle Rafała Pietrzaka. Pomocnik gospodarzy posłał soczyste dośrodkowanie w pole karne. Tam w ogromnym zamieszaniu do piłki dopadł Goncerz i umieścił piłkę w siatce. Bukowa eksplodowała. „Hamsik”, bo takim w ostatnim czasie (ze względu na zmianę fryzury) przydomkiem określany jest pomocnik GieKSy, strzelając w tym spotkaniu dwa gole, które zadecydowały o zwycięstwie gospodarzy, stał się bohaterem Katowic.
GKS Katowice pokonał ostatecznie Stomil Olsztyn 2:1, udowadniając tym samym, że „twierdza Bukowa” jest w tym sezonie nie do zdobycia.