Gole w drugiej połowie dały zwycięstwo Śląskowi w starciu z "Jagą"
W meczu 8. kolejki Ekstraklasy Śląsk Wrocław wygrał na własnym stadionie z Jagiellonią Białystok 3:1. Wszystkie gole padły w drugiej połowie - najpierw wynik strzałem głową po rzucie rożnym otworzył Piotr Celeban, a później po uderzeniu Grajciara pechowe samobójcze trafienie zanotował Piotr Tomasik. Kontaktowego gola dla "Jagi" strzelił Piotr Grzelczak, ale szybko trzeciego gola dla gospodarzy zdobył Tom Hateley.
Przed meczem kibice Śląska zastanawiali się kto zastąpi Picha i kontuzjowanego Dudu. Trener Pawłowski zaskoczył, bo na miejsce Dudu wskoczył Dankowski, a na prawej obronie wyszedł Pawelec. Na skrzydle zagrał Grajciar, w środku Gecov, a w ataku Kiełb, który zastąpił nieoczekiwanie Bilińskiego. Takich roszad chyba żaden kibic się nie spodziewał. Trener Probierz do gry desygnował Cernycha, który w ostatnich dniach okienka transferowego zastąpił Gajosa. Na ławce usiadł natomiast powracający po kontuzji Mackiewicz.
Minęło ledwie kilkadziesiąt sekund, a goście mieli już pierwszą sytuację. Z dobrych 35 z wolnego uderzył Vassiljev, a do zbitej przez Pawełka piłki doskoczył Cernych, który jednak nie trafił w światło bramki. W 3. minucie odpowiedział Śląsk, a konkretnie Kokoszka, ale jego strzał także poleciał obok bramki. W 13. minucie Jaga powinna prowadzić. Vassiljev zgrał do Cernycha, ten podciągnął kilka metrów i pomiędzy nogami obrońców zagrał na trzeci metr do Sekulskiego, który miał przed sobą pustą bramkę. Strzelił, ale jakimś cudem Pawełek zbił ten strzał na rzut rożny. Pierwsze 20 minut to lekka przewaga przyjezdnych, choć więcej sytuacji bramkowych z tej przewagi nie wynikło. Przetasowany Śląsk trochę schowany, skoncentrowany na obronie własnej bramki.
Przez kolejne 10 minut obraz gry nie uległ zmianie. Jaga atakowała, Śląsk się bronił. Dopiero w 32. minucie Kiełb oddał strzał głową, ale bardzo niecelny. W rewanżu strzelał Cernych, ale za lekko i w środek bramki. W kolejnej akcji Alvarinho zakręcił najpierw Danielewiczem, potem Pawełkiem, ale na oddanie celnego strzału zabrakło już siły. Do końca pierwszej połowy niewiele działo się na boisku. W sumie mecz bez historii. Dość powiedzieć, że Śląsk nie oddał ani jednego celnego strzału przez 45 minut. Jaga przeważała, próbowała, ale niezliczona ilość dośrodkowań padała łupem defensywy wrocławian.
Druga połowa rozpoczęła się tak samo, jak pierwsza. Z rzutu wolnego strzelał Vassiljev, ale minimalnie jego strzał minął bramkę Pawełka. Od tej sytuacji zarysowała się lekka przewaga gospodarzy, ale najpierw Ostrowski, potem Grajciar zaprzepaścili dobrze zapowiadające się akcje. W 58. minucie Śląsk niespodziewanie... objął prowadzenie. Z rzutu rożnego wrzucił Grajciar, a Piotr Celeban jak za najlepszych czasów wykorzystał sytuację podbramkową. Kibice jeszcze nie usiedli dobrze na miejscach, a wrocławianie mieli dwie okazje, by podwyższyć wynik. Najpierw spudłował Kiełb, a po chwili Grajciar przegrał w fatalnym stylu pojedynek sam na sam z Drączkowskim.
W 62. minucie było już jednak 2:0. Flavio ładnie rozprowadził akcję podając na skrzydło do Grajciara, ten zagrał do środka, gdzie Tomasik niefortunnie interweniując wbił piłkę do własnej bramki. W 67. minucie wrocławianie mogli dobić Jagę. Z rzutu wolnego z linii pola karnego uderzał Kiełb, który strzelił po ziemi w sam róg bramki i Drągowski z wielkim trudem obronił ten strzał. W 71. minucie zza pola karnego strzelał Flavio, ale bramkarz Jagi nie miał z nim problemów. W 74. minucie goście mieli okazję odrobić strat, ale w zamieszaniu podbramkowym Tomasik nie trafił w światło bramki.
Minutę później po akcji Flavio, Grajciar oddał strzał zza pola karnego, który minął bramkę Drągowskiego. W 79. minucie Kokoszka świetnie przerzucił piłkę do Hołoty, który zgrał głową do środka, ale tam Flavio z 11 metrów strzelił nad poprzeczką. W 82. minucie po rzucie rożnym z woleja mocno uderzył Grzelczak. Jego firmowe zagranie jednak instynktownie obronił Pawełek. Minutę później Grzelczak już się nie pomylił. Z lewej strony piłkę dograł Mackiewicz, a drugi rezerwowy Jagi dopełnił tylko formalności. W 87. minucie Śląsk jednak świetnie odpowiedział. Piłkę wywalczył Biliński, zagrał do Flavio, ten oddał do napastnika, którego strzał obronił Drągowski. Do dobitki doskoczył Hateley i wpakował piłkę do siatki. Tym samym swoje 25 urodziny uczcił golem. W 90. minucie z dystansu strzelał jeszcze Flavio, ale bardzo niecelnie.