Gol Małeckiego dał Wiśle trzy punkty. Widzew zagrał bez pomysłu
Po bezbarwnym meczu przy Reymonta Wisła Kraków skromnie pokonała Widzew Łódź. Zawiódł szczególnie zespół gości, który nie był w stanie wykorzystać gry w przewadze przez większą część drugiej połowy.
Zobacz więcej zdjęć ze spotkania Wisła - Widzew!
Sza, cicho sza, czas na ciszę…
Kibice Wisły Kraków w ramach solidarności z fanami Widzewa, którzy z powodu zupełnie niezrozumiałej decyzji wojewody małopolskiego o zamknięciu sektora gości, nie mogli wejść na obiekt przy Reymonta, zgodnie opuścili na kilka chwil przed rozpoczęciem spotkania swoją własną trybunę.
Fanatycy „Białej Gwiazdy” po wspólnym odśpiewaniu klubowego hymnu wykrzyczeli, że: „BEZ WIDZEWA NIE ŚPIEWAJĄ!”, a także hasło, którego nigdy już nie chcielibyśmy słyszeć: „PIŁKA NOŻNA DLA KIBICÓW!”
Następnie z centrum swojego sektora „C”, przenieśli się na jego bok. Dlatego mecz przez ponad 70 minut toczył się w całkowitym spokoju… Co ciekawe nie mogący wejść na stadion kibice Widzewa prowadzili doping w okolicach stadionu „Białej Gwiazdy”.
Jesteśmy bardzo zainteresowani faktem, czy Pan Jerzy Miller wciąż jest z siebie zadowolony, że mimo nawet interwencji w tej sprawie samego Prezesa PZPN - Zbigniewa Bońka, ostatecznie i tak „postawił na swoim.
Godna postawa krakowskiej młodzieży
Urodzony w 1996 roku Paweł Stolarski, który dzisiaj po raz pierwszy w swoim życiu zagrał od pierwszych minut w spotkaniu Ekstraklasy, popisywał się w pierwszych fragmentach gry bardzo mądrymi zagraniami. Stolarski mimo tak młodego wieku, kilkukrotnie umiejętnie wyganiał piłkę wślizgami rywalom, a co najważniejsze już po sekundzie potrafił ją szybko wprowadzić do gry, co bardzo dobrze świadczy o nim jako piłkarzu.
W pierwszej połowie kilkoma pewnymi interwencjami popisał się także inny młody obrońca krakowian - Alan Uryga, który między innymi w 15. minucie gry uratował swój zespół przed stratą bramki po fatalnym zagraniu Michała Miśkiewicza. Uryga w pierwszej części gry „błysnął” również w ofensywie, kiedy w okolicach 20. minuty, po minięciu czterech Widzewiaków, wyprowadził on dobrą akcję. Ostatecznie jednak Chrapek zbyt bardzo uwierzył w szybkość Rafała Boguskiego i piłka po jego zagraniu padła łupem Mielcarza.
Smętne widowisko w pierwszej połowie ozdobione dynamicznymi akcjami Sarkiego
Pierwsza połowa pojedynku Wisły z Widzewem była ciężka do oglądania. Po pierwsze atmosfera na stadionie bardziej przypominała tę z teatru niż z rozgrzanego emocjami sportowego obiektu, a po drugie zawodnicy obu drużyn nie kwapili się do większych ataków. Gra toczyła się głównie w środku polu boiska, a jedyne momenty, kiedy publiczność podnosiła się ze swoich miejsc, miały miejsce po akcjach szybkiego jak błyskawica Emmanuela Sarkiego.
Szczególnie groźnie było w 30 minucie. Nigeryjczyk po świetnej indywidualnej akcji z prawej strony boiska zagrał wzdłuż bramki Macieja Mielcarza, jednak nadbiegający Patryk Małecki był w tej sytuacji nieco spóźniony. W ekipie łódzkiego Widzewa groźnie strzelał Marcin Kaczmarek, który na początku trzeciego kwadransa popisał się mocnym uderzeniem z powietrza. Na posterunku był jednak Miśkiewicz, który odbił futbolówkę na rzut rożny. Samo jednak złożenie się „Kaki” do uderzenia zasługiwało na ogromne brawa!
Katastrofalny błąd Gavricia i 1:0 dla „Białej Gwiazdy”!
Druga połowa spotkania rozpoczęła się od ataków podopiecznych trenera Radosława Mroczkowskiego, którzy szczególnie za sprawą szybkiego Patryka Stępińskiego postraszyli golkipera gospodarzy.
Kiedy wydawało się, że po raz kolejny czeka nas zachowawcza gra obu ekip zbyt lekkim zagraniem do swojego bramkarza popisał się prawy obrońca z Łodzi - Dino Gavrić, który ostatecznie sprokurował pierwszego gola w tym spotkaniu. Świetnie w tej sytuacji zachował się zdobywca gola Patryk Małecki, który „wyczuł” intencje łódzkiego obrońcy i pewnym strzałem w długi róg pokonał Macieja Mielcarza. 1:0
Polub nowy fanpage Wisły Kraków! Tam dzieje się jeszcze więcej!
Miśkiewicz & Chavez = kłopoty
Od 55. minuty podopieczni Tomasza Kulawika musieli grać w osłabieniu. Czerwoną kartkę za faul otrzymał Osman Chavez, który zupełnie niepotrzebnie „zabawił się” we własnym polu karnym i ostatecznie był zmuszony do powstrzymania, wychodzącego na czystą pozycję, Marcina Kaczmarka.
Po raz kolejny fatalnie zachował się również bramkarz krakowskiej ekipy, „wsadzając na konia” swojego obrońcę. Miśkiewicz w pierwszej połowie nieodpowiedzialnie zagrał do atakowanego już Alana Urygi, tym razem obdarował piłką Chaveza, który także był już naciskany przez ofensywnych graczy Widzewa. Na boisku momentalnie pojawił się Arkadiusz Głowacki, zmieniając Rafała Boguskiego. Piłkarze Radosława Mroczkowskiego grając w przewadze jednego zawodnika nie potrafili jednak przejąć inicjatywy.
Mocnym strzałem na pół godziny przez końcem meczu popisał się Sebastian Dudek, ale pewną interwencją tym razem popisał golkiper „Białej Gwiazdy”.
Ostatnie 20 minut meczu z udziałem głośnego dopingu
W drugiej połowie wciąż bardzo poprawnie radzili sobie na boisku dwaj młodzi obrońcy „Białej Gwiazdy”: Paweł Stolarski i Alan Uryga. „Zgasł” natomiast Emmanuel Sarki, który nie był już tak aktywny jak podczas pierwszych trzech kwadransów.
Na placu gry mimo kolejnych zmian dalej panował chaos. Szczególnie źle świadczy to o piłkarzach Widzewa, którzy grali przecież praktycznie całą drugą połowę w przewadze.
Na wyróżnienie w ekipie Mroczkowskiego zasługuje jedynie Bartłomiej Pawłowski. Blondwłosy zawodnik przez cały czas starał się być „pod grą”, co wychodziło mu całkiem nieźle. Akcje tego zawodnika nie wystarczyły jednak do zdobycia wyrównującej bramki. Dobrze zorganizowana w poczynaniach defensywnych Wisła mimo gry w osłabieniu, kontrolowała przebieg spotkania.
Zawodnik spotkania:
Patryk Małecki