Wojciechowski: Gdyby nie Lewandowski, Boniek byłby bez sukcesów. Wiem, jak należy zarządzać PZPN
Kandydujący na stanowisko prezesa PZPN Józef Wojciechowski przedstawił swoje postulaty. Jego rywalem będzie obecny szef piłkarskiego związku Zbigniew Boniek. Wybory w piątek.

fot. Bartlomiej Ryzy/ Polskapresse
Wybory prezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej są na ostatniej prostej. Gdy jeszcze miesiąc temu wydawało się, że ubiegający się o reelekcję Zbigniew Boniek nie będzie miał rywala, do gry wszedł Józef Wojciechowski. – Kręci mnie to – przyznał właściciel firmy deweloperskiej JW Construction. – Od lat prowadzę wiele biznesów. Odniosłem w nich sukces. Duża w tym zasługa ludzi, którymi się otaczam. Jednak kadra rozrasta się, a nikt nie chce całe życie być zastępcą. Trzeba dawać nowe szanse. PZPN taką jest, bo polska piłka boryka się z dużymi problemami – tłumaczył podczas spotkania z mediami były właściciel Polonii Warszawa.
Dziennikarzy do rozmowy zaprosił w poniedziałek. Boniek spotkanie zorganizował w miniony piątek. W obu przypadkach charakter był podobny. Z tą różnicą, że do podwarszawskich Ząbek Wojciechowski nie zaprosił przedstawicieli kilku redakcji. Zaproszenia były kierowane imiennie. Jeśli kogoś nie było na liście, a przyjechał, nie mógł wejść (poświęcił im jednak kilka minut po zaplanowanym spotkaniu). Natomiast rozmowy miały luźny charakter, ale z prośbą o ich nienagrywanie.
Podczas spotkania 26. na liście najbogatszych Polaków wg "Forbesa" Wojciechowski przedstawił swój plan wyborczy. Obecni również członkowie komitetu poparcia byli piłkarze Radosław Majdan i Cezary Kucharski słusznie zauważyli, że to jedyne postulaty w przypadku zbliżających się wyborów. Boniek we wcześniejszych rozmowach tłumaczył, że jego kampanią jest to, co zrobił przez czteroletnią kadencję. – Czy bez Roberta Lewandowskiego Zbigniew Boniek odniósłby jakiś sukces? – pytał retorycznie Wojciechowski. – To już większy wpływ na kadrę ma Czarek – żartował, uśmiechając się do agenta napastnika Bayernu.
Swojemu kontrakandydatowi zarzuca, że niewystarczająco angażuje się w sprawy związku. Jego zdaniem głównie dlatego, że Boniek zbyt dużo czasu spędza we Włoszech. Natomiast w zarządzaniu tak dużą organizacją konieczne jest, by na bieżąco wszystko kontrolować. Brzmi to tak, jakby Wojciechowski widział PZPN jako jedną ze swoich firm. I chyba tak jest.
Pytany o to, które doświadczenia bardziej przydadzą mu się w kierowaniu związku – z Polonii Warszawa czy choćby z firmy deweloperskiej, odparł, że zdecydowanie te drugie. Jego zdaniem PZPN to ogromna korporacja, w której należy otoczyć się kompetentnymi ludźmi i którą należy odpowiednio zarządzać. Do tego ważne jest inwestowanie zarabianych pieniędzy, a nie trzymanie ich na koncie, co zarzuca obecnej władzy. Zapowiada zainwestowanie przez całą kadencję przynajmniej 500 mln zł. Natomiast gdyby nie Polonia, nie startowałby w wyborach.
Przy okazji kwestii mieszkania Bońka we Włoszech, nie obyło się bez tematu reklamowania przez obecnego szefa związku nielegalnych w Polsce zagranicznych zakładów bukmacherskich. Prezes PZPN tłumaczy, że może to robić, bo jest obywatelem Włoch. To z kolei, zdaniem obozu Wojciechowskiego, jest łamaniem statutu związku. Według niego kandydat na prezesa musi mieszkać w Polsce. Boniek na to, że jest zameldowany w Bydgoszczy. Sprawa trafiła do ministra sportu.
Komitet poparcia przygotował na ten temat wyciąg artykułów ze statutu, kodeksu cywilnego i ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych. „(Boniek) może mieć tylko jedno miejsce zamieszkania, rozlicza się we Włoszech, a zatem nie spełnia warunku z polskiej ustawy o podatku dochodowym albo wprost przeciwnie, spełnia i oszukał organy skarbowe” – czytamy w opracowaniu.
Tyle że cała sprawa była poruszana już przed poprzednimi wyborami. – Wszystko zostało wyjaśnione. Mogę zrobić kopiuj, wklej i wyślij – skwitował Boniek. – Cztery lata temu był inny rząd, inni ludzie w ministerstwie – podsumował Wojciechowski.
Wśród głównych punktów jego programu jest stworzenie koniunktury w polskiej piłce. Tak, by umożliwiła ona poprawę kondycji finansowej klubów nie tylko z ekstraklasy i I ligi oraz Wojewódzkich Związków Piłki Nożnej. Warto tutaj wspomnieć o prowadzonej przez Wojciechowskiego kampanii w terenie. Wprawdzie o jej szczegółach nie chciał mówić, za to Majdan opowiadał o rozmowach z częścią prezesów klubów I ligi i wojewódzkich związków. – Ich oczekiwania wobec nowego prezesa są takie same, jak cztery lata temu, bo przez ten czas obecny szef ich nie spełnił – podkreślił.
Ponadto były właściciel Polonii zapowiada walkę ze stadionowymi chuliganami i obniżenie kosztów szkoleń trenerów. – Jako PZPN weźmiemy na siebie koszty wyjazdów na zagraniczne staże – zapowiedział Wojciechowski, który zaznaczył też, że podczas wyborów najważniejsza będzie formuła głosowania.
Boniek chce skorzystać z systemu elektronicznego. Każdy z delegatów otrzymałby urządzenie i poprzez naciśnięcie guzika oddałby swój głos. – To łamie zasady tajności. Znam historie, że dwa dni po takim głosowaniu osoba dostawała telefon, że dokonała nie takiego wyboru, jaki był umówiony, albo że obsługujący system sami ustalali potrzebny wynik – przekonywał Wojciechowski. – Skoro elektroniczny system jest taki dobry, to czemu FIFA i UEFA go nie wprowadziły, a wciąż głosują na kartach? – pytał retorycznie biznesmen, który dodał, że zamówił już szklaną urnę i specjalne parawany.
Nie zabrakło także kwestii meczu tenisowego, który jakiś czas temu rozegrali między sobą kandydaci. Na łamach mediów każdy z nich przekonuje, że to on był górą. Wersja Bońka to 6:0, 6:1. – Było odwrotnie. Nie pamiętam dokładnie ile, ale wygrałem. Przypominam sobie za to, że Zbyszek grał w nowych butach od Gucciego i obtarł sobie piętę – opowiadał uśmiechnięty Wojciechowski, żartując, że nowy mecz mógłby zadecydować o stanowisku prezesa.