menu

Roman Kosecki: Zastanawiam się, jaki jest sens wypychania na siłę za granicę młodych graczy

1 grudnia 2014, 13:15 | Cezary Kowalski, Mateusz Borek (Polsat Sport)/Polska The Times

- Jak tak patrzę, jak na siłę chcemy zawodników zagranicę wysyłać, to od razu rzuca mi się w oczy liczba obcokrajowców, którzy są w naszej lidze . Chyba ze 150. A może 20 nadaje się do gry - twierdzi wiceprezes PZPN, Roman Kosecki.

Paweł Ostrowski: Jeśli Radwańska zwiększy masę, może to przynieść skutek odwrotny do zamierzonego

Legia przegrała swój ostatni mecz w Lidze Europy z Lokeren, ale generalnie pod wodzą Berga na arenie międzynarodowej spisuje się znakomicie. Dziewięć zwycięstw, jeden remis i jedna porażka to bilans więcej niż przyzwoity.
Na mnie największe wrażenie zrobiły mecze z Celtikiem w eliminacjach Ligi Mistrzów. Rozprawić się z takim zespołem 4:1 u siebie i jeszcze nie wykorzystać dwóch rzutów karnych, a następnie poprawić 2:0 w Glasgow to jest naprawdę coś. Zwycięstwo nad Trabzonsporem w Turcji, który pokonuje Galatasaray 3:0 - też szacunek. Gdyby jeszcze kibice byli w stanie wyciągać wnioski z przeszłości i nie narażać drużyny na straty, byłoby idealnie. Niestety, słyszałem, że ostatnie incydenty w Belgii mogą spowodować nawet wykluczenie mistrza Polski z rozgrywek. I emocji już nie będzie. Oby to nie była prawda.

Czy Jakub Kosecki czeka na transfer Michała Żyry?
Nie. Kolegują się. Michał był na weselu Kuby, było fajnie. Wspierają się, a nie dołki kopią. Mój syn mówi, że niczego nie musi udowadniać w Legii, i ma rację. Po latach to właśnie dzięki niemu Legia zdobyła mistrzostwo Polski. Teraz stawiają na kogoś innego. Ja mu jednak tłumaczę, że cała kariera to nie tylko gra w jednym, nawet najbardziej ulubionym, miejscu. Nie każdy musi być Jackiem Zielińskim, który został ikoną Legii i nigdy za granicę nie wyjechał. Mówię: synu, podróże kształcą. Ojciec grał w czterech krajach i źle na tym nie wyszedł.

Są chętni?
Są, ale nie ma ciśnienia. Nie wiem, co on zrobi, bo uważa Legię za swój dom. Z drugiej strony - chciałby grać, jest w nim sportowa złość. Strasznie jest naładowany.

W jakim procencie jest Pan zadowolony z tego, co udało się Panu zrobić w PZPN przez te dwa lata kadencji?
Procentowo to odpowiadam za jedną piątą działalności PZPN.

Chodzi o sprawy szkoleniowe, które zamierzał Pan zmienić, obejmując funkcję wiceprezesa PZPN.
Jesteśmy w połowie kadencji i sądzę, że w szkoleniu udało się zrobić jakieś 60 proc. tego, co planowałem.

A konkretnie?
Kibice oczekują sukcesu. A sukcesem było zdobycie medalu przez reprezentację kobiet, młodzieżówka U-21 nie awansowała do finałów mistrzostw Europy, ale była fantastycznym zespołem. Dała dziewięciu kadrowiczów do pierwszej reprezentacji. A przecież o to głównie chodzi w istnieniu młodzieżówki. Milik jest tego najlepszym odzwierciedleniem. Pytanie, dlaczego nie był w Grecji podczas kluczowego ostatniego meczu w grupie. Odpowiedź znaleźliśmy w ostatnich meczach reprezentacji, kiedy strzelał gola za golem. Był potrzebny mimo wszystko w tym meczu z Gibraltarem, aby zgrywać się z Lewandowskim. 15-latki, 16-latki na etapie reprezentacji swoich roczników są naprawdę dobrze prowadzeni. Trener Wójcik przez dwa lata nie przegrał żadnego meczu. OK, nie awansował, ale uległ dopiero w karnych z Turkami. Do tego szkoła trenerów. Prezes Boniek i my wszyscy mocno się do tego przyczyniliśmy. Bardzo fajnie ten projekt wygląda. Zmienia się podejście do szkolenia, kładziemy nacisk na przygotowanie fizyczne. OK, trzeba dojechać do Białej Podlaskiej, ale jednak można to bez bólu zrobić. Tam jest klimat do fajnej pracy.

Można kilometrówkę dostać...
No tak. (śmiech)

Każdy młody utalentowany zawodnik natychmiast jednak jest z naszej ligi sprzedawany i najczęściej ginie.
Jak tak patrzę, jak na siłę chcemy zawodników zagranicę wysyłać, to od razu rzuca mi się w oczy liczba obcokrajowców, którzy są w naszej lidze . Chyba ze 150. A może 20 nadaje się do gry. W takiej Holandii Milik grzał ławę, mimo że strzelał gola za golem dla naszej reprezentacji, a u nas obcokrajowiec ma pewny plac, mimo że swojej koszulki narodowej nawet nie powąchał. U nas nie stawia się w klubach ekstraklasy, I czy II ligi na młodych rodzimych zawodników. A tymczasem na świecie taka właśnie jest tendencja. W reprezentacji Norwegii zadebiutował właśnie 16-latek Martin Odegaard. Trzeba się zastanowić, czy ma sens wprowadzenie w tej sprawie przepisu PZPN. Zaraz podniosą się głosy, że osłabiamy drużyny, bo nieco starsi nie będą mieli miejsca, mimo że są lepsi. Temat złożony. Po rozum do głowy powinni pójść sami ludzie, którzy kreują polską piłkę. Tak zaczynali Rooney, Owen, Odegaard...

Na pewno na sprzedaż jest Michał Żyro. Legia rozesłała komiczny list, oferując gracza przez internet włoskim klubom.
Zawodnik jest w optymalnym wiekowo czasie, aby dostać za niego duże pieniądze, ale trzeba się zastanowić, czy nie warto poczekać i np. nie spróbować awansować z nim do Ligi Mistrzów. Zastanawiam się, jaki jest sens wypychania na siłę młodych graczy, choć oczywiście rozumiem potrzeby finansowe klubów. Spójrzmy, jak mocna byłaby jednak Legia, gdyby nie pozbywano się Rybusa, Jędrzejczyka, Łukasika, Furmana, Borysiuka, Wolskiego. Graliby swoimi zawodnikami, nie musieli ściągać na potęgę nie wiadomo jakich graczy i pewnie sukcesy byłby większe, a co za tym idzie - pieniądze. List nietrafiony, taka sytuacja nie powinna mieć miejsca. Podobnie jak ten incydent z Ligą Mistrzów, na skutek którego klub stracił jakieś 40 mln zł, bo ktoś czegoś nie dopatrzył. W poważnym klubie nikt nie wysyła takiego listu bez kontroli najwyższej władzy.

Czytaj dalszą część wywiadu w Polska The Times! >>

Polska The Times


Polecamy