GKS Tychy pokonał Stomil i wydostał się ze strefy spadkowej
Niezwykle ważne zwycięstwo odnieśli w niedzielę piłkarze GKS-u Tychy. Gracze Jana Żurka pokonali bezpośredniego rywala w walce o utrzymanie - Stomil Olsztyn. Decydującą bramkę zdobył przed przerwą Denis Popović.
fot. Arkadiusz Ławrywaniec/Dziennik Zachodni
Spotkanie w Jaworznie znacznie lepiej rozpoczęli tyszanie. To oni przejęli inicjatywę i starali się kontrolować sytuację boiskową. Już w 8. minucie Damian Szczęsny mógł otworzyć wynik tego spotkania, ale nie skontrolował linii spalonego i sędzia musiał przerwać akcję.
Trzy minuty później odpowiedział Stomil, ale po oskrzydlającej akcji strzał Grzegorza Lecha wybronił Piotr Misztal. W ripoście Marcin Wodecki wyszedł sam na sam z bramkarzem gości, ale w decydującym momencie pogubił się i akcja spaliła na panewce.
W 19. minucie Piotr Kopczym mógł otworzyć wynik spotkania, ale jego uderzenie głową po dośrodkowaniu z rzutu rożnego fantastycznie wybronił Piotr Skiba.
W 32. minucie spotkania wreszcie padła bramka. Po fatalnym błędzie obrony Stomilu sam na sam z Piotrem Skibą wyszedł Denis Popović i spokojnym uderzeniem pokonał bramkarza rywali otwierając tym samym wynik spotkania w Jaworznie.
Pięć minut później mogła paść druga bramka dla tyszan, ale tym razem ani Marcin Zganiacz, ani Marcin Wodecki nie potrafili pokonać Skiby w sytuacji sam na sam i tym samym do przerwy utrzymał się rezultat 1:0 dla gospodarzy.
Druga część meczu rozpoczęła się dosyć ospale. Żaden z zespołów nie wykazywał wielkiej ochoty do atakowania bramki rywala. Kibiców na trybunach obudził dopiero w 57. minucie Denis Popović decydując się na mocny strzał z dalszej odległości, który jednak fantastycznie wybronił Piotr Skiba.
Cztery minuty później mógł znakomicie odpowiedzieć Stomil. Bucholc wpadł w pole karne gospodarzy, zagrał to Tomasza Bzdęgi, ale ten z najbliższej odległości trafił w obrońcę tyszan.
W 78. minucie po raz kolejny dał znać o sobie Denis Popović, tym razem Słoweniec sprytną podcinką chciał pokonać bramkarza Stomilu, lecz ten popisał się znakomitą paradą.
Już w doliczonym czasie meczu piłkę meczową miał Trzeciakiewicz, ale jego uderzenie głową świetnie wybronił Misztal. Chwilę później zabrzmiał ostatni gwizdek w tym meczu i GKS Tychy mógł cieszyć się ze zwycięstwa.