menu

Rakels dla Ekstraklasa.net: Mogłem grać w Sampdorii Genua

31 stycznia 2013, 11:02 | Sebastian Czapliński

Różnica między ligą polską, a łotewską jest olbrzymia. O ile poziom sportowy jest na Łotwie trochę niższy, niż w Polsce, to już sama organizacja, stadiony i kibice znajdują się na zupełnie innych biegunach - mówi Deniss Rakels, napastnik GKS-u Katowice.

GKS Katowice - Piast Gliwice 3:2
GKS Katowice - Piast Gliwice 3:2
fot. Mikołaj Suchan / Polskapresse

GieKSa zakończyła obóz w Dzierżoniowie. Janusz Gancarczyk na testach (WIDEO)

Jak zaczęła się twoja przygoda z piłką?
W piłkę grać zacząłem od siódmego roku życia. Początkowo trenowałem pod okiem mojego taty, który był na Łotwie piłkarzem. Miałem się więc od kogo uczyć. Po jakimś czasie, zaprowadził mnie na trening do profesjonalnego klubu i tak to się zaczęło.

Zaczynałeś od swojego rodzinnego miasta - Jekabpils…
Tak. Tam stawiałem swoje pierwsze kroki. Grałem w drużynie juniorów. Podczas turnieju „Nike Cup” zostałem wypatrzony przez jednego z trenerów FC Daugava. Postanowiłem, że spróbuję tam swoich sił. To był już naprawdę profesjonalny klub. Spędziłem tam kilka lat. W zasadzie grałem tam do piętnastego roku życia…

Ale prawdziwy przeskok zaliczyłeś dopiero w Metalurgsie Lipawa.
Jak najbardziej. Podpisałem z nimi kontrakt na 3 lata. Przechodziłem każdy poziom w tym klubie - od juniora, poprzez drużynę rezerw, aż do pierwszego zespołu Metalursa. Już w wieku 16 lat byłem członkiem pierwszej drużyny z Lipawy.

Szło ci całkiem nieźle. W końcu zostałeś „królem strzelców” ligi łotewskiej.
W pierwszym sezonie spędzonym w Lipawie, zdobyliśmy mistrzostwo kraju. W drugim, byliśmy dopiero trzeci na mecie, ale ja sięgnąłem po koronę strzelców, a nie przyszło to jakoś szczególnie łatwo. Miałem jednak dobrych partnerów w zespole, którzy niejednokrotnie popisywali się bardzo dobrymi asystami. Nie mogłem nie wykorzystywać stworzonych przez nich sytuacji. Do tego dochodził pierwszy trener, który stawiał na mnie i wierzył w moje umiejętności.

Pojawiła się nawet oferta z włoskiej Sampdorii Genua.
Oferta pojawiła się już po pierwszym sezonie gry w Metalurgsie, a więc kiedy jeszcze nie byłem aż tak skutecznym napastnikiem na Łotwie. Prezes Metalurgsa zażądał za mnie aż miliona euro, co zupełnie odstraszyło Włochów. Nie czułem się jednak jakoś szczególnie rozczarowany takim obrotem spraw. Byłem młodym chłopakiem i nie spieszyło mi się do wyjazdu. Chciałem jeszcze pograć w piłkę na Łotwie.

Zagłębiu Lubin jednak nie odmówiłeś.
Początkowo myślałem, że wyląduję w Rosji. Mówiło się o zainteresowaniu moją osobą Rubina Kazań i Spartaka Moskwa. Jednak do konkretów nie doszło. Konkretni byli za to działacze Zagłębia, mimo to wylądowałem na testach w… Widzewie Łódź. Prezes Widzewa, z miejsca chciał podpisać ze mną kontrakt, zaraz po tym jak przeszedłem testy medyczne. Ostatecznie zrezygnowano jednak z mojej osoby. Do dziś nie wiem, jaka była główna przyczyna. Zagłębie długo czekało na podpisanie ze mną umowy. Nawet na obóz „Miedziowych” pojechałem bez podpisanego jeszcze kontraktu. Dopiero po powrocie do Polski, przedstawiono mi dokumenty do podpisu. W między czasie, odezwał się jeszcze zespół Karpat Lwów, który chciał mnie u siebie za wszelką cenę. Ja jednak powiedziałem, że dałem już słowo Zagłębiu i decyzji nie zmienię…

Był to duży przeskok w twojej karierze?
Zdecydowanie! Różnica między ligą polską, a łotewską jest olbrzymia. O ile poziom sportowy jest na Łotwie trochę niższy, niż w Polsce, to już sama organizacja, stadiony i kibice znajdują się na zupełnie innych biegunach. Na Łotwie kibiców na meczach ligowych praktycznie nie ma. O stadionach nawet nie będę wspominał…

Znalazłeś się sam w obcym kraju. Łatwo pewnie nie było?
Pierwsze dwa miesiące były bardzo trudne. Nie znalem języka i tak naprawdę nie wiedziałem co dzieje się wokół mojej osoby. Na początku chciałem nawet wracać do kraju, ale po pewnym czasie zaczynałem rozumieć co mówią do mnie koledzy. Po pół roku, już sam potrafiłem powiedzieć wiele zdań po polsku.

Furory w Zagłębiu jednak nie zrobiłeś. „Miedziowi” wypożyczyli cię do GKS-u Katowice…
Uważam, że jednym z powodów było to, że w Zagłębiu szybko nastąpiła zmiana trenera. Moja pozycja z każdym kolejnym dniem robiła się słabsza. Wypożyczono mnie do GieKSy. Miałem ofertę powrotu na Łotwę, ale to w ogóle nie wchodziło w rachubę. W lidze łotewskiej mógłbym zagrać, ale na zakończenie kariery, a nie w momencie, kiedy dopiero ją rozpoczynam.

Ale 1. liga, to jednak nie Ekstraklasa.
Wiadomo, że lepiej grać w Ekstraklasie, ale ja już niejednokrotnie powtarzałem, że poziom 1. ligi polskiej, nie jest dużo niższy, niż ten prezentowany w Ekstraklasie. Poza tym Katowice są większym miastem od Lubina i nie ukrywam, że tutaj żyje mi się lepiej. Nigdy wcześniej nie mieszkałem w tak dużym mieście. Zaaklimatyzowałem się jednak stosunkowo szybko i jest mi tutaj bardzo dobrze.

Z finansami w GKS-ie nie było ostatnio za różowo. Nie przeszkadzało ci to?
Teraz wszystko jest już OK. Poza tym kontrakt w połowie opłaca mi Zagłębie Lubin, do którego mam wrócić z końcem obecnych rozgrywek.

Jakie cele stawiacie sobie w klubie przed rundą rewanżową?
Nawet nie myślę o walce o utrzymanie. Wszyscy spoglądamy w górę tabeli i tam wypatrujemy swojej pozycji na koniec sezonu. Uważam, że 8. miejsce na zakończenie rozgrywek byłoby całkiem dobre.

O ile nie będziecie tracić bramek, po strzałach bramkarzy przeciwnych drużyn.
(śmiech). Nigdy wcześniej nie spotkałem się z podobną sytuacją. W meczu przeciwko Olimpii Grudziądz straciliśmy bramkę po strzale ich bramkarza, już w doliczonym czasie gry. Dzisiaj wspominam to z uśmiechem na twarzy, jednak wtedy, zaraz po spotkaniu, nikomu z nas nie było do śmiechu.

Zadomowiłeś się już w naszym kraju?
Jak najbardziej. Zastanawiam się już nawet, czy nie zamieszkam tutaj na stałe, po zakończeniu mojej piłkarskiej kariery. W tej chwili mieszkam sam. Nie ma tutaj ze mną mojej rodziny. Do niedawna mieszkałem jeszcze z dziewczyną, ale trochę się w tej kwestii pozmieniało (śmiech).

Masz w takim razie sporo wolnego czasu.
No tak. Chodzę do kina, lub na miasto do jakiejś kawiarni. Często gram także z przyjaciółmi na Xboksie. Na pewno nie mogę powiedzieć, że nudzę się mieszkając sam w Katowicach. Jest wręcz odwrotnie…

Rozmawiał Sebastian Czapliński / Ekstraklasa.net

GKS Katowice podał ceny biletów na wiosnę. Karta Kibica będzie niezbędna


Polecamy