menu

Przebudzenie Pitrego, ROW pokonany w debiucie Moskala przy Bukowej (ZDJĘCIA)

14 września 2013, 19:55 | Piotr Szymański

GKS Katowice bez większych kłopotów pokonał przed własną publicznością ROW Rybnik (2:1). Dwa trafienia Przemysława Pitrego sprawiły, że Energetyk musi jeszcze poczekać na pierwsze zwycięstwo po awansie do 1. ligi.

GKS Katowice - Energetyk ROW Rybnik
fot. Piotr Szymański / Ekstraklasa.net
GKS Katowice - Energetyk ROW Rybnik
fot. Piotr Szymański / Ekstraklasa.net
GKS Katowice - Energetyk ROW Rybnik
fot. Piotr Szymański / Ekstraklasa.net
GKS Katowice - Energetyk ROW Rybnik
fot. Piotr Szymański / Ekstraklasa.net
GKS Katowice - Energetyk ROW Rybnik
fot. Piotr Szymański / Ekstraklasa.net
GKS Katowice - Energetyk ROW Rybnik
fot. Piotr Szymański / Ekstraklasa.net
GKS Katowice - Energetyk ROW Rybnik
fot. Piotr Szymański / Ekstraklasa.net
GKS Katowice - Energetyk ROW Rybnik
fot. Piotr Szymański / Ekstraklasa.net
GKS Katowice - Energetyk ROW Rybnik
fot. Piotr Szymański / Ekstraklasa.net
GKS Katowice - Energetyk ROW Rybnik
fot. Piotr Szymański / Ekstraklasa.net
GKS Katowice - Energetyk ROW Rybnik
fot. Piotr Szymański / Ekstraklasa.net
GKS Katowice - Energetyk ROW Rybnik
fot. Piotr Szymański / Ekstraklasa.net
1 / 12

„Bilety na Blaszok wyprzedane” - taka karteczka w klubowych kasach powitała spóźnialskich, którzy tuż przed meczem chcieli nabyć wejściówki na najbardziej zagorzałą trybunę fanów GKS-u. Długa przerwa w rozgrywkach wyraźnie pomogła zmobilizować szeregi gospodarzy. Obiekt przy Bukowej pękał w szwach, również dzięki obecności 1000-osobowej grupki zaprzyjaźnionych kibiców Górnika. Co ciekawe, trójkolorowi utrzymują sztamę zarówno z GieKSą, jak i ROW-em. Nie zabrakło oczywiście gości z Rybnika, którzy mimo początkowych problemów, powoli zajmowali miejsca na swoim sektorze.

GKS zaplanował multum atrakcji dla najmłodszych sympatyków futbolu. Za trybuną główną utworzono specjalny plac dla dzieciaków, gdzie rozstawiono dmuchańce, malowano twarze i rozdawano balony. Nad wszystkim czuwały sympatyczne animatorki, które już po rozpoczęciu spotkania, prowadziły doping małych fanów. Głośno było dosłownie po każdej stronie stadionie.

Ryszard Wieczorek ustawił swoich podopiecznych w dynamicznej formacji 3-5-2, z najbardziej wysuniętymi Danielem Ferugą oraz Idrissą Cisse. Boczne sektory należały do Marka Krotofila i Rafała Kurzawy. Z kolei Kazimierz Moskal dokonał kilku istotnych zmian. Za Łukasza Budziłka (czerwona kartka w Łęcznej) między słupkami stanął Rafał Dobroliński, na prawą obronę wrócił Alan Czerwiński, a do ataku Michał Zieliński. Mecz na ławce zaczęli Dominik Sadzawicki oraz Rafał Figiel. Nadal z powodu urazu pauzował Adrian Napierała.

Początek należał zdecydowanie do katowiczan. Najpierw bramkarz ROW-u odbił przed siebie strzał Grzegorza Fonfary, lecz z dobitką o ułamek sekundy nie zdążył Krzysztof Wołkowicz. Po chwili Zieliński po raz pierwszy pokazał swoją szybkość, z łatwością wyprzedzając obrońcę. Mając przed sobą tylko Kajzera, niepotrzebnie zaplątał się w przekładanie futbolówki na prawą nogę.

Pierwszy gol padł pod koniec pierwszego kwadransa. Przemysław Pitry również długo przekładał piłkę, lecz uderzenie z jego słabszej, prawej nogi, znalazło drogę do siatki. Kapitanowi GieKSy lekko pomógł słupek, a na tablicy pojawił się wynik 1:0. Po dość łatwo objętym prowadzeniu, miejscowi grali spokojnie i kontrolowali przebieg meczu. Kolejną okazję miał Zieliński. Tym razem huknął od razu, z lewej nogi i... usprawiedliwił się za poprzednią akcję. Celności zabrakło i to wyraźnie.

W 30. minucie wyśmienitą sytuację na 2:0 miał GKS, lecz go Energetyk doprowadził do wyrównania. Z prawej strony w pole karne wpadł Fonfara, za długo jednak szukał pozycji do oddania strzału i połapali się w tym obrońcy Energetyka. Długa piłka posłana do przodu odnalazła Cisse, a ten nie myślał zbyt wiele – pociągnął kilka metrów w pełnym biegu i mocno uderzył w kierunku dłuższego słupka. Bramkarz był bez szans.

Po przerwie szybko przypomniał o sobie Pitry, który po raz drugi wpisał się na listę strzelców. Kapitan katowickiej ekipy podszedł do stojącej piłki na 20. metrze i zaskoczył Kajzera. Można mieć trochę pretensji do bramkarza ROW-u, bowiem uderzenie było dość lekkie.

Rybniczanie starali się odważniej atakować, ale najlepszą sytuację wypracował im... młody bramkarz GieKSy. W 60. minucie Dobroliński wyszedł do dośrodkowania, lecz beznadziejnie wypiąstkował piłkę, prosto pod nogi Kamila Kosteckiego. Kapitan Energetyka kropnął mocno i bardzo niecelnie.

W kolejnych minutach uaktywnili się kibice gości. Była ogromna sektorówka, flagi, race i stroboskopy. Szkoda jedynie podpalonego krzesełka, z powodu którego interweniować musiała straż pożarna. Co działo się na murawie? Niewiele. Sporo ożywienia do gry GKS-u wniósł rezerwowy Tomasz Wróbel. Właśnie po jego zagraniu w 79. minucie, oko w oko z golkiperem rywala stanął Fonfara, fatalnie jednak pudłując.

Małe derby Śląska były ogromnym, jak na pierwszoligowe warunki, wydarzeniem kibicowskim. Był niemal komplet na trybunach, a fani obu zespołów obejrzeli ładne bramki. Do pełni szczęścia zabrakło tylko większej dawki emocji na murawie.

Poziom piłkarski: 6/10
Poziom kibicowski: 9,5/10
Emocje: 6/10
Piłkarz meczu: Przemysław Pitry


Polecamy