GKS Katowice stracił punkty z Chojniczanką
Chojniczanka Chojnice wywalczyła w Katowicach cenny remis. GieKSa objęła prowadzenie w 17. minucie, ale jeszcze przed przerwą goście trafili na 1:1 i takim też wynikiem zakończyło się spotkanie. Kibice po raz kolejny nie byli zadowoleni z postawy miejscowych.
fot. Łukasz Łabędzki
Od początku meczu oba zespoły nastawiły się na grę ofensywną. W pierwszych minutach lepiej prezentowali się goście próbując dostać się w pole karne GKS-u podaniami prostopadłymi, które jednak nie przynosiły większych korzyści. GKS cofnął się do defensywy i czekał na wyprowadzenie kontrataku. Było to na pewno słuszne posunięcie, ponieważ pierwsza kontra przyniosła bramkę. Z lewej strony boiska z piłką popędził rozgrywający dobre spotkanie Michał Nawrot. Pomocnik GieKSy minął obrońcę i podał futbolówkę po ziemi w pole bramkowe. Tam już czekał na nią Grzegorz Goncerz, któremu nie pozostało nic innego jak umieszczenie futbolówki w siatce obok wychodzącego bramkarza Chojniczanki.
Gospodarze nie cofnęli się ponownie do obrony tylko ruszyli do przodu. Najpierw groźnie strzelał z prawej strony Piotr Ceglarz, ale uderzenie skrzydłowego GKS-u było minimalne niecelne. Parę minut później, tym razem z lewej flanki w pole karne wbiegł Rafał Pietrzak, który wstrzelił piłkę w szesnastkę, jednak nikt nie potrafił zamknąć akcji obrońcy z Katowic. Po pół godzinie gry w szeregach GieKSy coś się popsuło.
Najpierw idealną sytuację miał Marek Gancarczyk, którego strzał obronił bramkarz gospodarzy. Co nie udało się Gancarczykowi, udało się Rafałowi Siemaszko. Skrzydłowy Chojniczanki wykorzystał z zimną krwią błąd Antonina Bucka, który źle obliczył lot piłki, wyszedł z bramki i w Katowicach zrobiło się 1:1.
Druga odsłona to ogromna przewaga GieKSy. Zawodnicy trenera Moskala od pierwszych minut po wznowieniu gry ponownie ruszyli do ataku, co jak się później okazało było przykładem bicia głowa w mur. Najpierw strzelał Nawrot, później Pietrzak, w końcu Goncerz, który nie wykorzystał identycznej sytuacji, jaką zamienił na gola w pierwszej połowie.
Na ostatnie 25. minut na boisku pojawili się Przemysław Pitry oraz Aleksander Januszkiewicz, zmieniając odpowiednio Ceglarza i Bętkowskiego. Akcję tych pierwszych dały pewien zastrzyk możliwości GKS-u w ataku. Bardzo groźny strzał z rzutu wolnego oddał popularny ''Przemo'', ale piłka po uderzeniu rutyniarza z Katowic przeleciała minimalnie obok słupka bramki Dumieńskiego. Pięć minut przed końcem piłkę meczową miała GieKSa. Z rzutu rożnego dośrodkował Wołkowicz, do futbolówki dopadł ponownie Pitry, ale próbę zawodnika GKS-u z linii bramkowej wybił jeden z obrońców Chojniczanki.
W drugiej połowie piłkarze trenera Pawlaka, tak naprawdę nie zagrażali bramce strzeżonej przez Bucka. Końcowe minuty nie przyniosły już żadnego rozstrzygnięcia i oba zespoły podzieliły się punktami. Dla gości jest to na pewno cenna zdobycz, natomiast GKS może żałować niewykorzystanych sytuacji i przyjąć ten punkt z pokorą.
W następnej kolejce GKS wyjedzie na bardzo trudny teren, a mianowicie do Płocka na mecz z tamtejszą Wisła, a Chojniczanka podejmie na swoich ''śmieciach'' Dolcan Ząbki.