menu

Niespodzianka w Bełchatowie. GKS ograł lidera

15 października 2011, 22:45 | Sebastian Baczyński

Po dziewięciu kolejkach T-Mobile Ekstraklasy Śląsk Wrocław otwierał ligową tabelę, a GKS Bełchatów był na przedostatnim miejscu. Na boisku w Bełchatowie nie było jednak widać tej różnicy. GKS pewnie i bez większych problemów wygrał 3:0.

Początek spotkania pokazał, iż spotkanie w Bełchatowie ze słabo spisującym się GKS-em nie będzie dla Śląska spacerkiem. Już w 5. minucie po dośrodkowaniu Wróbla z rzutu wolnego mogło być 1:0, ale zawodnicy GKS-u nie wykorzystali szansy. Chwilę później po uderzeniu Barana piłkę na rzut rożny sparował Kelemen. Miejscowi nie zwalniali tempa i w 6. minucie Kamil Kosowski dokładnie zagrał w pole karne do Buzały, a ten posłał piłkę nad interweniującym bramkarzem Śląska i było 1:0.

W 10. minucie wrocławianie stworzyli dogodną sytuację. Najpierw zza pola karnego strzelał Mila, a piłka odbiła się od nogi obrońcy. Próbował ja dobić Diaz, lecz z podobnym skutkiem. Gospodarze groźnie atakowali, a piłkarze WKS-u tylko kontratakowali. W 22. minucie Szmatiuk odebrał piłkę Sebastianowi Mili, zagrał do Buzały, a ten podwyższył wynik na 2:0. Był w tej sytuacji na spalonym, czego nie zauważył sędzia.

Gospodarze zwolnili tempo, a Śląsk zaatakował śmielej. W 28. minucie piłka szła jak po sznurku, Mila zagrał do Diaza, ten do Elsnera, który oddał strzał, ale piłka minęła bramkę. Chwilę później po rzucie wolnym piłka minimalnie przeleciała obok bramki Sapeli. W 35. minucie Sebastian Mila znalazł się w wyśmienitej sytuacji, ale zamiast iść z piłką na bramkę pogubił się, a futbolówkę odebrali obrońcy gospodarzy. Przed przerwą Śląsk jeszcze dwa razy groźnie zaatakował, ale to nie przyniosło zmiany rezultatu.

Po zmianie stron Śląsk rzucił się do odrabiania strat. W 49. minucie, po dwójkowej akcji Diaza z Milą, ten drugi minimalnie się pomylił. Wrocławianie zaczęli grać, konstruowali ataki, lecz nie potrafili umieścić piłki w siatce rywali, natomiast bełchatowianie cały czas groźnie kontratakowali. W 61. minucie w pole karne gości wpadł Buzała, ale posyła piłkę ponad bramką Kelemena. Trzy minuty później Wróbel wyszedł sam na sam z bramkarzem Śląska, ale piłka znów przeszła ponad poprzeczką. Chwilę później Fonfara podał w pole karne do nadbiegającego Nowaka, ten zagrał na 5 metr, gdzie głową piłkę do bramki posłał Bożok i ustalił wynik meczu. W 71. minucie, po dośrodkowaniu z rzutu wolnego w polu karnym GKS-u było gorąco, ale żaden z zawodników gości nie potrafił strzelić do bramki Sapeli. Do końca meczu obie "11" stworzyły sobie jeszcze kilka sytuacji, lecz żadnej z nich nie potrafili wykorzystać. Wynik spotkania nie uległ zmianie. Ostatecznie po meczu toczonym w szybkim tempie GKS Bełchatów niespodziewanie pokonał wrocławian aż 3:0.

GKS Bełchatów - Śląsk Wrocław 3:0 (2:0)

Bramki: 1:0 Paweł Buzała (6), 2:0 Paweł Buzała (22), 3:0 Miroslav Bozok (65-głową).

Żółte kartki: Grzegorz Baran, Zlatko Tanevski, Miroslav Bozok, Łukasz Sapela - Jarosław Fojut, Mariusz Pawelec, Tadeusz Socha, Dariusz Pietrasiak.

Sędzia: Marcin Borski (Warszawa). Widzów 1 300.

GKS: Łukasz Sapela - Filip Modelski, Maciej Szmatiuk, Mate Lacic, Zlatko Tanevski - Tomasz Wróbel, Grzegorz Fonfara, Grzegorz Baran, Miroslav Bozok (86. Szymon Sawala), Kamil Kosowski (90+1. Grzegorz Kuświk) - Paweł Buzała (63. Dawid Nowak).

Śląsk: Marian Kelemen - Tadeusz Socha, Piotr Celeban, Jarosław Fojut (38. Sebastian Dudek), Mariusz Pawelec - Mateusz Cetnarski (46. Johan Voskamp), Dariusz Pietrasiak, Rok Elsner, Sebastian Mila, Łukasz Madej - Cristian Omar Diaz (76. Łukasz Gikiewicz)


Polecamy