menu

GKS Bełchatów pozostanie na dnie. Podbeskidzie oddaliło się od strefy spadkowej

16 maja 2015, 19:50 | Przemysław Drewniak

W drugim sobotnim meczu 32. kolejki T-Mobile Ekstraklasy Podbeskidzie Bielsko-Biała pokonało na wyjeździe GKS Bełchatów 0-2 (0-1). Gole dla "Górali", którzy umocnili się na pierwszym miejscu w grupie spadkowej, strzelili Bartosz Śpiączka i Dariusz Kołodziej. Podopieczni Marka Zuba nie potrafią wygrać w lidze już od dziesięciu kolejek i spadli na ostatnią pozycję w tabeli.

GKS Bełchatów - Podbeskidzie Bielsko-Biała 0:2
fot. Dariusz Śmigielski / Dziennik Łódzki
GKS Bełchatów - Podbeskidzie Bielsko-Biała 0:2
fot. Dariusz Śmigielski / Dziennik Łódzki
GKS Bełchatów - Podbeskidzie Bielsko-Biała 0:2
fot. Dariusz Śmigielski / Dziennik Łódzki
GKS Bełchatów - Podbeskidzie Bielsko-Biała 0:2
fot. Dariusz Śmigielski / Dziennik Łódzki
GKS Bełchatów - Podbeskidzie Bielsko-Biała 0:2
fot. Dariusz Śmigielski / Dziennik Łódzki
GKS Bełchatów - Podbeskidzie Bielsko-Biała 0:2
fot. Dariusz Śmigielski / Dziennik Łódzki
GKS Bełchatów - Podbeskidzie Bielsko-Biała 0:2
fot. Dariusz Śmigielski / Dziennik Łódzki
GKS Bełchatów - Podbeskidzie Bielsko-Biała 0:2
fot. Dariusz Śmigielski / Dziennik Łódzki
GKS Bełchatów - Podbeskidzie Bielsko-Biała 0:2
fot. Dariusz Śmigielski / Dziennik Łódzki
GKS Bełchatów - Podbeskidzie Bielsko-Biała 0:2
fot. Dariusz Śmigielski / Dziennik Łódzki
GKS Bełchatów - Podbeskidzie Bielsko-Biała 0:2
fot. Dariusz Śmigielski / Dziennik Łódzki
GKS Bełchatów - Podbeskidzie Bielsko-Biała 0:2
fot. Dariusz Śmigielski / Dziennik Łódzki
GKS Bełchatów - Podbeskidzie Bielsko-Biała 0:2
fot. Dariusz Śmigielski / Dziennik Łódzki
GKS Bełchatów - Podbeskidzie Bielsko-Biała 0:2
fot. Dariusz Śmigielski / Dziennik Łódzki
GKS Bełchatów - Podbeskidzie Bielsko-Biała 0:2
fot. Dariusz Śmigielski / Dziennik Łódzki
GKS Bełchatów - Podbeskidzie Bielsko-Biała 0:2
fot. Dariusz Śmigielski / Dziennik Łódzki
GKS Bełchatów - Podbeskidzie Bielsko-Biała 0:2
fot. Dariusz Śmigielski / Dziennik Łódzki
GKS Bełchatów - Podbeskidzie Bielsko-Biała 0:2
fot. Dariusz Śmigielski / Dziennik Łódzki
1 / 18

W Bełchatowie przed meczem z Podbeskidziem panował stan szczególnej mobilizacji. Piłkarze GKS-u wyrażali chęć rewanżu na „Góralach” za porażkę na inaugurację rundy wiosennej, a w swoich wypowiedziach najczęściej używali słowa „przełamanie”, które przy Sportowej odmieniane było przez wszystkie przypadki. Po wyjazdowym remisie z Cracovią i piątkowym meczu Zawiszy „Brunatni” spadli na ostatnie miejsce w tabeli, a ich seria bez zwycięstwa w lidze przedłużyła się do dziewięciu spotkań. Ostatni dzwonek na to, by wygrywać, wybrzmiał właśnie w tę sobotę.

Mimo tych okoliczności, podopieczni Marka Zuba nie wyglądali jednak jak zdesperowana, grająca z nożem na gardle drużyna. Od pierwszych minut pojedynku w Bełchatowie przewagę miało Podbeskidzie, które częściej utrzymywało się przy piłce, było agresywniejsze i lepiej zorganizowane. Przełożyło się to na sytuacje podbramkowe – już w 7. minucie po dośrodkowaniu z rzutu rożnego gola powinien był zdobyć Bartosz Śpiączka, ale po strzale głową Roberta Demjana i interwencji Dariusza Treli napastnik bielszczan został powstrzymany przez byłego „Górala”, Błażeja Telichowskiego.

Sześć minut później Podbeskidzie wykonywało kolejny stały fragment gry i tym razem zdołało trafić do bramki. Po dośrodkowaniu Macieja Iwańskiego główkował Śpiączka, piłkę odbił przed siebie Trela, ale wobec dobitki napastnika gości był już bezradny. Tym samym Śpiączka strzelił swojego czwartego gola w tym sezonie, a bielszczanie potwierdzili, co jest ich największą siłą. Według danych serwisu EkstraStats, aż 42 % zdobytych przez nich bramek padło po stałych fragmentach gry i pod tym względem są najlepsi w Ekstraklasie.

A jakie atuty mają piłkarze GKS-u Bełchatów? Oglądając pierwszą połowę trudno było je wskazać. Dość powiedzieć, że pierwszy celny strzał na bramkę Podbeskidzia gospodarze oddali w 45. minucie gry (Richard Zajac nie miał żadnych problemów ze złapaniem słabej próby Damiana Szymańskiego). Ich postawę najlepiej podsumowały słowa Michała Maka, który w rozmowie z reporterem Canal+ nie szczędził słów krytyki wobec siebie i swoich kolegów. - Nasza gra to jest jakaś żenada. Mieliśmy grać pressingiem, atakować, a nie potrafimy przeprowadzić żadnej składnej akcji, to wstyd – przyznał samokrytycznie, po czym dodał. - Ale jeszcze to odmienimy i wygramy ten mecz.

Nie odmienili, nie wygrali. Mimo tego, że już po 18 minutach drugiej połowy Marek Zub przeprowadził komplet zmian, obraz meczu pozostawał taki sam. Podbeskidzie grało skutecznie w obronie, nie pozwalając gospodarzom na stworzenie ani jednej groźnej sytuacji, a w końcówce uśpiło Bełchatów i przeprowadziło decydującą akcję. W 77. minucie Damian Chmiel po indywidualnym rajdzie inteligentnie zostawił piłkę rezerwowemu Dariuszowi Kołodziejowi, a ten oddał precyzyjny strzał zza pola karnego, z którym nie poradził sobie Trela.

Podbeskidzie w pełni zasłużenie wygrało w Bełchatowie i utrzymało się na pozycji lidera grupy spadkowej. W coraz trudniejszej sytuacji są za to podopieczni Marka Zuba, którzy spadli na ostatnie miejsce w tabeli i mają już trzy punkty straty to strefy niezagrożonej spadkiem. Kibiców „Brunatnych” bardziej niż różnice punktowe może jednak martwić postawa piłkarzy GKS-u – z taką grą jak w sobotę Bełchatów nie ma czego szukać w Ekstraklasie.


Polecamy