GKS Bełchatów – Podbeskidzie LIVE! „Brunatni” z nożem na gardle
W drugim sobotnim meczu 32. kolejki T-Mobile Ekstraklasy GKS Bełchatów zmierzy się u siebie z Podbeskidziem Bielsko-Biała. Starcie outsidera z liderem grupy spadkowej będzie szczególnie ważne dla gospodarzy – w przypadku porażki „Brunatni” znajdą się po tej kolejce za plecami Zawiszy Bydgoszcz.
fot. Dariusz Śmigielski/Polskapresse
Piątkowe zwycięstwo Zawiszy nad Koroną (3:1) z pewnością jeszcze bardziej zmobilizowało podopiecznych Marka Zuba. Za sprawą triumfu bydgoszczan drużyna z Bełchatowa spadła na ostatnie miejsce w tabeli i tylko wygrana z Podbeskidziem pozwoli jej na złapanie kontaktu z pozostałymi ekipami grupy spadkowej. Nie będzie o nią łatwo, bo fatalna seria GKS-u trwa – tydzień temu „Brunatni” zaliczyli już dziewiąty kolejny mecz bez zwycięstwa, a od poprzedniego (3:1 z Wisłą Kraków) miną niedługo trzy miesiące.
Wziąć rewanż na "Góralach"
Ostatnie wyniki sprawiają, że nastroje przy Sportowej są podłe, ale piłkarze GKS-u zapewniają, że ich morale wzrosło po wyjazdowym remisie z Cracovią (1:1). Pod Wawelem długo zanosiło się na kolejne niepowodzenie, ale gol zdobyty w końcówce przez Arkadiusza Piecha uratował punkt dla Bełchatowa. - Od czegoś trzeba zacząć. Mecz z Cracovią przerwał kilka złych serii, ale dał nam tylko punkt. Będzie on cieszyć jednak dopiero w przypadku odniesienia w sobotę zwycięstwa. Przełamanie jest dla nas bardzo ważne – mówi pomocnik GKS-u, Patryk Rachwał.
Bełchatowianie nastawiają się na wygraną z Podbeskidziem nie tylko ze względu na trudną sytuację w tabeli, ale także z powodu chęci rewanżu. Na inaugurację rundy wiosennej w 2015 roku bielszczanie wygrali na boisku „Brunatnych” 2:1 po dwóch bramkach Macieja Iwańskiego, choć z przebiegu gry wcale nie byli lepsi od rywali. - Podbeskidzie oddało wtedy bodajże dwa celne strzały i oba zakończyły się bramkami. Pomimo zdecydowanej przewagi zdołaliśmy zdobyć tylko bramkę kontaktową. To zabolało. Wtedy zaczęła się ta fatalna wiosenna passa – wspomina Rachwał.
Dla Marka Zuba, który wciąż czeka na pierwsze zwycięstwo na ławce trenerskiej Bełchatowa, największym zmartwieniem przed meczem z Podbeskidziem jest zestawienie linii obrony. Z gry wykluczeni są dwaj podstawowi boczni defensorzy – Adam Mójta pauzuje za kartki, a Adrian Basta z powodu kontuzji nie zagra do końca sezonu. Z powodu ich absencji od pierwszej minuty na prawej stronie wystąpi Damian Zbozień, a lewym obrońcą będzie prawdopodobnie Marcin Flis, który ostatni mecz w Ekstraklasie rozegrał prawie dwa miesiące temu (20 marca z Pogonią, 0:3).
Z GKS-em bez Tomasika
Podbeskidzie również rozpoczęło rundę finałową od remisu (2:2 u siebie z Zawiszą). Decydującego gola bielszczanie stracili minutę przed upływem regulaminowego czasu gry. - Na pewno jest lekki żal, bo po zwycięstwie jechalibyśmy do Bełchatowa z większym spokojem. Teraz nie mamy innego wyjścia i z GKS-em bezwzględnie musimy wygrać – twierdzi obrońca „Górali”, Tomasz Górkiewicz.
Bielszczanie przystępują do sobotniego meczu jako lider grupy spadkowej, ale nie mają najmniejszych powodów, by czuć się bezpiecznie. Jeśli przegrają w Bełchatowie, ich przewaga nad zespołem z ostatniego miejsca w tabeli zmaleje do… dwóch punktów. - Ten mecz jest tak samo ważny dla nas, przecież my też gramy dalej o utrzymanie. W tej grupie każdy mecz jest o wszystko. Bełchatów jest dobrą drużyną, o podobnym potencjale jak Podbeskidzie, ale absolutnie nie możemy się tego pojedynku obawiać – przekonuje trener Dariusz Kubicki, który nie będzie mógł skorzystać tylko z pauzującego za kartki Piotra Tomasika. Jego miejsce na lewej obronie zajmie Adam Pazio lub Frank Adu Kwame.
Relacja LIVE z meczu PGE GKS Bełchatów – Podbeskidzie Bielsko-Biała w Ekstraklasa.net!