GKS Bełchatów odprawił Olimpię i wrócił na pozycję wicelidera (ZDJĘCIA)
Piłkarze GKS Bełchatów odnieśli cenne zwycięstwo w 22. kolejce I ligi. Bełchatowianie pokonali w niedzielę na swoim boisku Olimpię Grudziądz 2:1 i wrócili na pozycję wicelidera.
Zobacz więcej zdjęć na stronie Dziennika Łódzkiego!
W ostatnim tygodniu w GKS było bardzo nerwowo, bo drużyna zanotowała słabe otwarcie wiosny, a rywale do awansu - Górnik Łęczna i Arka Gdynia - seryjnie gromadziły punkty. W ten weekend było już jednak odwrotnie, bo bełchatowianie przystępując do spotkania z Olimpią Grudziądz wiedzieli już, że zarówno Arka, jak i Górnik tylko zremisowały na swoich boiskach z niżej notowanymi rywalami.
Podopieczni Kamila Kieresia rozpoczęli mecz od mocnego uderzenia, bo zepchnęli rywali do defensywy, próbując pokonać Bartosza Fabiniaka strzałami z dystansu. Swoich szans szukali Grzegorz Baran i Damian Szymański, ale piłka po ich uderzeniach przeleciała nad poprzeczką.
W 11. minucie drużyna z Grudziądza po raz pierwszy poważnie zagroziła bramce Arkadiusza Malarza. Były gracz ŁKS Dariusz Kłus świetnie podał do... byłego gracza Widzewa Macieja Kowalczyka, ale ten z woleja kopnął nad bramką. Co ciekawe, w zespole Olimpii zagrało aż sześciu byłych łodzian - Bartosz Fabiniak i Maciej Kowalczyk z Widzewa oraz Dariusz Kłus, Marcin Smoliński, Robert Szczot i Adam Cieśliński z ŁKS. A trzeba pamiętać, że z powodu nadmiaru żółtych kartek nie mógł wystąpić wychowanek ŁKS Michał Łabędzki.
Wyglądało na to, że bełchatowianie kontrolują mecz, a tymczasem w 24. minucie gola zdobyli rywale. Robert Pisarczuk dopadł do wybitej z pola karnego piłki i idealnym strzałem w długi róg umieścił ją w bramce Malarza. - To był strzał życia - komentował siedzący na trybunach pomocnik GKS Kamil Wacławczyk, który z powodu kontuzji nie mógł wystąpić przeciwko Olimpii. Wacławczyka w pierwszym składzie drużyny z Bełchatowa zastąpił Kamil Poźniak i, choć początek miał nerwowy, to jednak później spisywał się nieźle. Jeśli Wacławczyk będzie musiał dłużej pauzować, to Poźniak z pewnością jest w stanie godnie go zastąpić.
Zespół z Grudziądza doskonale zdawał sobie sprawę, że zwycięstwo w Bełchatowie może sprawić, że jeszcze włączy się do walki o awans. Ale z prowadzenia na stadionie przy ul. Sportowej Olimpia cieszyła się zaledwie dziesięć minut, bo Michał Mak idealnie dośrodkował na głowę Hristijana Kirovskiego, a Macedończyk dokładnym uderzeniem zdobył swojego pierwszego gola dla GKS.
Mecz z Olimpią pokazał, jak ważnymi dla bełchatowskiej drużyny piłkarzami są bracia Michał i Mateusz Makowie. Obaj piłkarze inicjowali większość akcji ofensywnych GKS, a ponadto, gdy brakuje Wacławczyka, w zespole nie ma oprócz nich nikogo, kto wygrywałby większość dryblingów. Zarówno Michał, jak i Mateusz mieli w tym meczu swoje szanse, ale ich nie wykorzystali. Aktywny był zwłaszcza Michał, który w końcówce uderzył w poprzeczkę. Do bramki Fabiniaka trafił za to w 66. minucie Adrian Basta, który wykorzystał koszmarny błąd Szczota i dokładne dośrodkowanie drugiego bocznego obrońcy, Alexisa Norambueny.
Olimpia w 85. minucie została szansę na remis i to tylko dlatego, że Malarz niepotrzebnie wyszedł z bramki. Piłkę przed bramką szczęśliwie zatrzymał Paweł Baranowski. Fatalnie za to w ataku spisali się Kirovski i Daniils Turkovs. Fabiniak obronił jednak uderzenie Macedończyka, a dobijający Łotysz nie trafił do pustej bramki.