menu

GKS Bełchatów minimalnie pokonał Stomil i umocnił się na prowadzeniu

23 kwietnia 2014, 18:53 | Grzegorz Ignatowski

GKS Bełchatów pokonał przed własną publicznością Stomil Olsztyn 1:0. Bramkę rozstrzygającą losy spotkania zdobył w końcówce starcia Adrian Basta. "Brunatni" zrobili kolejny ważny krok w stronę powrotu do Ekstraklasy.

GKS Bełchatów pokonał Stomil
GKS Bełchatów pokonał Stomil
fot. Wojciech Czekała

Od początku spotkania było widać różnicę między obiema drużynami. Bełchatów co pewien czas szturmował bramkę Stomilu, natomiast olsztynianie ograniczali się głównie do szukania okazji do kontry. Już w 12. minucie gospodarzy na prowadzenie mógł wyprowadzić Hristijan Kirovski, ale jego strzał w ostatniej chwili odbił Piotr Skiba. Macedończyk do końca pierwszej połowy mógł mieć na koncie hat-tricka, ale golkiper przyjezdnych za każdym razem wyciągał swój zespół z opresji. Po powrocie do domu obrońcy Stomilu będą musieli zrewanżować się porządnym wiadrem piwa, bowiem zdecydowanie zbyt łatwo pozwalali oni dochodzić napastnikowi Bełchatowa do pozycji strzeleckich.

Ledwie rozpoczęła się druga połowa a Bełchatów już zmarnował dwie znakomite sytuacje. Najpierw w dobrej sytuacji spudłował Mateusz Mak, a później znakomitą szansę zaprzepaścił Danils Turkovs. W tym momencie kibice gospodarzy zapewne zaczęli się zastanawiać czy Skiba przypadkiem nie rzucił uroku na bramkę Stomilu.

Czyhający na okazje do kontry olsztynianie w 59. minucie mieli szanse na rozstrzygnięcie losów spotkania na swoją korzyść. Piotr Darmochwał popisał się znakomitym podaniem do Pawła Łukasika, który mógł zrobić dosłownie wszystko, łącznie z wypiciem wiadra piwa, które należało się Skibie, przed umieszczeniem piłki w siatce. Zamiast tego strzelił wprost w Malarza. Wymowny jest fakt, że pięć minut później Łukasika już na boisku nie było.

Po tej akcji wszystko wróciło do normy, czyli Bełchatów atakował, a Stomil przypominał autobus, który szczelnie murował dostęp do pola karnego. Piłkarze lidera 1. ligi w końcu znaleźli sposób jak ten autobus rozmontować. W 84. minucie w dużym zamieszaniu podbramkowym największą przytomnością wykazał się Adrian Basta, który zdołał odnaleźć drogę do siatki gości. W tym momencie kamień spadł z serca kibicom GKS-u, którzy już tracili wiarę w zdobycie trzech punktów.

Do końca spotkania już nic ciekawego się nie wydarzyło. Choć Stomil próbował przeprowadzić jakąś akcję ofensywną, to zazwyczaj kończyło się to prostą stratą piłki. Widać było gołym okiem, że walczący o ligowy byt olsztynianie myśleli wyłącznie o defensywie i kiedy przyszło im w końcu ruszyć do ataku nie mieli pojęcia jak zaskoczyć defensywę rywala, który zasłużenie zdobył trzy punkty.


Polecamy