GKS Bełchatów - Miedź LIVE! Pojedynek lidera z czerwoną latarnią ligi
Drugie z trzech niedzielnych spotkań 6. kolejki I ligi można określić jako starcie faworyta do awansu do Ekstraklasy z czerwoną latarnią jej zaplecza. Trudno się temu dziwić, bo gdy spojrzymy na tabelę po pięciu seriach gier można w ciemno przewidywać, że w meczu GKS-u Bełchatów z Miedzią Legnica goście mogą się mocno namęczyć, walcząc o zwycięstwo nad ekipą trenera Kamila Kieresia.
fot. Dariusz Śmigielski / Dziennik Łódzki
Relacja na żywo z meczu GKS Bełchatów - Miedź Legnica w Ekstraklasa.net
Miedź w obecnych rozgrywkach nie wygrała bowiem ani jednego meczu, a ostatnie zwycięstwo (po sportowej walce, nie w następstwie przyznanego walkoweru) na boiskach I ligi zanotowała 24. kwietnia br. Po opuszczenia posady eksperta piłkarskiego w telewizji z ul. Woronicza trener Rafał Ulatowski notuje wyniki grubo poniżej oczekiwań kibiców - 3 remisy i 2 porażki nie przynoszą chluby zarówno zespołowi, jak i mającemu przeszłość w Ekstraklasie trenerowi. Byłego szkoleniowca bełchatowian szczególnie podłamała porażka z GKS-em Katowice w ubiegłej kolejce, gdzie jego drużyna miała mnóstwo niewykorzystanych okazji bramkowych. Po przegranej 0:1 szkoleniowiec Miedzi długo dochodził do siebie i na konferencji prasowej z trudem spowiadał się z postawy swoich podopiecznych.
Teraz zespół Ulatowskiego wraca na stadion przy ulicy Sportowej, by wygrać po raz pierwszy w tym sezonie. - Jeśli ktoś mówi, że nam brakuje ambicji, zaangażowania, czy chęci zwycięstwa, to się bardzo myli! Mocno pracujemy na treningach nad tym, żeby te sytuacje bramkowe skutecznie wykorzystywać. To się musi w końcu przełożyć na mecz – tak twierdzi były reprezentant Polski, a obecnie pomocnik Miedzi, Wojciech Łobodziński. Istotnie, jest nad czym pracować, bo ostatnio oprócz wygranych kolegom klubowym Łobodzińskiego brakuje też skuteczności – Miedź zdobyła póki co tylko trzy bramki.
Faworytem spotkania będzie więc GKS, który jest szczególnie podbudowany ostatnimi zwycięstwami nad Olimpią (szczęśliwe 2:0 po bramkach Michał Maka strzelonych w końcówce) oraz GKS-em Katowice (pogrom 5:0 przy przewadze jednego zawodnika). Sympatyków Brunatnych cieszy zapewne fakt, że ich ukochany zespół pokazuje charakter, notuje co najmniej bardzo dobre wyniki, potwierdzając jednocześnie w każdym meczu, że faworytem do awansu był i jest nie tylko na papierze, ale też na boisku. Bełchatowian powoli zaczynają opuszczać kadrowe kłopoty – Kamil Wacławczyk wyleczył kontuzję i w Grudziądzu rozegrał pół godziny po wejściu z ławki, w niedzielę możliwy jest też występ Patryka Rachwała. Za zwycięstwem ekipy trenera Kieresia (który de facto jeszcze parę lat temu był asystentem Ulatowskiego w Górniczym Klubie Sportowym) przemawia teoretycznie wszystko, choć sam szkoleniowiec wyraźnie tonuje huraoptymistyczne nastroje: - Myślę, że papier i tabela nie gra. Będzie to całkiem nowa historia – zmierzą się dwa równorzędne zespoły, które chcą zdobywać punkty. Nasi rywale mają wielu ciekawych zawodników, co sprawia, iż mecz zapowiada się pasjonująco. Co do wyniku: o nim zadecyduje tylko to, co będzie się działo w niedzielę na boisku - uważa Kiereś. Podobnego zdania jest bohater ostatniej potyczki z Olimpią Grudziądz, Michał Mak: - Miedź nie wystartowała najlepiej, ale tam jest kilku zawodników z przeszłością ekstraklasową i to nie będzie łatwy mecz. Po czym dodaje jednak: - Trener Ulatowski przyjedzie po wygraną, ale to my jesteśmy na fali.
Czego można spodziewać się po tym meczu z obu stron? Po Bełchatowie oczekuje się kontynuacji dobrej passy zespół lidera I ligi istotnie „jest na fali” - ciągle pozostaje niepokonany i nie stracił ani jednego gola z gry. Oczywisty jest też drugi cel - wyrabianie sobie przewagi nad ząbkowskim Dolcanem i gdyńską Arką – na tą chwilę najpoważniejszymi rywalami w drodze do powrotu na salony Ekstraklasy. Miedzi mającej przed sezonem apetyt na walkę o awans do T-ME póki co pozostaje batalia o to, by nie spaść z hukiem z I ligi, jak w sezonie 2006/2007. Walkę o pierwsze dwie lokaty w tabeli Rafał Ulatowski musi na ten moment włożyć między bajki, ale nie znaczy to, że zwycięstwo jest poza zasięgiem legniczan. Wprost przeciwnie, ich ambicje po fatalnej inauguracji są podrażnione do tego stopnia, że nie należy oczekiwać błyskawicznego oddania gospodarzom pola gry, szczególnie mając w pamięci ostatnią potyczką z katowicką GieKSą.
Jak w każdym spotkaniu, kluczowe obok kolektywu są jednostki, na których postawę trzeba zwracać szczególną uwagę. W Bełchatowie do takich osób należą rzecz jasna bracia Makowie oraz Kamil Wacławczyk, a i po raz kolejny przyglądać się trzeba współpracy Arkadiusza Malarza z Maciejem Wiluszem i Pawłem Baranowskim (statystycznie to najlepsza defensywa w lidze). Sympatycy Miedzi liczą przede wszystkim na kolejne przebudzenie Jakuba Grzegorzewskiego, jego owocną współpracę z Piotrem Madejskim oraz na doświadczonych graczy, takich jak wspomniany Łobodziński czy też Zbigniew Zakrzewski.
Sędzią spotkania będzie pan Jarosław Przybył z Kluczborka. Początek meczu między GKS-em a Miedzią w niedzielę, 1. września o 12:30.