GKS Bełchatów liderem po zwycięstwie w Łęcznej! (ZDJĘCIA)
GKS Bełchatów dzięki zwycięstwu 2:0 z Górnikiem Łęczna zrównał się punktami z dzisiejszym rywalem i objął prowadzenie w tabeli, przybliżając się tym samym do awansu. Dziś wieczorem stratę do obu zespołów spróbuje zmniejszyć Arka Gdynia, która może zbliżyć się do nich na punkt.
Wielkie piłkarskie święto czuć było jeszcze przed pierwszym gwizdkiem. Stadion wypełnił się niemal po brzegi, a fani siedzieli nawet na schodach. Na kibicowskiej Trybunie B zebrało się dobre 800 głów, zjawiło się także około 100 gości. Łącznie widownia przy al. Jana Pawła II w Łęcznej mogła liczyć nawet do 4000 osób, co jest niekwestionowanym rekordem ostatnich lat.
Kibice nie zawiedli, zawodzili zaś zawodnicy. Pierwsza część spotkania w wykonaniu obu drużyn nie zachwycała. Zespół Górnika miał problemy z rozegraniem i skutecznym wyprowadzeniem piłki, bełchatowianie zaś nie radzili sobie… z rywalem.
Podopieczni Jurija Szatałowa zdominowali GKS Bełchatów i choć sami nie zachwycali, nie dawali rywalowi pola do popisu. Mecz bardzo długo nie należał do najpiękniejszych, dominowała gra w środku pola i duża ilość strat. Słabą dyspozycję prezentował Tomasz Nowak, którego słabe zachowanie w kilku sytuacjach pozbawiło łęcznian okazji do zdobycia bramki.
Dobrze grał natomiast Patrik Mraz i to do Słowaka należał pierwszy mocny akcent spotkania. Mraz kwadrans przed końcem pierwszej połowy popisał się świetnym uderzeniem z dystansu i centymetrów brakowało do otwarcia wyniku.
Dzięki uderzeniu bocznego obrońcy Górnika gospodarze nabrali nieco odwagi i śmielej ruszyli na przeciwnika. Swoje sytuacje mieli Grzegorz Bonin czy Bartłomiej Niedziela, ale piłka nie mogła znaleźć drogi do siatki.
Choć to Górnik nabierał z minuty na minutę rozpędu, to przyjezdnym przypadł zaszczyt strzelenia pierwszej bramki. W ostatnich minutach pierwszej połowy w polu karnym Sergiusza Prusaka niesygnalizowany strzał posłał Daniils Turkovs i futbolów wpadła do siatki. Sytuacja była kontrowersyjna, bo wydawało się, że napastnik GKS-u w momencie podania znajdował się na pozycji spalonej.
Zaraz po rozpoczęciu drugiej części meczu bełchatowianie zdobyli gola numer „dwa”. Z dynamiczną kontrą wyszli piłkarze trenera Kieresia, Hristijan Kirovski zagrał do niepilnowanego Michała Maka i temu nie pozostało nic, jak tylko wbić piłkę do pustej bramki.
Po podwyższeniu straty powietrze całkowicie zeszło z łęcznian. Piłkarze z Lubelszczyzny nie byli w stanie wykreować sobie ani jednej dogodnej sytuacji.
Dużo ożywienia wprowadziły zmiany. Na murawie pojawił się Sebastian Szałachowski, a chwilę później Nikolajs Kozacuks. Lepiej w rozgrywaniu spisywał się także Nowak, a Górnik zaczął wracać do gry. Gospodarze prowadzili grę, często zbliżali się do bramki Bełchatowa, ale wynikały z tego tylko strzały z dystansu bądź straty.
Jakby tego było mało, Górnicy musieli kończyć w dziesiątkę. W nie do końca jasnych okolicznościach na kilka minut przed końcem drugą żółtą kartkę i w konsekwencji czerwoną ujrzał Lukas Bielak. Osłabiony lider nie zdołał odrobić strat, zakończył świetną passę 14 meczybez porażki, a „twierdza Łęczna” padła po raz pierwszy od 3 sierpnia 2013 roku.