GKS Bełchatów lepszy od Zagłębia. Szósty mecz sosnowiczan bez wygranej
Na zakończenie 25. kolejki 1. ligi GKS Bełchatów pokonał u siebie Zagłębie Sosnowiec 2:0. To szósty mecz sosnowiczan bez wygranej i pierwszy w rundzie wiosennej (nie licząc walkowera z Dolcanem), w którym drużyna Rafała Ulatowskiego zdobyła trzy punkty.
fot. Polska Press
Jeszcze niedawno pojedynek pomiędzy GKS-em Bełchatów i Zagłębiem Sosnowiec miałby realny wpływ na układ czołówki tabeli 1. ligi. Sosnowiczanie mieli bowiem poważne szanse na awans do Ekstraklasy, a pokonanie ubiegłorocznego spadkowicza, mogłoby być sygnałem, że zespół z miasta nad Brynicą jest już na ten awans gotowy. Jednak w ostatnich czterech spotkaniach zespół trenera Artura Derbina nie wygrał ani razu i marzenia o powrocie do elity trzeba odłożyć na kolejny sezon. A co z Bełchatowem? Drużyna trenera Rafała Ulatowskiego zajmowała przed tym spotkaniem 11. miejsce w tabeli i zamiast o awansie, marzyła zapewne o pewnym utrzymaniu.
Pomimo faktu, że żadna z tych dwóch drużyn nie myślała już o walce o najwyższe cele, początek meczu stał na wysokim poziomie. Szybko, bo już w 4. minucie, kibice zobaczyli też jak piłka wpada do siatki. Jednak przy uderzeniu Cezarego Demianiuka sędzia dopatrzył się pozycji spalonej i kibice Bełchatowa, którzy przez chwile wpadli w euforię, musieli czekać na kolejne okazje do zdobycia gola. Długo nie czekali, ponieważ już w 25. minucie po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Valclav Cverna strzałem głową zapewnił "Brunatnym" prowadzenie. Jednak nieco wcześniej to kibice Zagłębia mieli powody do radości. Chwilowej, bo po celnym strzale Adriana Paluchowskiego, sędzia ponownie odgwizdał spalonego.
W drugiej połowie obie drużyny dążyły do zmiany wyniku spotkania. Jako pierwsi bliscy szczęścia byli bełchatowianie, lecz Alan Ploj w doskonałej sytuacji trafił w boczną siatkę. Później odpowiedzieli goście. Po uderzeniu Sebastiana Dudka z rzutu wolnego Maciej Krakowiak musiał wspiąć się na wyżyny swoich możliwości, żeby zapobiec wyrównaniu.
W końcówce spotkania działo się stosunkowo niewiele. Jedyne, co zasługuje na uwagę to strzał Jakuba Araka na dziesięć minut przed końcem, tyle że wychowanek Victorii Głosków uderzał niecelnie. Dopiero w doliczonym czasie gry serca kibiców mogły zabić nieco mocniej. Stało się tak po dalekim wyjściu golkipera Zagłębia, który nie zdążył wrócić na czas między słupki, po tym, jak strzał z odległości około 50 metrów oddał Petr Zapalac. W efekcie mecz zakończył się dwubramkowym zwycięstwem, które sprawiło, że GKS awansował na dziewiąte miejsce w tabeli. Czy to oznacza, że "Brunatni" mogą już spać spokojnie? Jeszcze nie, ponieważ do zajmujących 15. miejsce w tabeli Wigier Suwałki dzieli ich tylko osiem punktów.