Gilewicz: Gra w obronie to problem reprezentacji Polski
- W reprezentacji Jerzego Engela, w której miałem okazję występować, priorytetem było zagrać na zero z tyłu i tak powinno być również obecnie. To jest recepta na sukces… - mówi Radosław Gilewicz, były zawodnik i piłkarski ekspert.
Wokół meczu Polska – Dania: Kompletu nie było, "Lewy" wygwizdany
Mecz z Danią mógł się podobać, ale obiektywnie patrząc…
Trzeba powiedzieć, że łatwo nam w Polsce przychodzi popadanie ze skrajności w skrajność.
Z drugiej strony jak się nie cieszyć po zwycięstwie nad takim rywalem. W dodatku po meczu, w którym przegrywaliśmy. W przerwie niektórym przypomniał się eliminacyjny mecz z Ukrainą (przegrany 1:3).
Zgadza się. Można powiedzieć, że te dwa ciosy po przerwie były… poniżej pasa (smiech). Jeżeli w pierwszych minutach strzela się bramkę, to ustawia się mecz. Wszystko fajnie wyglądało. Później jednak przekonaliśmy się, że Dania umie grać w piłkę i ma naprawdę niezłych piłkarzy, choćby Eriksena. Ci gracze potrafią grać z najlepszymi i trzeba powiedzieć, że po pierwszej połowie zasłużenie prowadzili 2:1. Jednak w naszej drużynie, po przetasowaniu w składzie i wejściu Zielińskiego, coś się zmieniło na lepsze. Zagraliśmy odważniej i trzeba się cieszyć, że pokazaliśmy w trudnych chwilach charakter.
W ataku na pewno, ale do gry obrońców nadal można się przyczepić. Zwłaszcza do tego, co zrobili przy drugiej bramce dla Danii.
Całkowicie się z tym zgodzę. Nie wiem czemu ktoś miał po tej akcji pretensje do Soboty. Fakt, że przegrał pojedynek główkowy, ale to nie on powinien kryć Braithwaite’a. Tam powinien być lewy obrońca, tymczasem widzieliśmy w tej akcji trzech naszych defensorów stojących bez krycia. Trzeba oczywiście pamiętać, że Waldemar Fornalik wciąż szuka optymalnego zestawienia w tej formacji, która musi jeszcze się zgrać. Widać było brak asekuracji, a przede wszystkim komunikacji. Któryś środkowy obrońca musi tym wszystkim pokierować, obojętnie czy jest to Szukała, czy Glik. To na pewno trzeba poprawić, choć rozumiem, że nie jest to łatwe.
Glik to kawał chłopa, co ma swoje zalety, ale również swoje wady. Może jego partnerem powinien być ktoś niższy, ale szybszy i bardziej zwrotny. Taki jak choćby Rzeźniczak z Legii.
Moim zdaniem to bardziej kwestia zgrania i komunikacji, niż doboru piłkarzy. Oglądałem wczoraj mecz Niemców, którzy dostali trzy bramki z Paragwajem. Przy dwóch akcje poszły po stronie Hummelsa – obserwujemy cały czas Bundesligę i widzimy jak on gra w Borussii Dortmund, a jak w reprezentacji. Patrząc tylko na mecz z Paragwajem można by się zastanawiać nad Hummelsem. Być może również nad Lahmem, bo przy bramce na 3:3 dostał piłkę za plecy.
Ale niemieccy eksperci uważają, że zawinił brak komunikacji?
Dokładnie. Można dodać jeszcze jeden wątek. W obronie gra tam Mertesacker, piłkarz dwumetrowy, też mało zwrotny, rywale często mu uciekają i td. Mimo to rozegrał już ponad 70 spotkań w reprezentacji i nikt się go nie czepia. Można by go zastąpić kimś niższym i zwrotniejszym, bardziej pasującym do Hummelsa, ale Joachim Löw tego nie robi i nikt go za to nie krytykuje. Podsumowując – moim zdaniem to w środku pola pozwoliliśmy rywalom na zbyt wiele. Nie jest problemem, jeśli jakiś piłkarz popełni indywidualny błąd, jeśli jest ktoś, kto go naprawi. Pozwólmy Glikowi i Szukale – albo Celebanowi czy komuś innemu – pograć razem i zgrać się trochę ze sobą. W meczu z Danią widać było, że się zupełnie nie znają. Gra w defensywie to bardziej skomplikowany proces, niż w ofensywie. Tam można sobie popełniać indywidualne błędy i nie mają one tak drastycznych skutków.
W komentarzach pomeczowych niemal wszyscy podkreślali, że nasza gra zmieniła się na lepsze po zmianie ustawienia. Gdy wyszliśmy na drugą połowę z dwoma ofensywnymi pomocnikami i tylko jednym defensywnym. Pytanie tylko, czy taka taktyka sprawdzi się w eliminacyjnych meczach z Czarnogórą, albo Anglią?
W reprezentacji Jerzego Engela, w której miałem okazję występować, priorytetem było zagrać na zero z tyłu i tak powinno być również obecnie. To jest recepta na sukces…
A nie liczenie na to, że strzelimy jedną bramkę więcej?
Tak uważam. Wiadomo, że gra obronna jest naszym problemem, ale nie ma co szukać na siłę nowych rozwiązań. My nie jesteśmy zespołem, który wygrywa mecze atakiem pozycyjnym – to wiemy od lat. Naszą najlepsza bronią jest szybkie przejście z obrony do ataku. Być może to się kiedyś zmieni, gdy będziemy mieć więcej zawodników wychowanych na Zachodzie i wyszkolonych w innych realiach, ale na razie właśnie w tym czujemy się najlepiej, podkreślał to po meczu nawet trener Duńczyków. Trzymajmy się tego, co najlepiej potrafimy i doskonalmy to. Spójrzmy na Borussię Dortmund – ona potrafi grać w ataku pozycyjnym, ale na poziomie międzynarodowym potrafi być też brutalna – nastawia się na obronę i kontrataki. Wymieniam ten klub nieprzypadkowo, bo jest nam najbliższy ze względu na grających w niej Polaków. Przy okazji powiem, że jako były napastnik rozumiem frustrację Lewandowskiego. W meczu z Danią widzieliśmy kilka razy, jak wystartował do piłki, ale jej nie dostał. W Dortmundzie dostaje…








