menu

Ghana nie dała szans gospodarzom turnieju i zagra w finale z WKS! Kibice przerwali mecz

5 lutego 2015, 22:22 | Przemysław Drewniak

W drugim meczu półfinałowym Pucharu Narodów Afryki 2015 Ghana mierzyła się z gospodarzami rozgrywek - Gwineą Równikową. Ghańczycy nie dali szans rywalom zwyciężając pewnie 3:0. Gole dla "Czarnych Gwiazd" strzelili bracia Ayew i Wakaso Mubarak. W 80. minucie spotkanie zostało przerwane po tym jak w okolicach boiska pojawili się kibice.

W pierwszych kilkudziesięciu minutach obie drużyny prezentowały zachowawczy futbol, a dobrze ustawieni piłkarze Gwinei Równikowej udanie rozbijali ataki Ghany. Taki obraz gry utrzymywał się aż do 40. minuty, gdy Christian Atsu znakomitym, technicznym podaniem obsłużył wchodzącego w pole karne Kwesi Appiaha. Napastnik Ghany wygrał pojedynek biegowy z Felipe Ovono, a spisujący się jak dotąd świetnie w gwinejskim turnieju bramkarz dopuścił się przewinienia. Sędzia słusznie wskazał na jedenasty metr, a rzut karny pewnie wykorzystał Jordan Ayew, który zastąpił w wyjściowym składzie kontuzjowanego Asamoah Gyana.

Wydawało się, że Ghana zejdzie na przerwie z jednobramkową zaliczką, ale tuż przed końcem pierwszej połowy gospodarze przyjęli kolejny cios. W drugiej minucie doliczonego czasu gry Gwinea straciła piłkę po rzucie rożnym i fatalnie zorganizowała się w obronie, co bezlitośnie wykorzystali rywale. „Czarne Gwiazdy” przeprowadziły błyskawiczny kontratak, a po podaniu Atsu z łatwością wykończył go Mubarak Wakaso.

Końcówka pierwszej połowy rozwścieczyła kibiców gospodarzy, którzy zaczęli rzucać butelki i inne przedmioty w kierunku schodzących z boiska piłkarzy rywali. Sędzia musiał z tego powodu opóźnić początek drugiej połowy, ale wrogie nastawienie publiczności nie zdeprymowało piłkarzy Avrama Granta. Po zmianie stron Ghana zdominowała Gwinejczyków i kilka razy była bardzo bliska podwyższenia prowadzenia. Najlepszą okazję miał ku temu Appiah, ale w sytuacji sam na sam trafił wprost w świetnie interweniującego Ovono. W 75. minucie napastnik Ghany znów przegrał pojedynek z bramkarzem Gwinei, ale tym razem utrzymał się przy piłce i inteligentnie podał do wbiegającego na piąty metr Andre Ayew. Skrzydłowy Marsylii mocnym strzałem umieścił piłkę w siatce i przypieczętował awans Ghany do finału.

Choć wynik był już rozstrzygnięty, w 82. minucie rozzłoszczeni kibice Gwinei… wtargnęli na bieżnię okalającą murawę i zaatakowali fanów reprezentacji Ghany, rzucając w nich przedmiotami. Spotkanie zostało przerwane, a agresywnych Gwinejczyków musiała uspokajać policja, rozprowadzając gaz łzawiący i sprowadzając… helikopter. Po około 30 minutach przerwy i opuszczeniu stadionu przez prawie wszystkich kibiców mecz został dokończony, co nie wpłynęło już na końcowy rezultat. Skandal w Malabo z pewnością rzuci cień na wszystkie starania organizatorów turnieju i nadspodziewanie dobrą postawę reprezentacji gospodarzy, która była jednak wyraźnie słabsza od Ghany i w sobotę powalczy o trzecie miejsce w meczu z Demokratyczną Republiką Konga.

Ghana po raz dziewiąty awansowała do finału Pucharu Narodów Afryki i stanie przed szansą na zdobycie piątego tytułu mistrzów Czarnego Lądu. Po raz ostatni reprezentacja „Czarnych Gwiazd” sięgnęła po złoto 33 lata temu na boiskach Libii. W niedzielę na stadionie w Bata jej rywalem będzie Wybrzeże Kości Słoniowej.


Polecamy