menu

Garguła: Pracowałem trochę indywidualnie i zobaczymy, jaki to przyniesie efekt

20 listopada 2014, 10:48 | Bartosz Karcz/Gazeta Krakowska

- Jak człowiek nie jest przygotowany w stu procentach, to musi się odbić na jego formie. Mam nadzieję, że praca, jaką ostatnio wykonałem, przyniesie efekt. Na pewno się nie poddaję - mówi Łukasz Garguła, pomocnik Wisły Kraków.

Łukasz Garguła
Łukasz Garguła
fot. Ryszard Kotowski

Stępiński i Uryga z kadrą U 20 grali przeciwko Niemcom

Ucieszył się Pan, że po meczu ze Śląskiem mieliście dwa tygodnie przerwy na reprezentację?
Tak, bo nie ma co kryć, że z moją formą ostatnio nie było najlepiej. Starałem się więc wykorzystać ten okres, żeby poprawić dyspozycję fizyczną. Pracowałem trochę indywidualnie i zobaczymy, jaki to przyniesie efekt.

Gdzie jest przyczyna tego, że nie grał Pan ostatnio tak dobrze, jak choćby rok temu, gdy o tej samej porze był Pan jednym z najlepiej grających piłkarzy Wisły?
Zawsze się zastanawiam, gdzie szukać przyczyn słabszej gry. Pewnie składają się na to również problemy zdrowotne. Już na początku roku miałem kontuzję stawu skokowego. Ból utrzymywał się praktycznie do końca sezonu. Później jeszcze doszło zapalenie ścięgna Achillesa. To musiało się odbić na mojej dyspozycji już wiosną. Jesienią też miałem trochę problemów zdrowotnych, które również sprawiły, że nie czułem się optymalnie. A jak człowiek nie jest przygotowany w stu procentach, to musi się odbić na jego formie. Mam nadzieję, że praca, jaką ostatnio wykonałem, przyniesie efekt. Na pewno się nie poddaję.

Nie jest również tak, że zmiana ustawienia od momentu przyjścia do drużyny Semira Stilicia odbiła się negatywnie akurat na Panu? Trener zmienił Panu nieco pozycję, grał Pan bardziej na boku pomocy niż w jej środku.
Takie tłumaczenie, to by było pójście na łatwiznę. Trzeba sobie radzić bez względu na to, na jakiej pozycji trener nas wystawia. Faktem jest jednak również, że skoro gram bardziej na boku boiska, to muszę być znakomicie przygotowany fizycznie. W środku nieco łatwiej jest ukryć pewne braki, a na skrzydle trzeba mieć końskie zdrowie.

W meczu z Górnikiem Łęczna pewnie Pan zagra, bo Guerrier i Sarki wrócą do Krakowa w czwartek, więc trener Smuda raczej posadzi ich na ławce.
Nie mam pojęcia, czy zagram od początku. Przed nami jest jeszcze parę treningów i zobaczymy, na jakie ustawienie zdecyduje się trener.

Jesteście na półmetku sezonu zasadniczego. Pewnie ma Pan poczucie niedosytu zarówno jeśli chodzi o wyniki zespołu, jak i swoją grę.
Zawsze może być lepiej. Trzeba jednak też szukać pozytywów. Niby jesteśmy dopiero na piątym miejscu, ale ścisk w tabeli jest tak duży, że bardzo szybko możemy pójść w górę. Niedosyt na pewno związany jest z dwoma ostatnimi meczami, bo mogliśmy w nich zdobyć więcej punktów niż jeden.

Pański kontrakt z Wisłą kończy się w czerwcu 2015, ale klub ma opcję przedłużenia tej umowy. Jakiś sygnał ze strony Wisły już Pan dostał, jak to się potoczy?
Sygnału nie było, ale ja też nie wybiegam myślami tak daleko. Jeśli w najbliższych meczach będę grał dobrze, a wysoką formę zaprezentuję również wiosną, to dam klubowi argument, że warto skorzystać z tej opcji w moim kontrakcie.

Zdaje Pan sobie pewnie sprawę z tego, że jednym z argumentów, który weźmie pod uwagę Wisła, będzie pańska sprawa w sądzie. Ma Pan postawione zarzuty uczestnictwa w korupcji w okresie gdy grał Pan w GKS-ie Bełchatów. Jako jeden z kilku piłkarzy nie przyznał się Pan do winy i nie poddał się Pan dobrowolnie karze. Wie Pan, kiedy będzie kolejna rozprawa?
Czekam na informacje w tej sprawie, ale moje stanowisko się nie zmienia. Powiedziałem już kiedyś, że cieszę się, że ta sprawa trafi do sądu. Będę mógł udowodnić przed nim swoją niewinność i wreszcie zostawić tę sprawę za sobą.

Gazeta Krakowska


Polecamy