2. liga. Kontuzjowany piłkarz Garbarni Kraków Mateusz Ciesielski marzy, by w kwietniu wrócić do gry
II liga piłkarska. - Chciałbym wznowić treningi w marcu, a do gry wrócić w kwietniu. Ale to najbardziej optymistyczny scenariusz – mówi napastnik Garbarni Kraków Mateusz Ciesielski.
fot. Andrzej Wiśniewski
20-latek przechodzi rehabilitację po operacji prawego barku. Jest wychowankiem Wisły Kraków, do której trafił jako 9-latek. Był trampkarzem, ale nie przeszedł selekcji do grupy juniorskiej i w wieku 14 lat znalazł się w Garbarni.
– Początkowo byłem środkowym pomocnikiem, dopiero przed trzema laty trener Robert Włodarz przekwalifikował mnie na napastnika. I wyszło mi to na dobre – zaznacza Ciesielski.
W Garbarni grał przez trzy sezony w juniorach i przez dwa w rezerwach. W pierwszej drużynie zadebiutował 4 czerwca 2016 roku w meczu ostatniej kolejki III ligi z Wisłą II Kraków, przegranym u siebie 2:3.
– Garbarnia miała wtedy już zapewniony awans. Dostałem szansę gry i starałem się ją wykorzystać. Wszedłem na boisko w drugiej połowie. W barażach o awans z Wartą Poznań jednak nie zagrałem – wspomina.
Kolejny sezon w III lidze rozpoczął bardzo udanie – golem w inauguracyjnym spotkaniu w Krakowie z Orlętami Radzyń Podlaski (2:1). W rundzie jesiennej wystąpił w 14 z 16 meczów, w tym w 7 w podstawowym składzie. Grał częściej od doświadczonego Marcina Siedlarza, choć równie mało skutecznie (tylko dwa strzelone gole).
Problemy zaczęły się zimą. 11 lutego 2017 roku w sparingu z GKS Tychy (1:2) potrącony przez rywala Ciesielski stracił równowagę i po upadku na murawę doznał urazu prawego barku. Do gry w III lidze wrócił dopiero 1 kwietnia. W rundzie wiosennej zaliczył 9 meczów, jednak żadnego w wyjściowym składzie (grywał zwykle „ogony”).
– Szukałem formy, ale nie znalazłem. Nie byłem przygotowany do rundy, bo straciłem dużo treningów. Dlatego dostawałem mało szans gry – przyznaje.
Latem ubiegłego roku już podczas drugiego treningu, gdy wykonał wślizg, wypadł mu ten sam bark. Pauzował przez około dwa i pół miesiąca. Zagrał w rezerwach, potem zaliczył trzy mecze w II lidze (łącznie tylko 65 minut na boisku). Nie wyczerpał jednak limitu pecha. 11 listopada doznał ponownie urazu prawego barku. Tym razem podczas... rozgrzewki w trakcie meczu w Krakowie z Wisłą Puławy (1:1).
– Rozgrzewałem się, żeby być gotowy do wejścia na boisko. I podczas padu wyleciał mi bark. Pojechałem do szpitala, gdzie mi go nastawiono. Dostałem skierowanie na operację. 27 grudnia przeszedłem artroskopię barku. Teraz przechodzę rehabilitację. Pracuję z rehabilitantem. Wiem, że muszę być cierpliwy – mówi.
Ma wsparcie ze strony sztabu szkoleniowego i klubowych kolegów. Dobrze się czuje w drużynie, w której – jak sam podkreśla – panuje bardzo fajna atmosfera, każdy stara się pomóc każdemu.
– Mateusza traktujemy jako wychowanka, bo choć przyszedł do nas z Wisły, to w Garbarni długo grał w grupach młodzieżowych – mówi drugi trener „Brązowych” Marcin Sadko. – Sprawdził się w niektórych meczach. Widać, że piłka „szuka” go, tylko ze skutecznością bywa u niego różnie. By wrócić do drużyny, musi być zdrowy i nabrać czucia gry. Nie nastąpi to szybko, bo potrzebuje czasu na przygotowania, a druga liga stawia większe wymagania niż trzecia.
– To bardzo solidny zawodnik, o dobrych warunkach fizycznych, talent do oszlifowania, który potrafi się znaleźć w sytuacji bramkowej – podkreśla inny napastnik Garbarni Tomasz Ogar. – Musi jednak włożyć dużo pracy, aby grać na wysokim poziomie. Jako młodzieżowiec jest alternatywą, jeśli chodzi o ustawienie składu drużyny. Chcemy, by szybko wrócił do zdrowia i na boisko.
Ciesielski wolny czas wykorzystuje na naukę. Jest studentem pierwszego roku w Wyższej Szkole Zarządzana i Bankowości w Krakowie na kierunku rachunkowość i finanse. Skąd pomysł na takie studia?
– Zawsze lubiłem liczyć, interesowałem się ekonomią, skończyłem Technikum Ekonomiczne. Nie wiem, czym się będę zajmował w przyszłości, ale chcę mieć „podkładkę” pod przyszły zawód – zaznacza.