Futbol factory po łódzku. Jak będzie wyglądać sytuacja kibicowska w Łodzi?
Półtora miesiąca temu ŁKS Łódź został wycofany z rozgrywek 1. ligi. Odbudowa zasłużonego klubu z Al. Unii potrwa co najmniej kilka dobrych lat. Jak jednak zaistniała sytuacja wpłynie na kształtowanie się ruchu kibicowskiego w całej Łodzi?
fot. Krzysztof Szymczak/Polskapresse
Łódź, miasto włókiennicze. W okresie Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej jedno z najdynamiczniej rozwijających się. Od zawsze zajmujące jedno z najważniejszych miejsc na futbolowej mapie Polski. Dumy miasta przez lata strzegły dwa znakomite kluby, których mecze derbowe przyprawiały o dreszczyk emocji wszystkich kibiców w kraju. ŁKS to jeden z założycieli ligi polskiej w 1927 roku oraz najstarszy klub sportowy Łodzi. Widzew to marka przez lata doskonale kojarzona w Europie, z której na szerokie wody wypłynęli wybitni gracze reprezentacji Polski ze Zbigniewem Bońkiem i Włodzimierzem Smolarkiem na czele.
Kiedy w 1927 roku przedstawiciele ŁKS formowali Polską Ligę Piłki Nożnej, Widzew raczkował tworząc dopiero swoje struktury. Wystarczy przypomnieć fakt, że pierwszy mecz derbowy pomiędzy tymi klubami odnotowano dopiero 3 czerwca 1948 r. Wówczas to wygrał bardziej doświadczony zespół ŁKS, natomiast piłkarze Widzewa zniknęli z horyzontu polskiej ligi na ponad 20 lat. Kolejne derby miały bowiem miejsce już w 1975 r. po awansie Widzewa do najwyższej klasy rozgrywkowej.
Z tym faktem wiąże się ciekawa historia. Wiadomo, że pod względem kibiców w Łodzi ŁKS nie miał konkurencji. Na jego mecze przychodziło regularnie od kilkunastu do nieraz kilkudziesięciu tysięcy kibiców. Klub z al. Unii miał jako jeden z pierwszych bardzo dobrze rozwinięty klub kibica. Ich fani tworzyli świetną atmosferę na stadionie będąc jednymi z najlepszych, jeśli nie najlepszymi w tamtych czasach kibicami w kraju. 20 kwietnia 1975 r. Widzew walczył o awans do ekstraklasy z Motorem Lublin. Zarząd RTS poprosił wówczas kibiców ŁKS o to, by ci swoim dopingiem wspomogli graczy Widzewa w walce o awans. Widzew wygrał tamten mecz 3-0 i awansował do Ekstraklasy. Kibice ŁKS nie mogli wówczas przypuszczać, że pod względem kibicowskim, sami ukręcili na siebie bata.
Kibice zobaczą nowy ŁKS w połowie sierpnia
Lata ’80 to już supremacja Widzewa w łódzkich derbach. Jednak tylko piłkarsko. Kibice ŁKS wciąż stanowili większość w mieście włókniarzy, jednak fani czerwonej części miasta zaczynali tworzyć coraz to więcej fan clubów. Rzesza fanów Widzewa rosła w siłę z każdym rokiem. Końcówka lat osiemdziesiątych oraz początek dziewięćdziesiątych to już przejęcie kontroli w kibicowskim półświatku Łodzi przez fanatyków Widzewa. Liczebnie, organizacyjnie, chuligańsko i ultrasowo usunęli w cień rywali al. Unii stając się jedną z głównych sił na kibicowskiej mapie Polski.
Można pokusić się o stwierdzenie, że od lat ’90 kibicowsko Widzew rozwijał się bardzo dynamicznie, natomiast ŁKS stał w miejscu. Liczebność ełkaesiaków co prawda nie malała, ale też nie odnotowywano zwiększenia zainteresowania klubem. Sukcesy piłkarskie Widzewa na krajowym podwórku oraz występy w Lidze Mistrzów sprawiły, że w całej Polsce zaczęło roić się od fan clubów RTS-u. Obecnie Widzew posiada największą ilość FC w całej Polsce.
Jeśli chodzi o wątki chuligańskie, to była ich cała masa. W ostatniej dekadzie doszło do kilku bardzo ciekawych zdarzeń z udziałem kibiców obu ekip. W 2004 r. po meczu Widzewa na stadionie przy Al. Piłsudskiego suszyła się znana wszystkim flaga „Robotnicze Towarzystwo Sportowe”. Nie mając odpowiedniej ochrony, została skradziona przez ekipę ŁKS oraz spalona podczas meczu derbowego 5 listopada 2004 r. To był dla widzewiaków cios w samo serce. Zemsta musiała nadejść prędzej czy później.
I nadeszła w najodpowiedniejszym dla fanatyków RTS momencie. Derby Łodzi 10 maja 2006 r. miały bezpośrednio rozstrzygnąć losy awansu do Ekstraklasy. Oba kluby liczyły się w walce o awans, dla obu mecz miał znaczenie nie tylko prestiżowe. Jeden z najlepszych meczów derbowych ostatniej dekady w całej polskiej piłce. Na trybunach przy Al. Unii nieoficjalnie 17 tys. widzów, z czego 6 tys. stanowili sympatycy Widzewa. Przed meczem przemarsz widzewiaków na stadion nieoczekiwanie wiódł koło trybuny ultras ełkaesiaków - Galery. Ultrasi ŁKS przygotowywali oprawę, kiedy to kilkudziesięcioosobowa ekipa RTS wpadła na „Galerę” kradnąc znaczną część oprawy rywali oraz niezliczoną ilość szalików i flag. Podczas meczu widzewiacy dumnie wywiesili zdobycze na płocie, po czym paląc wrogie barwy śpiewali „Gdzie jest oprawa, hej k.... gdzie jest oprawa?”. To była słodka zemsta, w dodatku na stadionie odwiecznego wroga. Piłkarze Widzewa jeszcze bardziej osłodzili swoim kibicom derby wygrywając mecz 3:1. Wg wielu fanów RTS to najlepsze derby Widzewa, dla ŁKS klęska po której trudno się podnieść.
W ostatnich latach kłopoty finansowe ŁKS sprawiały, że to Widzew zdecydowanie wysunął się na prowadzenie w hierarchii łódzkich klubów. Wysłużony stadion przy Al. Unii nie raz nie dwa świecił pustkami. Jak powiedział niedawno wychowanek Łódzkiego KS Łukasz Madej - ŁKS nigdy nie zginie, bo nawet w IV lidze na mecze będzie przychodzić 2-3 tysiące tych najbardziej zagorzałych, dzięki którym ten klub nadal będzie się liczył. Trudno się ze słowami skrzydłowego GKS Bełchatów nie zgodzić, bowiem znając zawirowania klubu w ostatnich latach, kibice zawsze stawali na wysokości zadania.
Ligowy klasyk w Łodzi, czyli jak Widzew wojował z Legią (HISTORIA SPOTKAŃ)
„Futbol factory po łódzku” to sytuacja pisząca swoją historię dopiero od kilkunastu miesięcy, jednak urosła już do rangi kultowej w całej Polsce. Malowane na ścianach budynków wrzuty z hasłami typu „ RTS budząc syna klepie biedę”, „Widzew śpi z rodzicami”, „ŁKS bije się z myślami” czy „ŁKS wylizuje talerz po bułce” nadają miastu niesamowity klimat. Człowiek niebędący łodzianinem idąc wzdłuż starych wysłużonych kamienic, widząc takie hasła uśmiecha się pod nosem. Pomimo tego, że w dalszym ciągu jest to „święta wojna” to jednak jej charakter jest nieco inny. Humorystyczny, prześmiewczy, często ironiczny, ale niesamowicie prawdziwy. Hasła te są bowiem odzwierciedleniem tego jak daną ekipę widzą jej przeciwnicy chcąc jak najbardziej ośmieszyć przeciwnika.
Abstrahując od humorystycznego elementu krajobrazu Łodzi nie można pominąć akcji kibiców Widzewa, której skala odbiła się szerokim echem w całej kibicowskiej Polsce. 8 września 2012 r. odbyła się akcja „Widzew zawsze na szczycie”. To niespotykane dotąd przedsięwzięcie, w które zaangażowanych było ponad 300 osób z prawie 40 fan clubów Widzewa z całej Polski. Fani RTS zdobyli Koronę Gór Polski, wbijając flagę ich ukochanego klubu na każdym z 28 najwyższych szczytów wszystkich polskich pasm górskich. Każdy szczyt został przypisany innemu fan clubowi, wszyscy uczestnicy mięli dotrzeć w wyznaczone miejsce wszelkimi możliwymi środkami transportu, wbić flagę na szczycie i dumnie stwierdzić „Widzew zawsze na szczycie”. To przedsięwzięcie bez precedensu, nikt wcześniej bowiem nie wykonał tak zorganizowanej akcji. Co więcej, o całym przedsięwzięciu wiedzieli tylko nieliczni zachowując wszystko w tajemnicy do dnia akcji.
Nie będąc kibicem żadnej ze stron w istnym łódzkim piekiełku śmiało mogę stwierdzić, że teraz nadszedł czas dla kibiców Widzewa. ŁKS długo jeszcze będzie lizał rany, które zasłużonemu klubowi zafundowali jego niekompetentni prezesi. ŁKS musi się odbudować, wszystko jednak trzeba zacząć od podstaw. Widzew rośnie w siłę. Ostatnia decyzja Hanny Zdanowskiej o budowie Stadionu Miejskiego na Widzewie potwierdza tylko opinię, że w tym momencie to Widzew jest głównym klubem Łodzi i w niego miasto będzie inwestować. Na pocieszenie kibicom ŁKS pozostaje fakt, że nie zostaną z niczym. Prezydent Łodzi zapowiedziała, że przy Al. Unii powstanie na razie jedna trybuna na 5 tys. miejsc. To logiczna i sprawiedliwa decyzja. ŁKS w miarę postępów sportowych i odbudowywania klubu od podstaw może liczyć na kolejne etapy rozbudowy stadionu. Widzew z kolei otrzyma od dawna upragniony stadion z prawdziwego zdarzenia, który pozwoli mu na powrót na należne mu w polskiej piłce miejsce, do walki o mistrzostwo i europejskie puchary.
Zarówno sportowo jak i kibicowsko oba łódzkie kluby znajdują się na przeciwległych biegunach. ŁKS musi się odbudować piłkarsko, infrastrukturalnie, organizacyjnie i finansowo. Widzew małymi kroczkami będzie wracał do piłkarskiej elity w kraju. Decyzja o budowie stadionu daje nowe możliwości, zarówno dla osób zarządzających klubem, jak i kibiców którzy zasługują na stadion XXI wieku. Teraz to Widzew ma swoje 5 minut, czy je wykorzysta? Czas pokaże. Obu łódzkim klubom życzę powrotu do lat świetności, ponieważ polskiej piłce już od dawna brakuje silnej piłkarsko Łodzi.
Czytaj piłkarskie newsy w każdej chwili w aplikacji Ekstraklasa.net na iPhone'a lub Androida.