Thriller w Pucharze Niemiec. 10 goli, bramka z połowy boiska, a o wszystkim zdecydował jeden rzut karny
Piłkarze i kibice Chemnitzer FC mecz z FSV Mainz 05 w 1/32 finału Pucharu Niemiec z pewnością zapamiętają na długo. Po ponad 120 minutach walki na tablicy wyników widniał rezultat 5:5, a gospodarze awans do kolejnej rundy zapewnili sobie w rzutach karnych.
fot. facebook.com
Mecz jak każdy inny, jeśli chodzi o wczesne rundy krajowych pucharów. Zespół z trzeciej ligi, podejmujący na własnym boisku drużynę z Bundesligi. Do przerwy nic nie zapowiadało wielkich emocji. Po ładnym strzale Zimlinga z dystansu goście prowadzili do przerwy 1:0. Tuż po zmianie stron Shinji Okazaki podwyższył prowadzenie Mainz, lecz w ciągu czterech minut Chemnitzer doprowadziło do wyrównania. Mainz zdołało po raz kolejny wyjść na prowadzenie, lecz samobójcze trafienie Bungerta w 87. minucie spotkania sprawiło, że konieczna była dogrywka.
Sześć goli w 90 minut przyniosło sporą dawkę emocji, ale tak naprawdę był to dopiero początek. W dogrywce gospodarze wyszli na prowadzenie, lecz później Bungert odkupił swoje winy, doprowadzając do remisu. W 119. minucie trybuny w Chemnitz oszalały dzięki trafieniu Mario Kehla i wydawało się, że gospodarze będą mogli cieszyć się z awansu. Już w doliczonym czasie gry golkiper gospodarzy dał się jednak przelobować strzałem z ponad połowy boiska i o wszystkim zdecydowały rzuty karne.
W nich piłkarze Chemnitzer byli bezbłędni, w trzeciej kolejce po stronie Mainz pomylił się za to reprezentant Chile, Gonzalo Jara i gospodarze mogli cieszyć się z awansu do 1/16 finału. Styl, w którym tego dokonali, z pewnością na długo pozostanie w pamięci miejscowych kibiców.