menu

Fiorentina zdemolowała Frosinone. Błaszczykowski nie wstał z ławki [RELACJA]

1 listopada 2015, 14:25 | Sebastian Chmielak

Fiorentina bez żadnych problemów wygrała u siebie z Frosinone (4:1) i objęła przewodnictwo w Serie A. Cały mecz na ławce rezerwowych przesiedział Jakub Błaszczykowski.

Tylko zwycięstwo dawało podopiecznym Paulo Sousy szansę na awans na pozycję lidera w Serie A. Od pierwszej minuty było to widać po piłkarzach Fiorentiny. Dominacja gospodarzy nie podlegała wątpliwości. Tak zmotywowanych piłkarzy z Florencji dawno nie oglądaliśmy. Beniaminek z Frosinone był zmuszony do głębokiej, a czasem bardzo głębokiej defensywy.

Co chwilę w bramce musiał wykazywać się Massimo Zappino, bramkarz przyjezdnych. Najpierw Khouma Babacar uderzył mocno z kilku metrów, a Brazylijczyk intuicyjnie obronił strzał napastnika "Violi". Uderzenia Milana Badelja oraz Borjy Valero z dystansu minimalnie mijały bramkę Frosinone, a Zappino skapitulował dopiero po 24. minutach. Wtedy to Ante Rebić zagrywał futbolówkę z prawej strony boiska w taki sposób, że ta wpadła za kołnierz piłkarzowi grającemu z numerem 1.

Kilkadziesiąt sekund później Chorwat z dwudziestego metra uderzył prosto w słupek. Fiorentina poszła za ciosem, a druga bramkę zdobył Gonzalo Rodriguez. Argentyńczyk głową skierował piłkę do siatki rywali po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Mattiasa Fernandeza. Jakby tego było mało, Babacar podwyższył na 3:0 z rzutu karnego, a tuż przed przerwą Mario Suarez odebrał piłkę 30 metrów od bramki rywali, a po kilkunastu metrach rajdu pokonał Zappino. Do przerwy Frosinone nie zagroziło defensywie "Violi".

Po zmianie stron obraz gry nie uległ zmianie. To gospodarze dalej kontrolowali tempo spotkania, ale nie atakowali już z taką zaciętością jak na początku zawodów. Między innymi przez to Zappino miał mniej pracy, ale to nie znaczy, ze defensywa Frosinone mogła czuć się bezpiecznie. Co chwilę piłka lądowała w okolicach pola karnego przyjezdnych. Dopiero po wejściu na murawę Giuseppe Rossiego, gospodarze zaczęli ponownie oddawać trudne do obrony uderzenia za sprawą Włocha.

Gospodarze w kolejnych minutach nie atakowali na siłę, a gości nie było stać na przełamanie, przedarcie się przez zasieki Fiorentiny. Paulo Sousa nawet zdecydował się na wprowadzenie młodego, Luki Lezzeriniego, młodego, rezerwowego bramkarza, dla którego był to debiut w Serie A.

Wyjątkiem jest sytuacja Daniele Verde, który z jedenastu metrów fatalnie przestrzelił, a powinna być to bramka honorowa dla Frosinone. Tuz przed końcem jeszcze rezerwowy Joan Verdu trafił w poprzeczkę. Gdy wszyscy czekali na ostatni gwizdek arbitra, skutecznie zaatakowali przyjezdni, którzy trafili honorową bramkę za sprawą Alessandro Frary, a kilkadziesiąt sekund później Verdu trafił w poprzeczkę.

Szkoda, ze nie zobaczyliśmy na murawie Jakuba Błaszczykowskiego, który najprawdopodobniej w czwartek, w Poznaniu rozegra kolejne minuty w barwach "Violi".


Polecamy