Fortuna 1 Liga. Rafał Adamek - śląska strzała Jastrzębia
Rafał Adamek przeczy teorii, że wysoki zawodnik nie może być zwinny. Pomocnik GKS-u 1962 Jastrzębie pokonuje dystans 30 metrów w 3,76 sekundy. To wynik dużo lepszy od średniej. - Nie wiem, czy w ekstraklasie są piłkarze z takim przyśpieszeniem - zastanawia się Jan Woś, asystent Jarosława Skrobacza w GKS-ie.
fot. Piotr Chrobok
Takich obrazków w meczu GKS 1962 Jastrzębie - GKS Tychy było kilka: skrzydłowy gospodarzy urywający się kryjącym go zawodnikom i pędzący na bramkę pozostawiony bez opieki. Błąd taktyczny? Element zaskoczenia? Nie, dynamika Rafała Adamka jest nie do okiełznania przez przeciwników. Ci nie znaleźli jeszcze sposobu jak zatrzymać pędzącego z piłką bocznego pomocnika.
- Myślę, że szybkość odziedziczyłem po moim ojcu Andrzeju Adamku, który też należał do bardzo szybkich zawodników. Mam podobną budowę ciała, co on, więc stąd te moje predyspozycje. Ojciec też grał na poziomie 1 ligi. Nigdy nie ćwiczyłem typowo biegów, od zawsze interesowała mnie tylko piłka. W piłce trzeba zmieniać kierunki biegu i panować dobrze nad nią. Jeśli chodzi o szybkość na boisku to jestem najszybszy z rodzeństwa - mówi 25-letni piłkarz.
Braćmi Rafała Adamka są Kamil Adamek (30 lat), z którym gra w GKS-ie Jastrzębie oraz Marcin Adamek (31 lat). Bracia występowali razem w Morcinku Kaczyce. - Kamil po dobrym sezonie w Kaczycach przeniósł się do Drzewiarza Jasienicy. W następnym sezonie graliśmy już przeciwko sobie, przegraliśmy to spotkanie 1:3, dwa gole strzelił nam właśnie Kamil - podkreśla najmłodszy z braci Adamków.
Kamil dał się poznać jako dobry napastnik, natomiast wizytówką Rafała stała się dynamika. - Jego walory poznałem w Pniówku Pawłowice Śląskie, dlatego zdecydowaliśmy się na transfer w styczniu. W 3 lidze Rafałowi było dużo łatwiej uciekać rywalom. W 1 lidze zespół musi mocno pracować na to, żeby stworzyć Rafałowi sytuacje, które on może potem wykorzystać. Przeciwnik nie śpi, wszyscy dobrze wiedzą, jakie Rafał ma walory, a i tak pewne sytuacje się powtarzają - tłumaczy szkoleniowiec jastrzębian Jarosław Skrobacz.
Sytuacje, o których mówi pierwszy trener GKS-u, miały miejsce w starciu z GKS-em Tychy w ostatniej kolejce. W samej końcówce Adamek urwał się przeciwnikowi, po czym ruszył w kierunku bramki gości. Zrezygnowany zawodnik drużyny przeciwnej mógł tylko bezradnie rozłożyć ręce. - Proszę zwrócić uwagę, że gonił go Łukasz Moneta, też jeden z szybszych zawodników, który był wypoczęty, bo wchodził na ostatnie pół godziny. Skoro nawet on miał problemy, żeby nie przegrać sprinterskiego pojedynku z Rafałem, to tylko pokazuje, ile Rafał ma w sobie dynamiki - podkreśla Skrobacz.
W Pniówku z Adamkiem pracował także Jan Woś, dziś asystent Skrobacza. - Zespół, który ma u siebie Adamka, często korzysta i potrafi wykorzystać naturalny walor Rafała. Wystarczy wyciągnąć przeciwnika na swoją połowię i robi się mu miejsce. Nawet nie trzeba podawać, tylko kopnąć piłkę do niego. On już zrobi z tym pożytek - podkreśla Woś.
Jednak czy może być inaczej, skoro chodzi o piłkarza, który dystans 30 metrów pokonuje w czasie 3,76 sekundy? - Pamiętam jak robiliśmy badania wydolnościowe pod kierownictwem Leszka Dyi. Tego samego, który pracuje z Jerzym Brzęczkiem w reprezentacji. Mierzyliśmy czasy na różnych dystansach: 5, 10, 15, 20 oraz 30 metrów. Standardowe testy piłkarskie. Rafał osiągał znakomite wyniki. W każdym z pomiarów był najlepszy. Pięć metrów zrobił w 0,9 sekundy. Czy spotkałem kiedyś kogoś równie szybkiego? Sławomir Paluch oraz młody Lorens. Tyle że Sławek miał jakieś 3,8 sekundy na 30 metrów, w porównaniu z Adamkiem to przepaść. Średnia dla piłkarza wynosi jakieś 3,9 - dodaje asystent trenera GKS-u 1962.
25-letni skrzydłowy po boisku mknie niczym strzała, mimo słusznego wzrostu. - To typ zawodnika, który gdy tylko lekko puści piłkę obok przeciwnika i zyskuje nad nim przewagę. Zanim przeciwnik się obróci i ruszy w pogoń, to Rafał już pędzi do przodu. W normalnych okolicznościach rywal nie ma z Rafałem szans. Jeśli w odpowiednim momencie zrobi odejście, to naprawdę można dojść do wniosku, że z piłką jest szybszy od oponenta niż bez niej - stwierdza Skrobacz.
- Ma 192 centymetry wzrostu i takie przyśpieszenie... - zwraca uwagę Woś.
Wniosek? Dysponując wyjątkową dynamiką, można w trakcie meczów robić dużo więcej niż inni. - Na pozycjii bocznego pomocnika szybkość jest bardzo ważna, więc staram się swój atut wykorzystać - stwierdza Rafał Adamek.