menu

Fortuna 1 Liga. Garbarnia nie przeciwstawiła się liderowi z Częstochowy. 18 zwycięstwo Rakowa w sezonie

31 marca 2019, 10:57 | Joanna Sobczykiewicz

Fortuna 1 Liga. Nie było wątpliwości, że czekało nas dobre spotkanie. Lider z Częstochowy przed tygodniem wrócił z delegacji z Olsztyna tylko z punktem, natomiast ostatnia Garbarnia, bezbramkowo zremisowała u siebie z Wigrami Suwałki. I choć obie drużyny dzieli w tabeli przepaść, to ci, którzy zdecydowali się spędzić sobotni wieczór na stadionie Rakowa, nie mogli czuć się zawiedzeni.

Raków Częstochowa skromnie, bo tylko 1:0 pokonał Garbarnię Kraków
Raków Częstochowa skromnie, bo tylko 1:0 pokonał Garbarnię Kraków
fot. Anna Kaczmarz / Dziennik Polski / Polska Press

Gospodarze nie zamierzali ułatwiać krakowianom zadania i oddać punktów „za fatygę”. Postawili twarde warunki i już od pierwszych minut zamknęli gości na ich połowie. Grano agresywnie, a zawodnicy nie odstawiali nóg. Garbarnia robiła, co mogła, by uchronić się przed szybką utratą bramki. Raków natomiast dwoił się i troił, by trafić do siatki. Podopiecznym Bogusława Pietrzaka pomagało na przemian szczęście i dobre interwencje Marcina Cabaja. Powiedzenie „do trzech razy sztuka”w tym wypadku się nie sprawdziło. Lider potrzebował czasu i kolejnych okazji, by piłka ostatecznie przekroczyła linię bramkową. Krakowska defensywa skapitulowała w 34. minucie po stałym fragmencie gry. Andrzej Niewulis okazał się tym szczęśliwcem, który otworzył wynik spotkania.

Zawiedli się ci, którzy liczyli na odwrócenie losów meczu. Co prawda, Raków nie stworzył sobie tylu sytuacji, co w pierwszej połowie, jednak goście z Krakowa borykali się z takimi samymi problemami. Rzadko grano skrzydłami, a stałe fragmenty, których i tak za wiele nie było, po prostu nie wychodziły. Największą bolączką Garbarni okazało się utrzymanie przy piłce. Często podopieczni Marka Papszuna jeszcze nie zdążyli odbudować ustawienia, a ich rywale już pozbywali się piłki.

Na kwadrans przed końcem, goście w końcu zmusili Michała Gliwę do interwencji. Piłka do bramki nie wpadła, lecz przynajmniej leciała w jej światło. Kilka chwil później, golkiper Rakowa znów wykazał się refleksem po bezpośrednim strzale Krzysztofa Kalemby z rzutu wolnego. W brodę może sobie natomiast pluć Piotr Malinowski, który nie wykorzystał stuprocentowej okazji, będąc sam na sam z bramkarzem i trafiając prosto w niego. Nerwowo zrobiło się w ostatnich minutach i nawet sami gospodarze na chwilę zwątpili, czy dowiozą trzy punkty do mety. W doliczonym czasie gry, sympatykom Rakowa mocniej zabiło serce. Szymon Kiebzak zagrał do Patryka Serafina w pole karne, jednak ten nieczysto trafił w piłkę, która ostatecznie przeleciała tuż obok słupka.

Porażka 0:1 to najniższy wymiar kary, jaki mógł spotkać Garbarnię. Ekipa trenera Pietrzaka walczyła ambitnie do samego końca, lecz nic nie ugrała i po raz kolejny wróciła do domu bez punktów, które były jej potrzebne, by zachować marzenia o utrzymaniu w Fortuna 1 Lidze. Niedługo nawet matematyka będzie przeciwko beniaminkowi z Krakowa, a wtedy zostanie gra o honor i o pozostawienie po sobie jak najlepszego wrażenia.

Raków Częstochowa – Garbarnia Kraków  1:0 (1:0)

Bramka:
Niewulis (34. minuta)


Żółte kartki: Figiel – Garzeł, Lech, Serafin
Sędzia: Sylwester Rasmus

Raków Częstochowa: Gliwa – Petrasek, Niewulis, Figiel (76′ Schwarz), Sapała, Malinowski (89′ Friday), Listkowski, Kun, Kasperkiewicz, Szczepański (67′ Bartl), Musiolik.

Garbarnia Kraków: Cabaj – Pyciak, Garzeł, Kalemba, Szywacz – Lech, Wójcik (85′ Masiuda), Włodyka, Słoma, Firlej (63′ Kiebzak), Krykun (63′ Serafin).


Polecamy