menu

Fortuna 1 Liga. Bartosz Jaroch: Rzut wolny? Wyszło całkowicie naturalnie

24 kwietnia 2019, 14:18 | Bartosz Wiśniewski

Ozdobą 29. kolejki Fortuna 1 ligi był gol Bartosza Jarocha. Prawy obrońca Podbeskidzia huknął z dystansu, "zerwał pajęczynę" w bramce Damiana Węglarza z Wigier Suwałki i wyrównał swój, najlepszy wynik bramkowy w karierze.


fot. Andrzej Banas / Polska Press

Jaroch zdobył bramkę, precyzyjnie przymierzając z rzutu wolnego. Mało kto z kibiców obecnych na stadionie w Bielsku-Białej spodziewał się takiego rozwiązania stałego fragmentu gry przez bocznego defensora bielszczan. Dystans do bramki był na tyle duży, że raczej brano pod uwagę scenariusz, iż obrońca wrzuci piłkę w pole karne. - Wyszło całkowicie naturalnie. Przed wolnym rozmawiałem z kolegą drużyny i powiedziałem: "Spróbuję strzelić w lewy, górny róg bramki". Udało się. Wyszło idealnie. Piłka poleciała właśnie tam, gdzie dokładnie chciałem. Powtórkę gola widziałem co najmniej kilka razy. Za każdym razem, gdy puszczam ją od nowa, to uśmiecham się pod nosem - mówi 24-letni piłkarz.

Bramka, jaką zdobył obrońca Podbeskidzia, jest najlepszą reklamą Fortuna 1 Ligi. - Nie przypominam sobie, czy i aby ktokolwiek strzelił gola w podobny sposób. Tak naprawdę nie ma zawodnika, na którym się wzoruje jeśli chodzi o sposób wykonywania wolnych. Nie powiedziałbym, że to przypadek, bo przypadkowi trzeba dopomóc. Koledzy byli w jeszcze większym szoku niż ja. Na treningu, czy w trakcie meczu nie widzieli mnie tak wykonującego rzut wolny. Nawet specjalnie nie garnąłem się do strzelanie wolnych. Trener też wyglądał na zaskoczonego, za to dziewczyna była zadowolona. Rodzice czuli wielką radość, ale i oni nie ukrywali szoku, że piłka wpadła do bramki po takim strzale - uśmiecha się Jaroch.

Trafienie miało dla niego tylko słodko-gorzki smak, bo zespół zremisował 3:3, tracąc punkty w 90. minucie spotkania. - Będąc obrońcą w pierwszej kolejności muszę zabezpieczyć dostęp do naszej bramki. Trzy stracone gole to sporo, tym bardziej, że graliśmy u siebie. Z drugiej strony od 37. minuty musieliśmy sobie radzić w dziesiątkę. Mimo to mądrze się broniliśmy. Po moim golu prowadziliśmy 3:2, niestety, nie dowieźliśmy korzystnego wyniku do końca - opisuje Bartosz Jaroch.

Prawy obrońca "górali" piąty raz w obecnym sezonie wpisał się na listę strzelców. - Czasem jak idzie to idzie, piłka sama mnie szuka w polu karnym. Wiedzą to koledzy drużyny, widzę to ja. Sytuacji w meczach mam mnóstwo. Niewykorzystywanie ich jest moją największą bolączką. Gdy grałem w Olimpii Grudziądz też strzeliłem pięć goli. Do końca jeszcze kilka kolejek, będę się starał poprawić osobisty rekord. Ale nic na siłę. Jak znów coś wpadnie będzie to tylko dodatkowy plusik. Wszechstronność? Wymóg czasów. Boczni obrońcy muszą dziś podłączać się do akcji ofensywnych. Staram się więc wywiązywać z zadań w defensywie i w ofensywie - przyznaje Jaroch.

Podbeskidzie ma szansę skończyć rozgrywki na wysokim miejscu. Do tego jednak potrzebny jest skuteczny finisz. - Brakuje nam stabilizacji. Nie możemy wygrać kilka meczów, przez co nie pniemy się wyżej w tabeli. Wcześniej wygrywaliśmy dwa mecze, potem w mniej spodziewanym momencie przegrywaliśmy, traciliśmy kontakt z czołówką. Tego sezonu już nie uratujemy, ale możemy poprawić swoje miejsce. Dlatego celujemy w jak najwyższą lokatę na koniec - tłumaczy piłkarz Podbeskidzia.

1. LIGA w GOL24


Więcej o 1. LIDZE - newsy, wyniki, terminarz, tabela, strzelcy