menu

Folc o dyskwalifikacji: Wyrok jaki zapadł w mojej sprawie, nie jest sprawiedliwy

16 stycznia 2013, 08:31 | Leszek Jaźwiecki/Dziennik Zachodni

- Nie mam postawionych żadnych zarzutów korupcyjnych. Znalazłem się w jednym worku z innymi piłkarzami, którzy byli w sprawę zamieszani - mówi Marcin Folc, napastnik pierwszoligowego GKS-u Tychy.

Marcin Folc
Marcin Folc
fot. Jakub Jaźwiecki/Polskapresse

MŚ piłkarzy ręcznych: Polska przegrała ze Słowenią 24:25 [ZDJĘCIA]

W ubiegłym tygodniu decyzją Wydziału Dyscypliny PZPN został pan ukarany 10 miesięczną dyskwalifikacją w zawieszeniu na trzy lata oraz karą finansową w wysokości dwóch tysięcy złotych. Proszę powiedzieć o co chodzi?
Na razie nie otrzymałem żadnego oficjalnego pisma i o wszystkim dowiedziałem się z mediów. Kiedy to przeczytałem, nogi mi się ugięły. Sprawa dotyczy roku 2004 roku kiedy byłem zawodnikiem RKS Radomsko. Miałem kontuzję i przez całą rundę rewanżową nie grałem, więc nie ma mowy o żadnym ustawianiu meczów. Nie mam postawionych żadnych zarzutów korupcyjnych. Tłumaczyłem to na posiedzeniu Wydziału Dyscypliny PZPN w listopadzie ubiegłego roku. Znalazłem się jednak w jednym worku z innymi piłkarzami, którzy byli w tę sprawę zamieszani.

Dlatego nie czuje się pan winny?
Cała ta sprawa mocno mnie przybiła. Ukaranie mnie uważam za bezpodstawne. Nie mogę przejść obok tego obojętnie, dlatego na pewno się odwołam.

Konsultował się pan już w tej sprawie z prawnikami? Co panu radzą?
Rozmawiałem już w tej sprawie i jesteśmy w trakcie ustalania kolejnych kroków. Najważniejsze dla nich i dla mnie jednak jest oficjalne pismo z PZPN, którego jeszcze nie mamy.

Dlaczego nie pojechał pan na drugie posiedzenie Wydziału Dyscypliny PZPN. Może gdyby pan jeszcze raz wytłumaczył swoją sytuację, kara byłaby trochę inna, nie tak dotkliwa?
Trudno powiedzieć czy tak by było. Sądzę, że raczej nie. Może jedynie kara finansowa byłaby mniejsza. Pytałem w PZPN czy moja obecność jest obowiązkowa, ale poinformowano mnie, że wystarczą wyjaśnienia na piśmie. Wysłałem je do związku i spokojnie czekałem.

Jak przyjęto pana dyskwalifikację w klubie?
Na pewno wszyscy są zaskoczeni, tak samo jak ja. Rozmawiałem już z dyrektorem klubu i zapewnił mnie, że nie będzie żadnych nerwowych ruchów. Czekamy spokojnie na rozwój wypadków.

Ma pan chyba również wsparcie w kolegach z drużyny?
Żartujemy sobie z całej tej sprawy (śmiech). Poza tym wspierają mnie duchowo, pocieszają i robią wszystko, żebym nie myślał o tym. To jednak na pewno jest gdzieś w głowie, choć jeszcze raz podkreślam, że wyrok jaki zapadł w mojej sprawie nie jest sprawiedliwy.

Przeszkadza to panu w przygotowaniach do rundy wiosennej I ligi?
Kiedy wychodzę na zajęcia staram się o tym kompletnie nie myśleć.

Dziennik Zachodni