menu

Ważna uroczystość przed meczem Floty Świnoujście

20 września 2019, 15:03 | Waldemar Mroczek

Przed jutrzejszym meczem Flota – Iskierka Szczecin w Świnoujściu odbędzie się miła, aczkolwiek nostalgiczna uroczystość. Piłkarską karierę zdecydował się zakończyć Grzegorz Skwara.

Grzegorz Skwara - przez kilka sezonów lider Floty Świnoujście.
Grzegorz Skwara - przez kilka sezonów lider Floty Świnoujście.
fot. Bartek Wutke

Nie jest to zaskoczenie, bo to i zdrowie na 90-minutowe bieganie za piłką już nie to, i sam zapowiadał rozstanie z murawą od dawna. Ma w końcu skończone 44 lata.

Grzegorz Skwara urodził się w 1975 roku. Pierwsze piłkarskie kroki stawiał w Rakowie Częstochowa, tam też debiutował w roku 1994 w Ekstraklasie. Na najwyższym szczeblu rozgrywek w Polsce bronił także barw Ruchu Chorzów i Górnika Łęczna. Grał także w greckim APS Zákynthos. W roku 2000 wystąpił w barwach Ruchu w rozgrywkach Pucharu UEFA na stadionie San Siro w Mediolanie przeciwko słynnemu Interowi, strzelając bramkę, co jednak nie uchroniło chorzowskiej drużyny przed wysoką porażką 1:4. W Ekstraklasie rozegrał 131 meczów, strzelił 21 bramek. Rozegrał 32 mecze w młodzieżowej reprezentacji Polski.

W roku 2008 trafił do ówczesnego beniaminka I ligi, czyli Floty Świnoujście i zdecydował się zamieszkać na wyspie Uznam. W pierwszoligowej Flocie wystąpił w 47 meczach, strzelił 2 bramki. I choć w międzyczasie grał w Niemczech, Kluczborku, Elblągu czy Kołobrzegu, w roku 2015 powrócił do Floty, którą poprowadził od A klasy do IV ligi, strzelając w tym czasie 79 bramek. Do czasu powrotu do zespołu Marka Niewiady był kapitanem drużyny. Grał zazwyczaj w środku pola, prowadził grę, oprócz strzelonych osobiście bramek zaliczył niezliczoną ilość asyst. Nie zrywa ze sportem ani z Flotą – prowadzi w klubie drużynę trampkarzy starszych z rocznika 2005. Zaczął sezon od zwycięstwa 5:2 z Regą w Trzebiatowie. Jest żonaty, ma 2 synów: Dorian (rocznik 1999) i Rajan (2006), obaj uprawiają piłkę nożną.

Rok po Skwarze do Floty przyszedł Damian Staniszewski. Znali się wcześniej z boiska, kilka razy grali przeciw sobie, ale zaprzyjaźnili się w Świnoujściu i postanowili zostać. Później grali razem w Insel Usedom i Kotwicy Kołobrzeg. Razem też prowadzili interes rybny w Świnoujściu.

– Grzesiek potrafił zagrać niekonwencjonalną piłkę, zagrania których przeciwnik się nie spodziewał, ale my to znaliśmy z treningów – mówi Staniszewski. – Gdy on miał piłkę ja już wiedziałem gdzie mam ruszyć aby otrzymać piłkę i zostawało tylko wykończyć jego zagranie. Teraz ja gram na jego pozycji i przejąłem jego rolę. To poważne wyzwanie podawać kolegom tak jak Grzegorz, ale staram się. Miałem możliwość przez kilka lat przyglądać się jak on to robi, więc wierzę że podołam. Tylko, że sam bramki muszę strzelać z rzutów wolnych (śmiech), co zresztą Grześ też robił po mistrzowsku. Wielka szkoda, że kończy karierę, ale zdrowie trzeba szanować.


Polecamy