Świnoujskich wspomnień czar. Jak nie awansować i potem walczyć o utrzymanie [KOMENTARZ]
Rok 2013 przyniósł ogromne rozczarowanie w Świnoujściu. Klub stracił awans, ale i duże pieniądze, jakie płyną z praw telewizyjnych w Ekstraklasie. Teraz włodarze Floty stają przed trudnym zadaniem: utrzymać zespół w 1. lidze. Czy im się to uda?
fot. Łukasz Łabędzki
Charles Nwaogu odchodzi z Floty Świnoujście
Gdyby równy rok temu powiedziano mi, że Flota Świnoujście stoi przed najcięższą rundą wiosenną w historii klubu, to nie uwierzyłbym. 12 miesięcy temu w Świnoujściu mówiło się o Ekstraklasie, w okresie zimowym klub się wzmacniał i był zdecydowanym liderem. Futbol to jednak przewrotna dyscyplina sportu i można przez parę miesięcy być na szczycie, aby w ułamku sekundy stracić wszystko: nadzieję, duże pieniądze i kluczowych zawodników.
Wyspiarze byli na ustach wszystkich. Drużyna z dość średniego miasta, bez pieniędzy, a przede wszystkim sponsora. Jak się jednak okazało i bez tego można bardzo dobrze funkcjonować. Odważę się nawet stwierdzić, że drużyna bez znanych nazwisk potrafiła więcej osiągnąć niż zespół z piłkarzami klasowymi i znanymi z boisk Ekstraklasy. Tak było właśnie we Flocie. Przed sezonem nikt nie myślał o awansie, a zwłaszcza o tym, że z taką łatwością świnoujścianie będą piąć się w tabeli aż na sam szczyt. Przecież to był zespół, który był monolitem, każdy poszedłby za sobą w ogień. Nasuwa się pytanie: dlaczego ten monolit został rozerwany na strzępy?
W przerwie zimowej zespoły się wzmacniają, ale gdy z Floty nikt z kluczowych graczy nie odszedł, to jaki miało sens sprowadzanie aż tylu piłkarzy? Wystarczyło uzupełnić skład 2-3 transferami.
Królowa Pomorza słynęła z młodego zespołu, dlatego tak wysoko była w tabeli i osiągała tak dobre wyniki. Piłkarzom nie brakowało zaangażowania i woli walki. Jednak w ciągu kilku miesięcy bańka mydlana prysła tak samo, jak nadzieje na grę w Ekstraklasie. Nowi zawodnicy z doświadczeniem mieli przyjść i pomóc Flocie w historycznym awansie, a jak się później okazało, psuli tylko atmosferę wokół klubu. Chcieli za wszelką cenę występować w pierwszym składzie, bo uznawali, że mając znane nazwisko, powinni grać od początku. Jak jednak trener sadzał ich na ławce, to atmosfera najlepsza z pewnością nie była.
Nie ma jednak co wracać do poprzedniego sezonu, bo taka szansa jak przed rokiem, w Świnoujściu się już raczej przez wiele lat nie pojawi. Teraz przed włodarzami Floty najcięższa runda w historii klubu. Drużyna znajduje się w strefie spadkowej i aby odbić się od dna, potrzebuje wzmocnienia. Wzmocnienia, a nie uzupełnienia składu. Każda pozycja wymaga nowego bodźca w postaci nowego gracza, który da trochę świeżości i pewności w poczynania klubu. Nikt albowiem nie wyobraża sobie spadku drużyny, która co sezon płata figle na zapleczu Ekstraklasy. Poza tym spadek Floty równałby się z upadkiem klubu, ponieważ prezydent miasta Janusz Żmurkiewicz zapowiedział, że gdy Flota spadnie, to nie ma zamiaru przeznaczyć ani złotówki na klub.
Flota gra o dalsze finansowanie klubu i samo jego funkcjonowanie. Zespół wraca za dwa dni do treningów, w planie ma już kilka meczów kontrolnych. Na pierwszym treningu mają pojawić się już pierwsi testowani gracze . W planie jest także obóz przygotowawczy.
Rok 2013 był okresem nadziei, rozczarowań jak i wielu zmian. Działacze prężnie szukają sponsorów dla klubu, jest już klubowe piwo "Wyspiarskie", umowa z firmą produkującą stroje dla klubu firmy GEDO. Jest także umowa ze Szczecińskim Uniwersytetem. Wszystko zmierza w dobrym kierunku, ale aby ten kierunek był jeszcze lepszy, potrzebne jest utrzymanie w lidze.