menu

Flota nie miała kłopotów z pokonaniem u siebie Sandecji

1 września 2014, 11:02 | Łukasz Madej/Gazeta Krakowska

W środę piłkarze Sandecji Nowy Sącz przegrali na swoim stadionie z liderem z Niecieczy, a wczoraj byli gorsi na wyjeździe od Floty Świnoujście.

Flota wygrała u siebie z Sandecją
Flota wygrała u siebie z Sandecją
fot. Wojciech Czekała

Ludwik Miętta-Mikołajewicz ma być prezesem Wisły Kraków SA

Spotkanie toczyło się pod dyktando ekipy znad morza, która rozpędzała się z minuty na minutę. Gospodarze mogli wyjść na prowadzenie już w 2 min, ale dobrą okazję zmarnował Charles Nwaogu. Z kolei w 18 min z uderzeniem Daniela Bruda (wychowanek Wisły Kraków) z rzutu karnego poradził sobie Marek Kozioł (w poprzedniej kolejce nie grał ze względu na zatrucie).

W 20 min znowu formą błysnął Kozioł, który kolejny raz zatrzymał Nigeryjczyka Nwaogu, a po chwili bramkarz Małopolan poradził sobie z uderzeniem z "główki" Arkadiusza Recy.

W 38 min było już jednak 1:0 dla miejscowych, a gola w zamieszaniu podbramkowym zdobył doświadczony obrońca Sławomir Cienciała. Zresztą, ten sam piłkarz mógł cieszyć się z gola już w 18 min, ale główkował obok bramki.

Od początku drugiej połowy znowu stroną przeważającą byli "Wyspiarze", ale pierwsi groźnie zaatakowali przyjezdni: w 52 min z okolic pola karnego nieznacznie przestrzelił Łukasz Grzeszczyk.

W 60 min Flota Świnoujście po bramce Nwaogu podwyższyła jednak prowadzenie, a asystę przy tym golu zanotował 19-letni pomocnik Dawid Kort, który na boisku pojawił się kilkanaście sekund wcześniej.

W 69 min Nigeryjczyk ponownie wpakował piłkę do siatki Sandecji, ale arbiter odgwizdał spalonego. Po zdobyciu drugiej bramki Flota skupiła się już na utrzymaniu wyniku, a goście jakby nie mieli pomysłu na zniwelowanie strat.

W 76 min znowu dobrą okazję miał Nwaogu, ale tym razem okazał się nieskuteczny. W 87 min miejscowi powinni podwyższyć prowadzenie, ale ze strzałem Rafała Grzelaka (137 spotkań w ekstraklasie, Puchar Polski w barwach Lecha Poznań) poradził sobie Kozioł.

W następnej serii gier ekipa z Małopolski podejmie zajmującą ostatnią lokatę w tabeli Chojniczankę. - Obie bramki straciliśmy bardzo łatwo, a rywal mógł ich zdobyć nawet więcej. Z naszej strony była masa błędów - przyznał po spotkaniu opiekun Małopolan Jozef Kostelnik. - Wygrana mnie cieszy. Będzie mi łatwiej przygotować zespół do następnego spotkania - dodał trener gospodarzy Tomasz Kafarski.

Gazeta Krakowska


Polecamy